środa, 2 listopada 2022

Książeczka manipulacyjna dla Gaji

Ta książeczka to nasz prezent dla małej córeczki naszych znajomych. Gaja miała ostatnio 2 urodziny, a podczas wizyty u nas, bardzo spodobały się Jej nasze książeczki manipulacyjne, a zwłaszcza kilka stron. I tak powstał pomysł prezentu, jakiego nie można kupić w sklepie. 
 
Kochana Gaju, życzymy Ci zdrówka, uśmiechu, ciekawości w odkrywaniu świata i spełnienia marzeń! Sto lat!!!🎂🎉🎈 Miłej zabawy i zapraszamy do nas- plac zabaw zawsze na Ciebie czeka😁

Książeczka jest w całości zrobiona przeze mnie, szyta ręcznie. Nie jest to szablonowy wytwór, książeczka jest personalizowana, a strony dostosowane do obdarowanej 












środa, 28 września 2022

Nieumarłe. Na ratunek lwom, tygrysom i innym czworonożnym przyjaciołom. Ewa Zgrabczyńska

Kiedy dostałam wiadomość o możliwości zrecenzowania "Nieumarłych", sam tytuł sprawił, że bardzo chciałam książkę mieć, przeczytać, opowiedzieć Wam o niej. Kiedy kurier przyniósł paczkę, otworzyłam książkę na losowej stronie i przeczytałam: "Telefon z policji z Rybnika. "Czy znajdzie pani miejsce dla lwiątka?" Matko jedyna, jakie lwiątko...". Wiedziałam, że nie zasnę, dopóki nie poznam historii tych zwierząt.
Nieumarłe. Na ratunek lwom, tygrysom i innym czworonożnym przyjaciołom

Kilka danych technicznych:
Tytuł: Nieumarłe. Na ratunek lwom, tygrysom i innym czworonożnym przyjaciołom
Autor: Ewa Zgrabczyńska
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2022
Wydawca: Wydawnictwo Znak
Liczba stron: 240
Format: 14 x 20,5 cm
Cena wydawcy: 49,99 zł


Pierwsze wrażenie
Książka w miękkiej oprawie broszurowej ze skrzydełkami.  Na okładce zdjęcie pięknych, majestatycznych lwów. Poręczny format. Tekst w przyjemnym w czytaniu rozmiarze, na kremowym matowym papierze.
Książka składa się z wstępu, 33 krótkich rozdziałów, 16 opowieści o Goghu i epilogu. Rozdziały nie są numerowane, za to są tytułowane. 
Ponadto w książce znajdziemy zdjęcia tych niezwykłych, nieumarłych zwierząt- lwów, tygrysów, borsuków czy psa dingo. Historie ich wszystkich opowiada Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo, od lat poświęcająca każdą chwilę walce o wolność i godność zwierząt.
Piękne, majestatyczne Nieumarłe
 
O czym jest książka?
Książka jest o zwierzętach i o walce o ich godność. To książka o cierpieniu czworonogów, ale i o walce z systemem. To pokazanie trudności adaptacji zwierząt w nowych warunkach, a także o próbach znalezienia im odpowiedniego domu.
Przeczytamy o tygrysach konających z głodu i pragnienia, o zwierzętach taplających się we własnych odchodach. Poznamy zwierzęta ze zdeformowanymi kończynami, powyrywanymi pazurami, powrastanymi "smyczami". Ewa Zgrabczyńska opowie nam o porzucaniu, a jednocześnie skazywaniu na śmierć zwierząt, które nie poddawały się tresurze w taki sposób, jakiego oczekiwali oprawcy.
To książka o przestępcach, którzy realizując najwymyślniejsze zamówienia, nie zważają na fakt, że są to istoty żywe. O ludziach- potworach, ale i o tych, którzy zrobili wszytko, by pomóc czworonogom- o ludziach- aniołach...
"Nieumarłe" Ewy Zgrabczyńskiej zostaną z czytelnikiem na długo...
 
