Grudzień był dla mnie kolejnym szalonym miesiącem. Miesiącem kolejnych zmian, walki o siebie, ogromnego poświecenia, ciężkiej pracy ponad siły, kilku zwycięstw, ale i szczęścia i wzruszeń, do których przyczynili się tak bliscy, jak i zupełnie obcy ludzie. To był miesiąc, który udowodnił, że warto być sobą i że dobrzy ludzie są wśród nas.
W Wydziale Kryminalnym jednej z zaprzyjaźnionych KPP
Zaczął się od wyjazdu do mojego rodzinnego domu, na imieniny mojego Tatusia. Przy tzw. okazji do Piotrusia i Mikołaja przyszedł pewien brodaty gość i rozdał prezenty, dużo prezentów. Radości było tak dużo, że emocje opadły dopiero trzy dni później.
4 grudnia dokonało się- ostateczna data przeprowadzki do biurowego molocha naszej "fabryki". Osobiście byłam zrozpaczona. Myślę, że wszyscy to bardzo przezywaliśmy i chyba nawet przeżywany dalej. Cóż począć, tak trzeba było zrobić. Setki kartonów, kontenery, ostreczowane paczki. I nikła nadzieja, że nie musimy ich rozpakowywać, bo jesteśmy tu tylko chwilowo. Niestety okazało się, że zostajemy na stałe... Tak więc nóż do rozcinania paczek i układanie, układanie, układanie. Dalej mniej więcej połowę rzeczy mam w pudłach, ale powoli mój pokój nabiera "kształtu". Mam tam już swoje kubeczki i filiżanki. Przyniosłam też herbatki, a po burzliwej wymianie zdań ze współpracownicą, przytachałam też swój prywatny czajnik i gotuję sobie wodę na te moje herbatki i ziółka.
Pakowania nie było końca. Wszyscy zdobywaliśmy wszędzie kartony
Przychodząc codziennie do pracy, wzdycham ciężko. Panowie z ochrony już mnie rozpoznają i zapamiętali, które klucze biorę. Są mili, uśmiechają się życzliwie i pomagają jak tylko potrafią, kiedy poproszę. Patrzę na "zimne" ściany biurowca, tęsknię za moimi kątami w oficynie. Ale mam zamiar zorganizować tu sobie mój kącik. Na razie muszę przywyknąć i zapomnieć choć w części tamte kąty.
Grudzień to dla mnie miesiąc kina. Nie pamiętam, kiedy tak często byłam w kinie. To głównie dzięki karnetom, które wygrałam, ale i weekend kina, kiedy bilety były po 12 zł i wybraliśmy się cała naszą małą Rodzinką. Był popcorn, cola i żelki. Wspólnie obejrzeliśmy "Pierwszą gwiazdkę". Sama byłam m.in. na "Coco", "Fernando", "GW" i na "Padingtonie". Na "Najlepszego" nie miałam z kim się wybrać a sama nie chciałam. To były chwile pełne relaksu, wzruszeń, śmiechu i szczęścia tak po prostu. Warto czasami wydać 100 zł i być szczęśliwym, widzieć radosny blask w małych, ukochanych oczach.
Dzięki karnetom do Multikina byłam w grudniu na wielu seansach
Opowieść o niezwykłym misiu...
Na Coco wzruszyłam się i uśmiałam. Cała sala pusta, seans tylko dla mnie! ^_^
Dużą niespodzianką było wybranie Piotrusiowego listu do Świętego Mikołaja z marzeniem. Ponad 9000 listów, pobity rekord Polski i 19 przeszczęśliwych Dzieci, w tym mój Synek. Piotruś poprosił o robota, baloniki z helem z Maszą i Niedźwiedziem cukierki i pomarańcze.
Piotruś kazał odprasować odświętny strój- w końcu to spotkanie z Mikołajem!
Zamiast baloników była skarbonka i teczka na rysunki. Dodatkowo było cały karton słodyczy, a w nim m.in. bukiet z lizaków, ciasteczka, dużo cukierków, ogromna siatka pomarańczy. Radości nie było końca, a robot zrobił furorę już na gali rozdania prezentów, również wśród innych Dzieci. Dodatkowo każde Dziecko dostawało upominki od Marszałka Województwa świętokrzyskiego i od Ośrodka Rehabilitacyjno- Wypoczynkowego Polanika w Chrustach k. Zagnańska. Były też występy artystyczne i słodki poczęstunek. To był wyjątkowy dzień. Dziękujemy Polanice za organizację wydarzenia i Vive Profit za spełnienie marzeń Piotrusia!
Marzenie spełnione. Radość nie do opisania!
Rekord pobity! Piotruś na rękach u Mikołaja!
U Mikołaja na kolanach, łapiąc sreberka ;)
Nowy przyjaciel i codzienne z nim zabawy dzięki Vive Profit. Dziękujemy!!! <3
Grudzień to ciąg dalszy oględzin stanowisk archeologicznych wpisanych do Rejestru Zabytków i ustaleń odnośnie ich ochrony. To ciąg dalszy współpracy z Garnizonem Świętokrzyskim Policji. Dumna jestem z "moich" funkcjonariuszy, że chcą poszerzać swoją wiedzę, bo o zabytkach w szkole ich nie uczą. Cieszę się, że mogę na nich polegać i że zawsze należycie się mną opiekują. Przywrócili mi wiarę w Policję.
