Ostatni czas jest dla nas wszystkich pewną nowością. Nie możemy wyjść z domu i swobodnie oddychając pójść na spacer. Nie możemy spokojnie, bez pośpiechu zrobić zakupów. Trudno, a będzie coraz trudniej, spotkać się ze znajomymi. Nikt nie chce narażać drugiej osoby, jeśli ma objawy przeziębienia, bo może to oznaczać, że dorwał go ten podstępny wirus.
Czasami czuję się tak, jakby założono mi kajdany
Ze względu na moje zdrowie, jestem obecnie na zwolnieniu lekarskim. Praktycznie nie wychodzę z domu. Moje wyjścia związane są tylko z obowiązkami, których nie mam jak z siebie "zrzucić". Niestety nie mamy rodziny w Kielcach, która mogłaby pomóc nam w zaprowadzaniu i odbieraniu Piotrusia ze szkoły. Zgodnie z zaleceniami lekarza mierzę każdy krok i nasza wyprawa trwa zamiast 7, ok. 20-25 minut. Nie mogę też zaniechać wizyt u lekarzy i zleconych badań. Oraz bardzo podstawowych zakupów- chleb, kilka warzyw i owoców, coś na kanapki i na obiad. Są to niewielkie zakupy, bo nie wolno mi dźwigać. W sklepie spędzam dosłownie 10-15 minut. W moim przypadku to wyjścia wyższej konieczności. Nie chodzę na spacery, do kina, na shopping w galerii. Nie spędzam z Synem czasu na placach zabaw, w bawialniach czy innych tego typu miejscach.
Obecnie w Kielcach obowiązują zasady strefy czerwonej. Codzienność stała się jeszcze trudniejsza. Jako, że w obecnej sytuacji zdrowotnej mam problemy z oddychaniem, mam zaświadczenie od lekarza, że nie powinnam zasłaniać ust i nosa. Ale zakładam przyłbicę. Też trudno mi się w niej oddycha, ale chcę dawać przykład mojemu Synkowi, że należy szanować zalecenia, przepisy i obostrzenia. Nie jestem wirusologiem i nie wypowiadam się o wirusach, bo moja wiedza i kompetencje w tym zakresie nie są na poziomie, na jakim mogłabym zabierać odpowiedzialnie głos w publicznej dyskusji. Nie zmienia to faktu, że cholernie denerwuje mnie, że nie mogę dostać się do lekarza, bo on boi się zakażenia, mimo, że mam aktualny wynik, który potwierdza, że jestem "COVID-UJEMNA". Wkurza mnie, że konsultacja dermatologiczna odbyła się przez telefon. Yyyyy? Jakim cudem lekarz ocenił moje zmiany skórne? Wkurza mnie, że wszystkim dzieciom z katarem i kaszlem, przepisuje się antybiotyk, bez osłuchania dziecka. Przez telefon stawiane są diagnozy! I to jest dla mnie skandal!!! Na domiar złego, ci sami lekarze bez ograniczeń przyjmują w swoich prywatnych gabinetach. Tam wirus już nie zaraża. Tam są już bezpieczni, bo chroni ich 200 zł z portfela pacjenta. W takim razie proszę zwrócić moje składki na nfz, bo "na fundusz" mnie nie chcecie przyjąć. Wtedy będzie mnie stać na wizyty prywatne u tych co prywatnie leczyć się nie boją...
Wkurzają mnie godziny dla seniorów, których ja muszę przestrzegać, ale oni już nie. I latają dziesięć ray w ciągu dnia do pobliskiego sklepu po bułeczkę, serek, pomidorka, masełko, 5 plasterków wędliny. Osoby z grupy podwyższonego ryzyka nie potrafią zrozumieć, że pewne zasady są dla ich bezpieczeństwa. Nikomu źle nie życzę, ale nie chciałabym, żeby lekarz stał przed decyzją komu dać respirator- staruszce, która być może walczyła o wolność tego kraju czy młodej osobie, która teraz swoją pracą walczy o jego rozwój.
Nie wrzeszcz na policjanta, który nakłada na ciebie mandat karny za niezakrywanie ust i nosa. To jest jego praca. Możesz odmówić przyjęcia mandatu, nawet nie posiadając zaświadczenia od lekarza. Wtedy sprawa jest kierowana do sądu i to on zadecyduje, czy mandat był słusznie nakładany czy nie.
Nie wrzeszcz na farmaceutów, którzy odmawiają ci sprzedaży leku, który jest wyłącznie na receptę. NIE MOGĄ! Odpowiadają za to karnie, dyscyplinarnie i finansowo. Zdajesz sobie sprawę, że dzięki recepcie płacisz za lek 5,50 zł, a bez refundacji kosztuje on 30 000 zł? Nie, to nie pomyłka. Jeśli farmaceuta sprzedałby ci ten lek, a ty nie przyniósł byś mu recepty, musi pokryć jego koszt z własnej kieszeni. To nie ich wina, że lekarze nie chcą przyjmować pacjentów.
Nie wrzesz na sprzedawców, którzy grzecznie wypraszają cie ze sklepu, bo już przebywa w nim dopuszczalna liczba osób. Takie są przepisy i nikt nie będzie ryzykował zapłacenia wysokiej kary.
Pozwól mi mieć swoje zdanie. Nie mów mi, że to "koronaściema", że to "koronaświrus". Z tego co wiem, tez nie jesteś wirusologiem, ani nawet lekarzem internistą. Nie mów mi, że zakładam kaganiec na twarz, bo ja zasłaniam twarz zgodnie z wprowadzonymi zasadami w miejscach publicznych, tak jak powinno się robić również podczas grypy lub zakażenia innym wirusem, nie tylko koronawirusem. Jeśli jesteś taki odważny, to dlaczego nie zgłosisz się na ochotnika do pracy w DPSie lub na oddziale zakaźnym najbliższego szpitala? Tylko broń Boże nie zakładaj maseczki- przecież wirus nie istnieje, nie zarazisz się. Po co myjesz ręce po skorzystaniu z toalety? Przecież nie ma takiego obowiązku, a więc jest to sprzeczne z konstytucją. Dlaczego na wszelkich marszach zasłaniasz twarz maską, chustą, szalikiem? Nie masz wtedy problemu z oddychaniem? Nie musisz się ze mną zgadzać. Nie musimy mieć takiego samego zdania. Ja szanuję twój wybór, ale nie zmuszaj mnie, żebym przyjęła twój punkt widzenia za mój i jedyny słuszny. Pozwól mi się bać. Pozwól mi dokonać wyboru czy zakryję usta i nos. Dość mam już pseudo- celebrytów, którzy krzyczą, że maseczki to zło. Jeśli nosisz jedną i ta samą, niepraną maseczkę od marca, to masz rację- Szatan też by się jej bał. Ale możesz założyć przyłbicę- serio wirusom trudno przedostać się przez plastik. Pozwól mi zadecydować o dezynfekcji rąk. To moja decyzja, że moje Dziecko ma przypięty do plecaczka niewielki żel dezynfekujący. To moja decyzja, że podczas mycia rączek, mówi wierszyk, który sprawia, ze czynność ta trwa minimum 30 sekund. To moja decyzja, ze teraz częściej zmieniam w domu ręczniki, a ten "do rąk" co drugi dzień. To mój wybór, że unikam tłumów i większości miejsc publicznych. Twoja ideologia jest twoja, moja pozostaje moją. Ale nie mów, że jestem głupia, bo robię to, wszystko, żeby zminimalizować strach mój i mojej Rodziny. Ludzi, którzy mówili o HIV też nazywano głupcami. Ludzi, którzy mówili o prezerwatywach wyzywano od wariatów, szarlatanów, szatańskich pomiotów. Tak, tak, wiem- Ziemia jest płaska, na jej krańcach jest niekończący się wodospad, dysk dźwigają cztery słonie, a całość dryfuje we wszechświecie na skorupie wielkiego żółwia. A i jeszcze słońce krąży wokół naszej niebieskiej planety...
Dobrej nocy! Bądźcie zdrowi!!!