środa, 30 października 2019

Luźna sprawa

Dziecko, tak jak i dorosły, może mieć biegunkę. Sama w sobie nie jest groźna, bo Maluch wydala wtedy z organizmu toksyny i zarazki. Jednak u Dziecka może wyrządzić dużo więcej szkód niż u osoby dorosłej. Powodem jest szybka utrata wody i elektrolitów. Efektem może być odwodnienie i konieczność podłączenia do kroplówki w szpitalu. I właśnie dlatego biegunki u Dzieci zawsze trzeba leczyć.
Biegunka u Dziecka może być bardzo niebezpieczna
Co może wywołać biegunkę? Oczywiście może to być efekt przyjmowania antybiotyków albo alergii pokarmowej, co często jest połączone z zaczerwienieniem, świądem skóry lub nawet z wysypką. Jednak częściej biegunkę u niemowląt i Dzieci wywołują rotawirusy, które szybko powodują osłabienie małego organizmu. Szczególnie niebezpieczne jest to u Niemowląt i maleńkich Dzieci, bo do odwodnienia może dojść już w ciągu 24 godzin od pojawienia się pierwszych objawów.

Jak więc rozpoznać biegunkę? Trzeba pamiętać, że Niemowlęta karmione wyłącznie piersią mogą brudzić pieluszkę i kilkanaście razy dziennie, co jest zupełnie normalne. Problem zaczyna się, kiedy z dnia na dzień ilość wypróżnień drastycznie się zwiększa, kupki robią się płynne lub półpłynne, a ich zapach jest ostry i kwaśny. Niekiedy pojawia się w nich krew, ropa lub duże ilości śluzu.
Łatwiej zdiagnozować biegunkę u Dzieci karmionych mieszanką lub jedzących już stałe posiłki. Maksymalnie powinny robić kupę 3 razy dziennie. Nie panikuj jeśli Maluch zrobi jedną kupkę więcej. Jeśli ta ilość się podwoi natychmiast trzeba udać się do lekarza.

Niemowlę z biegunką bezwzględnie musi szybko obejrzeć lekarz! Przy nieco starszym Dziecku, na początku możesz spróbować pokonać problem w domu- podaj probiotyki, nawadniaj i przygotuj lekkie posiłki. W aptece dostaniesz probiotyki dla Dzieci, które mogą skrócić trwanie biegunki, aż o 1 dzień, a to może mieć diametralny wpływ na zdrowie Twojej Pociechy!
Jeśli jednak biegunka utrzymuje się 2 dni lub pojawiają się objawy odwodnienia, natychmiast ZGŁOŚCIE SIĘ DO LEKARZA! Jeśli będzie to konieczne, zastosowane zostanie nawadnianie dożylne. Niezmiernie rzadko stosuje się leki hamujące biegunkę i zmniejszające perystaltykę jelit- absolutnie nie podaj ich Dziecku "na własną rękę"!