Co sądzę o książce
"Nieumarłe" to zdecydowanie książka, która otwiera oczy… Wywołała we mnie ogrom uczuć- od współczucia, przez gniew i niedowierzanie, po nadzieję.
Książka napisana pięknym jerzykiem. Z kolejnych zdań bije troska o los zwierząt. Przestają one być anonimowymi "futrzakami", ich historie poruszają i zostają z nami na dłużej.
"Nieumarłe" to jedna z książek, o których się nie zapomina. Nie można zapomnieć historii każdego z czworonogów , o których opowiada Pani dyrektor. 
Najbardziej poruszyły mnie rozdziały "Opowieść o Goghu"- rozdzierają serce. Jak może nie poruszyć opowieść o dostojnym tygrysie, upodlonym do granic możliwości w cyrku, a następnie ocalonym z transportu śmierci przez autorkę "Nieumarłych".
Lektura niejednokrotnie wywołuje wręcz fizyczny ból, wyciska łzy. Pozwala ocenić czy nie zatarły się w nas ludzkie odruchy. Książka absolutnie dla każdego!

POLECAM!
 
 
Dzikie, a jednak zniewolone... Majestatyczne Nieumarłe w ludzkiej dżungli...
 

środa, 24 sierpnia 2022

Muzeum Papiernictwa w Dusznikach- Zdroju

Jak wiecie zakochaliśmy się w Dolnym Śląsku i rozkoszujemy się jego pięknem, poznajemy zakamarki, odkrywamy wspaniałe miejsca i ludzi, którzy zaskakują tak bardzo pozytywnie, że chcemy wracać, jak najczęściej.
Z radością weszliśmy do Muzeum Papiernictwa całą rodzinką
 
Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju
Dzięki makiecie można zobaczyć dusznicką papiernię w całej okazałości

Tym razem zabieram Was na wycieczkę do Muzeum Papiernictwa w Dusznikach- Zdroju. Siedziba Muzeum Papiernictwa to dawny młyn papierniczy- zabytek, pomnik historii.
Dla przypomnienia, pomniki historii to najcenniejsze dla kultury narodowej zabytki, a miano to jest nadawane po długotrwałej i wnikliwej procedurze, której celem jest określenie właściwego znaczenia obiektu. Wpis na listę pomników historii, zgodnie z ustawą z dnia 23 lipca o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, jest jedną z czterech form ochrony zabytków w Polsce.
Dusznicki młyn papierniczy uznany został za pomnik historii Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z 20 września 2011 r. Rangę zabytku, unikatowego w skali światowej, docenili, oceniający dusznicką papiernię, eksperci z Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Stan zachowania papierni oraz aktywna działalność instytucji, wzbudza podziw i uznanie. Muzeum Papiernictwa tętni życiem, organizowane są tu liczne przedsięwzięcia kulturalne, a także zajęcia popularyzujące dawną technikę czerpania papieru. 

Zacznijmy jednak od początku...
Muzeum Papiernictwa od strony dziedzińca z zewnętrzną wystawą
Gdzie, jaki, kiedy
Adres: Duszniki-Zdrój, Kłodzka 42 
Lokalizacja: woj. dolnośląskie, pow. kłodzki, gm. Duszniki-Zdrój
Godziny otwarcia:
                listopad-kwiecień
                wt.- niedz. 9.00-15.00
                maj-sierpień:
                pn.- sob. 9:00-18:00
                niedz. 9:00-16:00
                wrzesień-październik:
                pn.- sob. 9:00-17:00
                niedz. 9:00-16:00
Dzień nieodpłatnego zwiedzania: 
- od maja do października oraz w czasie ferii zimowych- poniedziałek, od listopada do kwietnia (za wyjątkiem ferii zimowych)- wtorek
- ekspozycje stałe, bez pokazowego czerpania papieru
- nie jest objęte rezerwacją. Bilety na bezpłatne zwiedzanie wydawane są wyłącznie w kasie biletowej w przypadku wolnych terminów na zwiedzanie
- możliwość zakupu biletu uprawniającego do obejrzenia całego muzeum
Cennik (turyści indywidualni):
- warsztaty czerpania papieru-19 zł/osoba
- zwiedzanie- cena zależy od wyboru trasy
Trasy zwiedzania:
- Trasa główna (trasa 1 + trasa 2): z audioprzewodnikiem po ścieżce „Z papierem przez dwa tysiąclecia” (trasa 1) + samodzielne zwiedzanie trasy „Sztuka i pieniądze”(trasa 2). Cena: bilet normalny- 25,00 zł, bilet ulgowy- 20,00 zł
- Trasa 1: z audioprzewodnikiem po ścieżce historycznej  „Z papierem przez dwa tysiąclecia”. Cena: bilet normalny- 21,00 zł, bilet ulgowy - 17,00 zł
- Trasa 2: samodzielne zwiedzanie ścieżki „Sztuka i pieniądze”. Cena: bilet normalny- 17,00 zł, bilet ulgowy- 15,00 zł 
Bilet ulgowy: uczniowie, studenci, nauczyciele, emeryci i renciści 
Bilety rodzinne:
- ulga przyznana przez Muzeum Papiernictwa rodzinom z dziećmi
- przysługuje maksymalnie 2 osobom dorosłym (rodzicom, opiekunom prawnym) z dziećmi w wieku od 7 do 18 lat
- a zakup biletu rodzinnego nie przysługuje ulga z tytułu posiadania Karty Dużej Rodziny (ulgi nie mogą się kumulować)
- ceny biletów rodzinnych ustala się w zależności od liczby członków rodziny korzystających z biletu: 3 osoby- 60,00 zł, 4 osoby- 76,00 zł, 5 osób- 89,00 zł, 6 osób i więcej- 100,00 zł
Wejście do budynku wraz z mostkiem nad Bystrzycą Dusznicką
Opis zabytku (mocno skrócony- więcej szczegółów znajdziecie w WUOZie)
Młyn papierniczy w Dusznikach położony jest nad Bystrzycą Dusznicką, na południowych obrzeżach miasta, przy historycznym szlaku prowadzącym z Wrocławia do Pragi. Trzy powiązane ze sobą człony: młyn, suszarnia oraz pawilon wejściowy, tworzą drewniany budynek papierni.
Młyn i suszarnia przylegają do siebie ścianami szczytowymi. Oba kryte są wysokim, dwuspadowym, pokrytym gontem dachem z kilkukondygnacyjnymi strychami. Młyn wzniesiony został na wysokiej kamiennej podmurówce. Elewacja części murowanej od strony zachodniej i południowej pokryta jest zdobieniami wokół okien z naprzemiennie stosowanych motywów rozety i półrozety wpisanych w półkoliste naczółki. Doliczyć można się siedemnastu okien, trzy są malowanymi atrapami. Cechą wyróżniającą jest szczyt ozdobiony efektownymi wolutami i tympanonem. W środkowej części dachu od północnej strony ukryto klatkę schodową służącą do wnoszenia mokrego papieru i znoszenia suchego. Ciekawostką jest znajdujący się od południa, na wysokości pierwszego piętra kamienny wykusz latrynowy.
Kamienny wykusz latrynowy (ówczesna toaleta)
Wnętrza papierni pierwotnie podzielone były na dwie części - produkcyjną i mieszkalną, w której zachowała się cenna polichromia z XVIII i XIX w. (kompozycje złożone z elementów roślinnych, architektonicznych oraz sceny figuralne np. Pożegnanie Józefa z żoną Putyfara). Na parterze odbywała się produkcja, a w Muzeum Papiernictwa eksponuje tu urządzenia produkcyjne. W części pomieszczeń pierwszego piętra znajduje się wystawa muzealna ukazująca historię papiernictwa na świecie, w Polsce i na Dolnym Śląsku, historię techniki i technologii wytwarzania papieru oraz dzieje papierni dusznickiej. 
Agnieszkę bardzo zainteresowały zabytkowe wnętrza
Budynek suszarni jest w całości drewniany, o elewacjach pozbawionych dekoracji. Na parterze znajdowały się magazyny surowców, górne kondygnacje służyły do suszenia papieru. Zwiedzającym udostępniane jest drugie i trzecie piętro.
Uwagę zwraca ośmioboczny, dwukondygnacyjny pawilon wejściowy kryty kopułowym dachem gontowym. 

Od strony południowej papierni zorganizowano zewnętrzną ekspozycję wielkogabarytowych maszyn papierniczych, a na początku XXI wieku urządzono ogród roślin włóknistych wykorzystywanych jako surowce w produkcji papieru.
Piotr poznał historię papieru oraz sekrety banknotów. