czwartek, 24 maja 2018

Polityka Prywatności bloga Po prostu MAMA

Polityka Prywatności 
bloga Po prostu MAMA

Niniejsza polityka prywatności opisuje zasady postępowania z danymi osobowymi oraz informuje o wykorzystywaniu plików cookies w ramach funkcjonowania bloga Po prostu MAMA pod adresem poprostumama.pl
Właścicielem bloga
Po prostu MAMA jest Kinga Patrycja Wodecka zamieszkała w Kielcach (Polska). Kontakt z autorem jest możliwy poprzez wiadomość prywatną na fanpage`u bloga w serwisie Facebook lub pod adresem administratora: po_prostu_mama@wp.pl
Właścicielem bloga jest administrator danych.

§1
Definicje

Na potrzeby niniejszej polityki prywatności przyjmuje się następujące znaczenia poniższych pojęć:

Administratorka [właścicielka bloga] - Kinga Patrycja Wodecka, zamieszkała w Kielcach (Polska)
- Blog - blog
Po prostu MAMA dostępny jest na platformie Blogger pod adresem: poprostumama.pl
- Użytkownik - każda osoba fizyczna lub prawna, która przegląda treści i zawartości Bloga
- Pliki cookies (tzw. ciasteczka) - dane informatyczne, w szczególności pliki tekstowe, które są przechowywane w urządzeniu końcowym Użytkownika, np. komputerze, smartfonie lub tablecie. Po za tym informacje można odczytywać przez system teleinformatyczny Administratora. 


§2
Dane osobowe

I. Przetwarzanie danych.
1. Administrator danych Użytkownika jest wyłącznie Administrator opisany §1 pkt 1.
2. Administrator przetwarza dane osobowe Użytkowników w celach odpowiadających zgodom odebranych od Użytkowników za pomocą e-maila lub wiadomości prywatnej na fanpag`e.
3. Administrator gwarantuję poufność wszelkich udostępnionych mu danych osobowych przez Użytkownika.


II. Podanie danych przez Użytkownika.
4a. Panie swoich danych przez Użytkownika jest w pełni dobrowolne.
4b. Użytkownik, który nie wyrazi zgody na podanie danych może to skutkować brakiem dostępu do niektórych funkcji bloga.


III. Gromadzenie danych przez Administratora.
5. Dane osobowe Administrator gromadzi z należytą staranności oraz odpowiednio chroni je przed dostępem do nich osób trzecich i nieupoważnionych za pomocą narzędzi, które udostępnia nam platforma Blogger.
6. Administrator nie udostępnia danych, które przekazywanych jemu przez Użytkowników jakimkolwiek podmiotom trzecim.
7. Administrator nie posiada odpowiednich narzędzi, które pozwoliły mu określić czas przechowywania zgromadzonych danych wyniku ich specyfiki. Nie będą one przechowywane dłużej niż do momentu zamknięcia owego bloga.


IV. Podstawa przetwarzania danych.
8. Dane w celach opisanych w §2 pkt 2 przetwarzane będą na podstawie Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO) oraz ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych.


V. Uprawnienia Użytkowników.
9. Użytkownikowi przysługują uprawnienia wynikające z aktów prawnych wskazanych w §2 pkt 7, w tym w szczególności do:
a. prawo żądania dostępu do swoich danych, ich sprostowania, usunięcia, czy też ograniczenia ich przetwarzania;
b. prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych;
c. prawo do przenoszenia danych;
d. prawo do cofnięcia zgody na przetwarzanie danych w określonym celu, w przypadku gdy Użytkownik uprzednio taką zgodę wyraził;
e. prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego w związku z przetwarzaniem oraz gromadzeniem danych przez Administratora.

§3
Pliki Cookies

1. Administrator wykorzystuje pliki cookies w celu:
- zapewnienia prawidłowego funkcjonowania Bloga;
- dostosowanie zawartości strony do preferencji danego Użytkownika;
- w celach statystycznych;
- w celach marketingowych.
2. Każdy Użytkownik ma możliwość konfiguracji własnej przeglądarki internetowej w taki sposób, aby uniemożliwić przechowywanie plików cookies na swoich urządzeniach końcowych Użytkownika, np. komputerze, smartfornie lub tablecie;
2a. Dokonanie przez Użytkownika opisanych powyżej czynności może doprowadzić do tego, że korzystanie z Bloga może być utrudnione.

§4
Pozostałe technologie

Administrator informuje Użytkownika, że stosuje na swoim Blogu technologie śledzące działania przez niego podejmowane w celach jego aktywności na Blogu:
- kod śledzenia Google Analitycs w celach analizy statystyki Bloga. 

§5
Pozostałe

Na blogu będzie można znaleźć posty lub zdjęcia, w których pojawić się będą mogły linki do sklepów internetowych, stron producenta, stron wydawnictw, stron autorskich. Linki te będą prowadzić Użytkownika do stron, które należą i zarządzane są przez osoby trzecie. Administrator nie będzie odpowiadał za dostępność oraz jakość tych stron.
W momencie kiedy dojdzie do zmiany obowiązującej polityki prywatności, odpowiednie modyfikacje opisanych zasad powyżej zostaną udostępnione na blogu
Po prostu MAMA

Jako administrator strony, powierzam dane:
Platformie blogger, na której znajdziecie ten blog

środa, 23 maja 2018

Wafle nie do zjedzenia

Kiedy Piotruś miał 2 latka pokochał "klocki-krateczki". Dostał worek od ukochanego Dziadka. W zestawie były też zwierzątka, które można było w kratkowych konstrukcjach umieszczać. Przy kolejnej wizycie dostał wywrotkę, do przewożenia kratek. Latem dostaliśmy wspaniałe foremki, dzięki którym mogliśmy budować zamki. Po targach KidsTime 2018 przyszła pora na mini wafle...
Mamo czy mogę już otworzyć?
Wtedy nie zwróciłam uwagi na nazwę producenta. Dopiero w tym roku w lutym, na targach branży dziecięcej KidsTime 2018 w Kielcach, dałam się wciągnąć w magię klocków wafelków. Na stoisku Marioinex spędziłam kilka godzin każdego dnia. Bawiłam się jak małe dziecko, testując i układając kolejne konstrukcje z nowych zestawów, które dosłownie przed chwilą weszły do regularnej sprzedaży. 

Pierwsze spotkanie z mini waflami i od razu fascynacja

Firma jest bliska memu sercu tym bardziej, że jesteśmy "dziećmi Czarnobyla", czyli rocznik 1986. Co Marioinex wyróżnia na rynku? Dbałość o wyroby oraz ich bezpieczeństwo przede wszystkim. To firma rodzinna, w której nie szczędzi się starań, aby zabawki wpływały na kształtowanie wyobraźni, rozwijały zdolności manualne, a przede wszystkim sprawiły radość twórczą Dzieciom. A przyznaję się bez bicia, że Rodzice też mogą czerpać radość z zabawy. 
Tak bawiłam się na KidsTime na stoisku Marioinex
Marioinex dostali wyróżnienie z rąk komitetu Ochrony Praw Dziecka i wyróżnienie w konkursie Dobry wzór, za najlepiej zaprojektowany produkt. Wszystkie zabawki posiadają certyfikaty CE, poświadczające wysoką jakość i bezpieczeństwo. Surowce z których są wytwarzane w 100% mogą zostać ponownie wykorzystane w procesie recyklingu. Marioinex to firma, która wciąż, inwestuje w nowe technologie. W ofercie Marioinex znajdziecie klocki konstrukcyjne, klocki budowlane, zestawy do piasku, pojazdy, a wszystko w przepięknych kolorach.
Kolejny zestaw przetestowany
Od jakiegoś czasu firma produkuje MiniWafle, w których się zakochaliśmy- no dobrze, ja zakochałam się pierwsza, ale miłość mą podzielił Piotruś. Jedynym ograniczeniem staje się wyobraźnia. Można odtwarzać wzory z instrukcji lub tworzyć własne niepowtarzalne konstrukcje. My na początku sprawdzamy podpowiedzi producenta, ale z dziką przyjemnością skonstruowaliśmy nasze "pole kostkowe", domki, "maszyny zgłady" i inne wafelko-twory.
Straż pożarna
Mini wafle to klocki konstrukcyjne o kilku wymiarach- "tradycyjne kwadraty" to wymiar 35x35x5 mm. Zrobione są z dość elastycznego materiału, który pozwala nam wyginać je na różne sposoby bez ryzyka połamania. Poza wafelkami w kształcie kwadratu, są jeszcze "trójkąty", koła, "patyczki", "wkrętki", łączniki, taśmy oraz postaci (ludzie i zwierzęta, w nowych zestawach).
Prezent dla Piotrusia- radość nie do opisania
Ogromną zaletą wafelków jest to, że przy dłuższej zabawie nie bolą nas palce od wciskania poszczególnych elementów. W ramach testów próbowaliśmy też je przegryźć- nie udało się. Po przecięciu nożem, krawędzie nie kaleczą nam rąk i klocek nadal może służyć do zabawy.
Strażacy w pełnej gotowości
Duży plus- estetyczne pudełko jest wytrzymałe i spokojnie można przechowywać w nim klocki. Jest estetyczne i kolorowe, więc nie musimy kupować pojemnika. Oczywiście jeśli chcecie, nie będzie to problem.
Pierwsza machina powstała podczas rozmowy
Nasze konstrukcje czasami są rozkładane, czasami stoją tygodniami na półce, a czasami służą jako zabawki i są elementami większej zabawy. Ja mam kolorowy wizytownik w pracy- wszyscy pytają gdzie dostałam taki ładny, kolorowy. Z duma odpowiada, że Syn mi zbudował ^_^
Wafelkowy wizytownik na moim biurku
O wywrotce i foremkach w kształcie zamku jeszcze Wam napiszę. Bawcie się klockami, bo one rozwijają wszystko co w Dziecku najlepsze- wyobraźnię, kreatywność i motorykę małą, a także pozwalają na nieskrępowaną radość tworzenia!
Pudełko długo nam posłuży
Jedna z naszych wymyślonych konstrukcji
Porządkowanie zbiorów
 Teraz w zestawach znajdziecie też takie świetne taśmy!
 Tylko wyobraźnia i jej granice są wyznacznikiem naszej kreatywności
 Nasza machina zagłady ;)
Machina przechodzi ostatnie testy przed podbojem wszechświata
Kolory mini wafli. Prawda, że piękne?

poniedziałek, 21 maja 2018

Wiosna w mych oczach

Moje zimowe biegi skończyły się zapaleniem płuc. Michał zaglądał do mnie codziennie. Matylda powiedziała mi o moim gorączkowym majaczeniu, o tym, że mówiłam do Z., którego przecież tu nie było. Było mi głupio. Co musiał myśleć o mnie Michał? Chorowałam prawie miesiąc, od tygodnia Matylda niczym dziecku, pozwalała na 15-minutowe werandowanie na tarasie.
Róże pokryły się łzami wiosennego deszczu
- Dzień dobry. Jak się dzisiaj czujesz?- jego uśmiech codziennie sprawiał, że i ja się uśmiechałam.
- Cześć Michał. Co się tak szczerzysz?
- Aj, bo mam 3 dni wolnego i porywam Cię stąd.
- A Matylda o tym wie?
- A wie i przyklasnęła memu pomysłowi- przysiadł na brzegu łóżka.
- A to ciekawe, bo jeszcze przy śniadaniu mówiła, że może po niedzieli pozwoli mi na krótki spacer.
- No i jak? Rozmówiłeś się z nią?- Matylda miała cudowne wyczucie czasu. Czasami myślałam, że stoi pod drzwiami i wyczekuje.
- A co wy knujecie za moimi plecami?
- Wychodzisz dziś z Michałkiem na spacer. Jutro też. A pojutrze to on cię porywa, gdzie tam już sobie umówicie- postawiła na stoliku tacę z przekąskami.- Teraz się ogarnij, bo po herbacie pora na spacer- posłałam jej tylko rozgniewane spojrzenie.
- A więc co to za niecny plan?
- Zobaczysz- mrugnął tylko okiem i podrzucił drewna do kominka.

Po herbacie z konfiturą malinową poszliśmy na spacer. W miasteczku czuć było już wiosnę. Śnieg zupełnie stopniał. Na łąkach za miasteczkiem zakwitły już krokusy. pod drzewami rozciągały się fioletowe dywaniki przylaszczek. Cudowny widok. Wciągnęłam powietrze głęboko do płuc. Jakie to przyjemne móc znów cieszyć się moimi ukochanymi widokami.
- Powiedz mi co zaplanowałeś.
- Boisz się, że cię gdzieś wywiozę?
- Nie, ale przecież praktycznie się nie znamy.
- To poznajmy się. Mamy całe dwa dni.
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać. Usiądziemy- wskazałam ławeczkę pod drzewem, przy pastwisku.
- Źle się poczułaś? Słabo ci?- zmartwił się.
- Nie, jest dobrze. Chcę nacieszyć się widokiem, kiedy wrócimy większość krokusów przekwitnie.
- Tak, to prawda. Patrycja?
- Tak?
- Co ty w sobie masz dziewczyno? Jesteś wiedźmą czy co?
- No ładnie. Wiesz, że zbyt miłe to nie było?- uśmiechnęłam się.
- Uwielbiam ten uśmiech i doskonale o tym wiesz- chwycił moją twarz w dłonie.- Uwielbiam ten blask, wiosnę w Twoich oczach.

Nie broniłam się przed tym pocałunkiem. Cieszyłam się smakiem jego ust, każdym muśnięciem jego warg. Dłonią gładziłam jego brodę i włosy. Na dosłownie sekundę otwierałam oczy, zupełnie jakbym chciała się upewnić, że to nie sen, że on na prawdę tam jest. Wtuleni w siebie siedzieliśmy chwilę na ławeczce i podziwialiśmy krokusowe pastwisko. Wracaliśmy do pensjonatu, trzymając się za ręce. Michał zdecydowanie się ożywił. Uśmiechał się cały czas. Zdradził też cel naszej wycieczki. Mieliśmy pojechać do Lublina- mojego kochanego Lublina...
W Lublinie nawet deszcz nie przeszkadza...
Było ciemno, kiedy wyjeżdżaliśmy. Podróż minęła nam na rozmowach. Słuchał mnie wyjątkowo uważnie. Czasami, kiedy na chwilę milkłam, zerka na mnie z niepokojem.
- Coś się stało?
- Nie, dlaczego?
- Tak nagle zamilkłaś.
- Za dużo gadam. W sumie w większości to ja gadam, aż mi głupio.
- Przestań. Lubię Twój głos. Lubię jak opowiadasz. Cieszę się, że zdecydowałaś się ze mną pojechać.
- Żartujesz? Przecież to mój kochany Lublin. Nie byłam tam 5 lat. Cholernie długo, jak na miejsce, które się tak kocha, co?
- Troszkę. Tym bardziej cieszę się z tej podróży.
- Dziękuję Michał- tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.

Michał zarezerwował nam pokój w ścisłym centrum. Kiedy zameldowaliśmy się w hotelu, z radością wybiegłam na ulicę. Z uśmiechem rozejrzałam się w koło. Matko, ile tu się zmieniło. Niby to samo miasto, a jakoś tak "znowocześniało" i "zmalało". A może to tylko wrażenie, bo kiedyś było największym miastem jakie znałam.

Tuliłam się do Michała, pokazywałam Mu "moje miejsca" i opowiadałam jak się zmieniły przez lata. Spacerowaliśmy starymi uliczkami, jedliśmy w małych knajpkach, które są tu chyba od zawsze. Wieczorem, kiedy wróciliśmy do hotelu, padłam na łóżko bez życia. 
- Idź pod prysznic, poczujesz się lepiej. Mam jeszcze jedna niespodziankę.
- Jaką? Już sam przyjazd tutaj, to wspaniały prezent.
- Zmykaj do łazienki.
Stojąc pod prysznicem zmywałam z siebie uroki dzisiejszego dnia. Nie spodziewałam się, że przyjazd do Lublina wywoła we mnie tyle emocji. Tyle tu przeżyłam, tyle przebolałam, tyle pokochałam... Tu tak na prawdę dorosłam... Ale to wszystko rozumie się dopiero z perspektywy czasu. Przymknęłam więc oczy i zatopiłam się w przyjemności okalającej mnie ciepłem wody. Stałam tak chwile i starałam się przypominać sobie tylko dobre chwile.
- To co? Kolacja do pokoju i jakiś lekki film?- zaproponowałam wychodząc z łazienki w samym ręczniku.
- Na początek może być, ale później...
- Później idziemy spać, jeśli chcesz jutro zwiedzać dalej- szybko mu przerwałam.
- Cicho! Później zapraszam Cię na spacer 
- Jest ciepło, a ja chciałbym zobaczyć Lublin nocą. Obiecuję, że nie będziemy długo chodzić.
- No niech będzie, ale...
- Cicho!- przyłożył mi palec do ust i pocałował...  

Nocny spacer po Lublinie był strzałem w dziesiątkę. Dawno nie uśmiechałam się do tych starych murów. Przy niektórych kamienicach przystawałam, opierałam się o nie i chłonęłam ich piękno. W blasku latarni znane miejsca wyglądały jakby bardziej magiczne. Przysiadłam na murku "przy farze" i uśmiechnęłam się do Michała.
- Dziękuję ci, że mnie tu zabrałeś.
- Podoba się?
- Czy się podoba? Jest cudownie, cudownie. Dziękuję ci, że mnie namówiłeś na ten spacer i na cały wyjazd- nie przestawałam się uśmiechać.
- Jesteś taka piękna, kiedy się uśmiechasz- pogładził moją twarz dłonią.
- Daj już spokój, bo pomyślę, że się zakochałeś.
- A jeśli nawet? Cóż poczniesz?- pocałował mnie. Tak czule, delikatnie... Przymknęłam oczy i zatopiłam się w tym pocałunku...
- Patrycja?- znany mi tak dobrze, ciepły głos, wyrwał mnie z objęć Michała. Stanęłam na równe nogi.
- Z? Ty tutaj?


c.d.n.

piątek, 18 maja 2018

Archiopactwo w Jędrzejowie

Cystersi przybyli do Jędrzejowa z opactwa Morrimond w Burgundii na zaproszenie biskupa Janika, a przewodniczył im opat Mikołaj. Sam klasztor powstał w 1140 r. jako Morrimond Mniejszy. Dziewięć lat później podniesiono go do rangi opactwa, co było równoznaczne ze zwolnieniem z danin oraz pełnym immunitetem ekonomicznym i sądowym. Pierwszym opatem został Weryk (Francuz).
Widok z parkingu przyklasztornego
Opactwo w Jędrzejowie rozkwitało. Fundatorzy wyposażali je w bogate nadania wizytował je opat Morrimondu, Hugon I. Cystersi dążyli do podniesienia poziomu gospodarczego i polepszenia bytu okolicznej ludności- wspierali rzemiosło, rozwijali rolnictwo, budowali szpitale, apteki i zakładali szkoły. Do końca XV w. zorganizowali 32 wysoko rozwinięte gospodarstwa. Jako, że Cystersi słynęli z muzykalności w klasztorze istniał warsztat budowy organów.
Chcąc w pełnej krasie podziwiać Archiopactwo, warto przyjechać wiosną lub jesienią
Kościół klasztorny jest najstarszym kościołem Cystersów w Polsce- zbudowany w 1140 r., a pewne jego fragmenty pochodzą z 1110 r. Wzorowany na kościele opactwa w Fontenay w Burgundii. Budowę realizował warsztat budowlany z Morrimond. W 1145 r. na polecenie samego św. Bernarda do Jędrzejowa przybył Achardus z Clairveaux- zmodernizował plany budowy kościoła i klasztoru. Budowę ukończono w 1210 r. 
Z każdej strony czyste piękno
Szczególną role odegrał kult błogosławionego Wincentego Kadłubka. Przybył on do Jędrzejowa pieszo, jako prosty pielgrzym. Konsekrował kościół klasztorny. Tu też pisał swoją słynną kronikę, zmarł w 1223 r. Po beatyfikacji jędrzejowski klasztor stał się znanym sanktuarium, gdzie czci się biskupa Wincentego, a pielgrzymował tu papież Jan Paweł II oraz nuncjusz papieski Luigi Poggi.

Kościół zbudowany został w konstrukcji ciosowej, zgodnie z myślą ascezy cysterskiej, z zachowaniem liniowości, pozbawiony był wież, a prezbiterium zwrócone było ku wschodowi. Posiadał tylko jedno wyjście.
W 1475 kościół przeszedł gruntowny remont, wprowadzono elementy gotyckie. Wnętrze wypełniały cenne dzieła rzeźbiarskie i malarskie, jak chociażby Wita Stwosza. W XVI w. wprowadzono elementy renesansowe, a w I poł. XVII w. barokowe. 
Kościoła nie ominęły ziszczenia. W 1726 r. wybuchł pożar, który zniszczył kościół. Po odbudowie otrzymał on część nowych sklepień, zbudowano wieżę z miedzianym hełmem. Powstały wszystkie ołtarze, ambona, murowana posadzka, sztukaterie i freski. W 1747 r. ukończono późnobarokową elewację z dobudowanymi kaplicami. Ponowny pożar w 1800 r. zniszczył organy, freski, runęła też ozdobna wieża. Kolejne szkody odnotowano podczas I wojny światowej. II WŚ była dlań łaskawsza.
Istniejące w kościele organy, o wczesnobarokowym prospekcie, są dziełem Józefa Sitarskiego. Posiadają unikalne rozwiązania techniczne, jedyne w Europie.
Trudno ogarnąć piękno tych organów
Zachowany budynek posiada kamienne mury, od strony wirydarza wzmacniają go szkarpy. Nadbudowana cela bł. Wincentego Kadłubka posiada oryginalny dach trójspadowy z kopułą i gioriettą.
Zdjęcia nie oddają rzeczywistego piękna sklepień
Teraz  ta cysterska perełka stoi w ciszy, dość blisko centrum, ale jakby na uboczu. Przysiadając w ławce, wsłuchując się w dźwięk organów i ciszę starych murów, człowieka ogarnia zdumienie nad nieprzeniknionej potędze Stwórcy. Przejeżdżając przez ziemię jędrzejowską, wstąpcie tu na chwilę, pokłońcie się wybitnemu kronikarzowi, odetchnijcie historią i zanurzcie się w pięknie tego miejsca. 
A teraz zapraszam Was na kolejną dawkę zdjęć.