Zapytacie jak można rozpoznać odwodnienie? Jest na to kilka sposobów. Dziecko może mieć:
1. zapadnięte ciemiączko i gałki oczne (tzw. małe oczy);
2. suche spojówki i błona śluzowa jamy ustnej (Maluch może zacząć mlaskać, bo ślina wtedy gęstnieje i robi się lepka);
3. Dziecko staje się wiotkie i senne (mówi się, że "leci przez ręce"- wtedy nie czekaj i pędź do lekarza);
4. zmniejszone napięcie skóry (złap fałd skóry obok pępka i puść po chwili, jeśli po 2 sekundach "uszczypnięcie" się utrzymuje mamy do czynienia z odwodnieniem);
5. opóźniony powrót kapilarny (po uciśnięciu paznokcia aż do zbielenia opuszki, puść paluszek Dziecka i jeśli po 2 sekundach nie pojawi się zaróżowienie, Maluch jest odwodniony).
Słodycze podczas biegunki to zły pomysł
Kiedy już mamy pewność, że Dziecko ma biegunkę musimy zadbać o odpowiednie nawodnienie. Specjaliści zalecają podawanie specjalnych napojów- z glukozą i elektrolitami (z sodem, potasem, chlorem). Nie wszystkim Dzieciom będzie smakować. Sama uważam, że są paskudne w smaku, ale wzmacniają skutecznie organizm i przeciwdziałają odwodnieniu. Sprawdzonym sposobem jest podawanie ich w niewielkich dawkach, ale często. U nas sprawdziło się mocne posłodzenie mikstury. Skorzystaliśmy też z podpowiedzi naszego pediatry- podawaliśmy je strzykawką, po wewnętrznej stronie policzka, tak żeby Dziecko nie poczuło smaku napoju. Nie powinno się podawać słodkich napojów, ani soków, bo mogą one nasilić biegunkę. Nie podawaj Dziecku coli, bo zawiera wiele szkodliwych dla niego składników.
Jeśli chodzi o jedzenie, musisz przygotować się na brak apetytu u Malucha. Nie zmuszaj Dziecka do jedzenia, ale zachęcaj i podawaj lekkie posiłki, które nie podrażnią już i tak "wymęczonej" śluzówki jelit. Tym razem zachęcę do solenia, ponieważ podczas biegunki wytrącana jest sól z organizmu. Maluszkowi warto zrobić zupkę z rozgotowanej marchewki, kleik ryżowy lub podać przetarte pieczone jabłuszko. Zalecane są też banany i kisiel z suszonych jagód. Starszaki mogą chrupać paluszki. Absolutnie nie podawaj czekolady, bo ta nie tylko nie zatrzyma biegunki, ale fermentując może ją jeszcze wzmóc.

Pamiętaj, że przy każdej, choćby najmniejszej wątpliwości, konsultuj się z lekarzem! Zdrowia dla Was!!!




Post powstał przy współpracy z lekarzem pediatrą i z farmaceutą. Bazuje również na naszym doświadczeniu, kiedy w przedszkolu rozszalał się rotawirus.

środa, 23 października 2019

Maruder etatowy, czyli jak ogarnąć "jęczące" Dziecko

Ważne spotkanie lub rodzinna impreza. Wystroiłaś Partnera i ukochane Dziecko, szybko ogarnęłaś siebie i wychodzicie. Dojeżdżacie na miejsce, upewniasz się, że Pociecha ma wszystko czego może potrzebować (a nawet więcej). Rozsiadasz się wygodnie, bierzesz kęs pysznego, gorącego i przygotowanego przez kogoś innego (!) jedzenia i.... zaczyna się.... "Mamo, ja się nudzę", "Mamo, a długo jeszcze?", "Mamo, ja chcę do domu", "Mamoooo"...
Rozwijaj pasje Dziecka. Możecie razem ułożyć ogromne puzzle...

Znacie to? Pewnie, że znacie! Jak wytrzymać z małym Marudą? Czy da się oduczyć Dziecko takiego "jęczenia"? Przede wszystkim musisz pamiętać, że Dziecko szybko się uczy i "jęczy" dlatego, że wie, że w ten sposób na pewno zwróci Twoją uwagę. Marudzi, bo nie potrafi inaczej wyrazić tego, że coś Mu nie odpowiada. Czasami zdarza się, że robi to "z przyzwyczajenia". Nie jest to coś z czym Dziecko się rodzi. Uczy się, że lepiej marudzić niż próbować zwrócić na siebie uwagę w inny sposób, np. "Mamo, a zobaczymy czy z tyły nie ma placu zabaw?". "Mamo nudzi mi się!", gwarantuje reakcję- nawet jeśli nie będzie miła, bo odpowiesz, żeby dało już spokój, to będzie to kontakt (dla Dziecka lepszy taki niż żaden). 

Częściej marudzą wrażliwe Maluchy, które silniej odczuwają wszystkie bodźce oraz te, które nie potrafią jeszcze nazwać swoich uczuć. I niestety nikt nie wynalazł na marudzenie tabletek czy syropu. Musisz zatem spróbować powalczyć z tą "chorobą". Najlepiej będzie unikać sytuacji, które mogą przyczynić się do marudzenia.
Podczas prac domowych, np. porządków, możesz dać Maluchowi ściereczkę i pozwolić przetrzeć kilka półek. Dziecko może też "nakarmić" pralkę brudnymi ciuchami i wcisnąć "start", aby znów były czyste. Jeśli podczas podróży Pociecha się nudzi, możesz znaleźć Mu zajęcie. My często razem śpiewamy. Mamy ulubione piosenki i nie ograniczamy się z głośnością, bo przecież w aucie nikt nas nie słyszy.  Podczas czekania w kolejce u lekarza Malucha można zająć kolorowanką, bajką, rozmową, wyliczanką itd. W sklepie warto przydzielić Dziecku jakieś zadanie, np. odszukanie konkretnych płatków, które codziennie zjada na śniadanie, albo znalezienie pomarańczy. Zapewne Maluch pomknie przez sklep w ich poszukiwaniu.

Pamiętaj, że Dziecko uczy się od Ciebie- marudzenia również. Czy przed wyjazdem nie sprawdzasz nerwowo zawartości torebki? Czy nie zastanawiasz się, czy wyłączyłaś żelazko lub czy zakręciłaś gaz? Dziecko szybko wyczuwa nasze zdenerwowanie, które mu się udziela i zaczyna się marudzenie. Jeśli wciąż powtarzasz jak ciężko pracujesz i że wciąż musisz sprzątać zabawki, ubrania, kubeczki, Pociecha uzna, że marudzenie jest czymś naturalnym. Dlatego warto konkretnie precyzować prośby i zamiast mówić "Czy tak ciężko schować buty?", lepiej powiedz "Schowaj buty do szafki".

A co zrobić jeśli Maluch mimo naszych prób i zapobiegliwości wciąż jęczy? Na początek postaraj się ustalić przyczynę jęków. Może Dziecku chce się pić lub jest już zmęczone podróżą i warto zrobić postój i krótki spacer po świeżym powietrzu? Jeśli jest to marudzenie "dla sportu" możesz je zignorować albo powiedzieć wprost, że zaczniesz rozmawiać z Pociechą, jeśli zacznie normalnie mówić, czego potrzebuje.

Pamiętaj, że jeśli ulegniesz raz, dasz Dziecku jasny sygnał, że sposób, który obrało na zwrócenie na siebie Twojej uwagi jest skuteczny i warto powtarzać ten zabieg. I najważniejsze- bądź cierpliwa i ... NIE ZAPOMNIJ ODDYCHAĆ! 😋

środa, 16 października 2019

Nalewka z dzikiej róży

Kiedy wiosna wśród zielonych listków pojawiają się białe lub blado-różowe drobne kwiatuszki, na krzaczkach wzdłuż polnej drogi wiodącej do maleńkiego kościoła, nie potrafię przestać się uśmiechać. Ten widok zachwyca mnie za każdym razem. Obecnie droga nie jest już polna (ach ta cywilizacja ), ale większość różanych krzaczków przy niej została. Zapach unoszący się podczas spaceru jest słodki, odurzający swą "ciężką lekkością". I to buczenie pszczół, uwijających się podczas swej ciężkiej pracy.... Uwielbiam!
Owoce dzikiej róży niczym korale przyozdabiają przydrożne zarośla
Dzika róża jest rośliną dość pospolitą i występuje w każdym zakamarku naszego kraju. To krzew mogący osiągnąć wysokość do ok. 2 m. Rośnie najczęściej w zaroślach i na nieużytkach. Spotkacie ją przy mało uczęszczanych drogach, na skraju lasu, na miedzach, a często również w pobliżu domostw. Najczęściej ma białe, blado- różowe lub różowe kwiaty. Dzika róża kwitnie od maja (w cieplejszych zakątkach nawet od kwietnia) do końca lipca. 
Kiedy owocuje, na krzewie pojawiają się tzw. owoce pozorne, powstałe przez rozrost dna kwiatowego. Wewnątrz znajdują się tzw. owoce właściwe- małe, białawe orzeszki. Owoce dzikiej róży dojrzewają w sierpniu i we wrześniu, po czym pozostają na gałązkach do zimy.

Do celów leczniczych wykorzystuje się liście, kwiaty i oczywiście owoce dzikiej róży. Owoce dostarczają wielu witamin, zwłaszcza witaminy C (zawierają jej kilkakrotnie więcej niż cytrusy). Znajdziemy w nich również katalizatory i biostymulatory, a te są niezbędne do utrzymania zdrowia. Jeśli zbieracie owoce, trzeba je dobrze wysuszyć, a wtedy można je przechowywać nawet 2 lata.
Zasuszone owoce przydadzą się na lata, kiedy będzie ich znacznie mniej na krzewach
Kiedy owoce są dojrzałe warto wykorzystać je do zrobienia nalewki. Przepis jest banalny. 
0,5 kg owoców i 5 dag cukru zalej 1 l mocnego wina lub wódki. Odstaw na tydzień, po czym zlej i odcedź roztwór.
Prababcia zalecała pić 1 lub 2 razy dziennie po małym (!) kieliszku jako środek ogólnie wzmacniający i dostarczający do organizmy dużo witaminy C. 
Wybierzcie się na jesienny spacer. Przy okazji zbierzecie owoce dzikiej róży.

NA ZDROWIE!

sobota, 12 października 2019

Prezent marzeń czyli kobieta na strzelnicy

Prezent... Z założenia ma sprawiać przyjemność. Ale czy potrzebny Ci kolejny bibelot, który będziesz odkurzać, myśląc: "Na co mi to było?"? Może warto zacząć pielęgnować przeżycia, aby wspominać je latami? A może chcesz spróbować czegoś innego, nowego? Z tego założenia wyszłam, przeglądając ofertę na stronie Prezent Marzeń.
Spraw sobie lub bliskiej osobie Prezent Marzeń!
Strzelałam już z wujkiem podczas polowania z broni myśliwskiej, z wiatrówki do puszek w polu i na szkoleniu z Walthera. Od jakiegoś czasu miałam ochotę udać się na strzelnicę, ale zawsze znalazłam wiele wymówek, aby tego nie zrobić. A to, że za daleko, a to pogoda nie taka, a to, że nie mam pewności jaką bronią dysponuje wybrana strzelnica. Nie bez znaczenia był aspekt finansowy- chwila przyjemności, kilka łusek i kilkaset złotych przepadnie. Zawsze coś... W ostateczności stwierdzałam, że jestem zbyt zmęczona i będzie wstyd przy ocenie celności.

Pewnego pięknego, słonecznego dnia do drzwi zapukał kurier i wręczył mi piękną przesyłkę. W środku znalazłam karnet na strzelanie z broni bojowej na strzelnicy w Kielcach. Uśmiechnęłam się do tego prezentu. Tak, zdecydowanie mogę napisać, że to był dla mnie PREZENT MARZEŃ! Jeśli chcecie poznać szczegóły mojego vouchera, sprawdzicie je TUTAJ.
Strzelnica Kielce to profesjonalne miejsce, z profesjonalną obsługą
Pakiet obejmował wynajęcie toru, 2 tarcze i 60 szt amunicji (10 x kal. 22, 40 x 9 mm, 10 x 38 Special). Do dyspozycji miałam mieć broń: Bers lub Walther P22, Glock, rewolwer Taurus oraz opiekę instruktora.
 Prezent Marzeń idealny dla mnie- strzelanie z broni bojowej- Kielce
Rezerwację terminu oddałam w ręce ekipy Prezentu Marzeń, pozostawiając jedynie moje preferencje. W ustalonym terminie pojawiłam się na ul. Peryferyjnej 15 w Kielcach na krytej strzelnicy. Po wstępie teoretycznym i zapoznaniu się z zasadami bezpieczeństwa obowiązującymi w obiekcie, dostałam słuchawki i okulary ochronne oraz dwie nowe tarcze. Przydzielono mi instruktora, który, co dla mnie bardzo istotne, traktował mnie poważnie, nie jak małą dziewczynkę. Przy każdym z rodzajów broni zaprezentował mi zasady jej obsługi i właściwą pozycję strzelecką. Dzięki Grześkowi wreszcie zrozumiałam na czym polegał mój problem z celnością. Nikt wcześniej właściwie tego nie ocenił. Otóż okazało się, że moim okiem dominującym jest lewe, a nie jak do tej pory wskazywano prawe. Automatycznie ustawiłam broń na lewym dołku strzeleckim (to takie miejsce między ramieniem a obojczykiem, a oparcie na nim broni, poprawia jej stabilność). Efekt? Środek tarczy. Czego chcieć więcej? Chciałam więcej naboi 😋
Moja tarcza zawisła obok lustra nad toaletką
Kielecka strzelnica to obiekt, który dzięki odpowiedniemu oświetleniu i ogrzewaniu umożliwia realizację atrakcji przez cały rok. Nie musiałam się więc martwić, że strzelanie zostanie odwołane przez złą pogodę. Obok budynku znajdują się dwa dość spore parkingi, więc nie będziecie mieć problemu z zaparkowaniem swojego auta. Wejście wskazują znaki pionowe, a także "ślady stóp" na chodniku. Na strzelnicę możecie przyjechać z osobą towarzyszącą, ale pamiętajcie, że tylko Wy będziecie strzelać- karnetu, który ja miałam nie można podzielić.

Na miejscu dowiedziałam się, że głównym celem strzelnicy jest działalność w zakresie bezpieczeństwa i porządku publicznego, a w obiekcie prowadzone są także szkolenia z posługiwania się bronią palną krótką i długą.

Tor nr 8 od teraz jest moim ulubionym


Mój Prezent Marzeń wykorzystałam do ostatniego naboju. Najmniej cieszyło mnie strzelanie z Taurusa- rewolweru wzorowanego na tym, który możecie zobaczyć na filmach o dzikim zachodzie. Największą przyjemność dał mi Glock, który używany jest przez funkcjonariuszy policji. Kultowy, piękny, idealnie wyważony, niczym stworzony do mojej dłoni... Wiem, że podczas kolejnej wizyty, będę chciała strzelać gównie z Glocka!

 Świetnie zorganizowana strzelnica ze świetnymi instruktorami i bronią wywołuje uśmiech

Przez cały czas nad moim strzelaniem czuwał instruktor, który także udzielał mi cennych rad- zwłaszcza w odniesieniu do broni, której wcześniej nawet nie widziałam. Pomógł rozładować początkowy stres, idealnie wyczuwał, kiedy potrzebowałam kilku minut odpoczynku. Uwierzcie, że oddanie 60 strzałów może zmęczyć, i to bardzo. Ale jakież to przyjemne zmęczenie... 

Pamiętajcie, że broń to nie zabawka. Może zranić lub zabić, jeśli jest niewłaściwie używana. Bezwzględnie stosujcie się do wskazówek i poleceń instruktora!
Chwilami instruktor dawał mi minutkę wytchnienia
Czym jest Prezent Marzeń? To miejsce stworzone dla ludzi, którzy nie chcą kolekcjonować niepotrzebnych drobiazgów, a także dla tych, którzy chcą podarować  ukochanym, znajomym, przyjaciołom piękne wspomnienia, chcą dać im wymarzony prezent. 
Na stronie prezentmarzen.com znajdziecie wiele różnych opcji. Przy wyborze prezentu pomogą odpowiednie filtry. Zdecyduj dla kogo szukasz Prezentu Marzeń, w jakim przedziale cenowym. Nie martw się, że osoba obdarowana, nie zdąży wykorzystać, bo mają roczny termin ważności, który w razie potrzeby można przedłużyć!

Voucher jest pięknie zapakowany w metalową "puszkę"

Wewnątrz vouchera znajdziecie dokładny opis atrakcji, adres oraz wszelkie niezbędne dane, aby Prezent Marzeń zrealizować

POLECAM!!! Bawcie się dobrze!

poniedziałek, 7 października 2019

840 lat Opactwa w Wąchocku

W 1179 roku biskup krakowski Gedeon (Gedko) został fundatorem Opactwa Cystersów w Wąchocku. Klasztor zbudowany został na przełomie XII i XIII wieku, a jego budowniczym był Simon- z pochodzenia Włoch. Zdecydowanie jest jednym z najstarszych, najpiękniejszych i najlepiej zachowanych przykładów architektury romańskiej Polsce.

 Zespół Opactwa Cystersów w Wąchocku


Cystersi "wrośli" w piękne miejsce w Górach Świętokrzyskich i wpłynęli niewątpliwie na jego rozwój. Wąchock dzięki ich staraniom w 1454 roku otrzymał prawa miejskie na prawie magdeburskim. Cystersi odgrywali dużą rolę w dziedzinie gospodarczej. Zajmowali się hodowlą, młynarstwem, tkactwem, a także górnictwem i hutnictwem. Warty podkreślenia jest fakt, że Opactwo otrzymało przywilej na poszukiwanie kruszców w księstwie krakowskim i sandomierskim, dzięki czemu budowało własne huty, a to z kolei dało początek staropolskiemu zagłębiu hutniczemu.







Klasztor przeżywał tak lata świetności, jak i "upadku". Dzięki ciężkiej pracy zakonnicy wraz z miejscową ludnością za każdym razem przywracali go do dawnej świetności. Dwukrotnie niszczyły go najazdy tatarskie. W 1656 roku Wąchock najechały wojska księcia Siedmiogrodu Jerzego Rakoczego, pustosząc miasto i okolicę. Najeźdźcy pozbawili Klasztor bogatego archiwum, skarbca i cennych zabytków. W 1819 r. władze carskie ogłosiły kasatę zakonu Cystersów w Wąchocku. Od tej pory popadał w ruinę, a budynki zajmowane były przez różne instytucje, którym obojętne było dobro zabytku. W 1887 r. zabudowania przejęła Kuria. Dopiero w 1951 roku do Wąchocka wrócili Cystersi. Staraniem konwentu i przy pomocy państwa podjęto restaurację tego cennego zespołu zabytkowego. Wojewódzki Konserwator Zabytków doceniając jego wartość, wpisał Opactwo do Rejestru Zabytków- zarówno archeologicznych, jak i nieruchomych. 15 marca 2017 roku Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda w Pałacu Prezydenckim w Warszawie wręczył oficjalne dokumenty, potwierdzające uznanie Zespołu Opactwa Cystersów w Wąchocku za Pomniki Historii. Od wielu lat trwają prace konserwatorskie oparte na badaniach archeologicznych i architektonicznych.




Kompleks klasztorny można zwiedzać, a oprócz wspaniałych obiektów romańskich i gotyckich, zobaczyć można elementy patriotyczne. Udostępnione do zwiedzania są: krużganki – długi korytarz okalający wewnętrzny dziedziniec zwany wirydarzem, kościół klasztorny, kapitularz – miejsce obrad (kapituł), którym przewodniczy Opat, sień i karcer, fraternia – sala w której pracowali mnisi, refektarz – klasztorna jadalnia oraz ogrody cysterskie.









Za dziesięć lat 850-lecie, a już teraz zapraszam wszystkich do tego pięknego miejsca!

piątek, 4 października 2019

Przeziębienie czy sapka

Leży sobie Maluszek i tak słodko śpi. Taki najczęściej słodki obrazek znajdziemy w internecie czy poradnikach dla młodych Rodziców. Ale czasami pochylasz się nad łóżeczkiem, a tam "mała lokomotywa". Maluszek sapie, zipie, świszczy... Zaczynasz się zastanawiać, czy oby nie jest przeziębiony. A może to tzw. sapka, która występuje u Dzieci dość często w pierwszych tygodniach życia?
Walkę z katarem ułatwiają inhalacje z soli fizjologicznej
Przyczyn głośnego oddychania przez Maluszki jest kilka. Może to być pozostałość płynu owodniowego, który w niewielkiej ilości pozostał jeszcze w drogach oddechowych. Nie martw się, bo po kilku dniach nosek powinien się samoistnie udrożnić. Może się zdarzyć, że przy ulewaniu mleko nie wyleci przez małą buzię, tylko cofnie się do tylnej części noska i tam będzie utrudniał swobodny przepływ powietrza. Świstanie może pojawić się, kiedy powietrze w pomieszczeniu jest suche (kiedy pomiar wskazuje poniżej 40 %). Pamiętaj, że może to spowodować wysuszenie nie tylko śluzówki noska, ale również ust, gardła i skóry Pociechy. Jeśli furkotanie, chrumkanie, świstanie, sapanie pojawi się między 3 tygodniem a 3 miesiącem życia, często rozpoznawana jest alergia pokarmowa, która powoduje brzęk śluzówki. Ale alergicznej sapce towarzyszyć będą takie objawy jak: ulewanie, wysypka, kolka, biegunka, częsty płacz i niewielki przyrost wagi.

Nie martw się, że nie rozpoznasz kataru u Maluszka. Jeśli będzie go mieć, zacznie kichać, a z małego noska będzie wyciekać śluzowata wydzielina. Dziecko będzie niespokojne i rozdrażnione. Będzie mieć problemy z jedzeniem, bo katar utrudni ssanie. Zauważysz też częstszy płacz i zły sen.

Niezmiernie ważne staje się oczyszczanie noska. Dorosły lub starsze dzieci potrafią wydmuchnąć nos, a przy dużym katarze oddychać przez usta. Noworodek tego nie umie. Denerwuje się, bo ssanie piersi nasila katar, więc traci apetyt i jest głodne. Dziecko zaczyna się krztusić, więc wypluwa pierś i płacze głośno podczas karmienia. Ten problem nie występuje podczas sapki, bo nosek przy sapce jest drożny i oddychanie nie jest zaburzone. Dlatego przy katarze musisz częściej przystawiać Maluszka do piersi, najlepiej zaraz po oczyszczeniu noska z wydzieliny.

Jak możesz pomóc swojemu Maleństwu? Oczyszczaj nosek z wydzieliny. W jej rozrzedzeniu pomoże wpuszczenie do każdej dziurki kropli soli fizjologicznej i ułożenie Dzieciątka na brzuszku lub noszenie na rękach z twarzą zwróconą ku dołowi, co ułatwi wypłynięcie wydzieliny. Jeśli nosek dalej jest zatkany, możesz użyć specjalnego aspiratora (lub gumowej gruszki). Pamiętaj żeby przystawiać ją delikatnie do noska, nie wpychaj końcówki do środka. Zwróć uwagę na nawilżanie powietrza. Przyda się nebulizator, dzięki któremu rozproszysz w powietrzu np. sól morską.

Pamiętaj, że zakatarzonego noworodka powinien bezwzględnie obejrzeć pediatra! Nie stosuj żądnych leków na własną rękę! Jeśli katar będzie silny, lekarz przepisze odpowiedni preparat. Jeśli mimo jego zastosowania, katar nie mija, konieczna będzie ponowna wizyta u lekarza.
Kiedy katar minie, wróci uśmiech na maleńkiej twarzy