Kontrola terenu zamku w Mokrsku
Co tam śnieg! Czego się nie robi dla archeologii?
Niestety przez zbyt duży wysiłek fizyczny, odnowiła się kontuzja mojego kolana. Przez prawie pół miesiąca chodziłam w ortezie i o laseczce- odmówiłam chodzenia o kulach. Mój ortopeda posłał mi kilka morderczych spojrzeń i przedstawił plan leczenia. To wybitny specjalista, dlatego posłusznie wykonywałam jego nakazy i stosowałam się do zaleceń. Niestety nie obyło się bez silnych leków przeciwbólowych (tych stosowanych przez sportowców), bo odezwała się też przepuklina. Dzięki temu na Święta mogłam założyć już "miękką" ortezę, a być może po Nowym Roku będę mogła zrezygnować z pomocnej laseczki. Powiem Wam tylko, że to zadziwiające, że wystarczy założyć ortezę, a człowiek staje się niewidzialny. Nikt nie dostrzega Cię w kolejce, w autobusie, przy windzie. Ale spokojnie, mam czas i siły, ja poczekam. Dziękuję tym co oślepli i życzę Wam, aby nigdy Was nie spotkała taka ignorancja i bezczelność. Zdrowia!
Chcesz być niewidzialny? Załóż ortezę!
Nie obyło się bez przyjemności dla podniebienia. Przecież trzeba sobie robić małe przyjemności. Wy sobie czasami takie robicie? Próbujecie nowych smaków? Wracacie do ulubionych? Dogadzacie własnym podniebieniom? Ja lubię zaskakiwać własne kubki smakowe, rozpieszczać też tak moich Najbliższych. To takie pyszne... ^_^
Małe przyjemności z Synkiem! Jego uśmiech jest dla mnie najcenniejszy!
Czasami pozwalałam sobie na coś słodkiego...
Kawa wśród Przyjaciół smakuje najlepiej
Jak mogłam wcześniej żyć bez sushi? Mikael pokazał, że więcej nie popełnię tego błędu!
Zdrowo i pysznie na talerzu
Piotruś uwielbia truskawki! Dlaczego miałabym Mu nie sprawiać takich przyjemności?
W grudniu udało mi się zaliczyć test sprawnościowy. Na wymagany czas 1'41'', ja osiągnęłam 1'30''. Jestem z tego szalenie dumna! Teraz tylko czekanie na wyniki końcowe i może uda się spełnić kolejne marzenie. Na pewno udało mi się udowodnić światu i samej sobie, że umiem, że potrafię, że dam radę! To cudowne uczucie! A powiem Wam, że byli panowie, którzy nie podołali- duma z siebie wtedy jakby staje się większa ;)
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia pokonała mnie choroba. Dostałam antybiotyki i zwolnienie lekarskie. W tym roku miało nie być nawet choinki, ale dzięki szalenie uprzejmemu i zaangażowanemu w pomoc Panu z Radia RMF FM do naszego domu przyjechała świeża, zielona, ogromna choinka. Piotruś aż zatańczył wokół niej. Nawet nie wiem jak miał Pan na imię, ale z serca dziękuję! Gdyby nie Pan, mój Synek nie miałby choinki w tym roku. DZIĘKUJĘ!
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia pokonała mnie choroba. Dostałam antybiotyki i zwolnienie lekarskie. W tym roku miało nie być nawet choinki, ale dzięki szalenie uprzejmemu i zaangażowanemu w pomoc Panu z Radia RMF FM do naszego domu przyjechała świeża, zielona, ogromna choinka. Piotruś aż zatańczył wokół niej. Nawet nie wiem jak miał Pan na imię, ale z serca dziękuję! Gdyby nie Pan, mój Synek nie miałby choinki w tym roku. DZIĘKUJĘ!
Szczęśliwy Piotruś przed choinką od RMF FM, którą ubraliśmy tradycyjnie w wigilijny poranek
Nasze Święta, były w tym roku bardzo skromne i spokojne. Wigilia cicha, skromna, tradycyjna. Piotruś zasnął cichutko. Ja przeleżałam je praktycznie całe Święta w łóżku. Na całe szczęście gorączka ustąpiła, antybiotyki zadziałały. Prezenty od Dzieciątka okazały się strzałem w dziesiątkę i wszyscy byliśmy zadowoleni. Oczywiście Piotruś dostał najwięcej podarków, a wśród nich dominowały książki i kolorowanki.
Choć nie były to zdrowe Święta, to były spokojne, rodzinne i ciepłe
Na sam koniec grudnia uporządkowałam wszystkie sprawy, które musiałam zamknąć jeszcze w 2017 roku. Dostałam też jasne sygnały, że jestem szanowanym specjalistą w mojej dziedzinie i że są osoby, które doceniają moją pracę, zaangażowanie i pasję. Dziękuję.
Dziękuję za grudzień 2017. Trudno będzie go zapomnieć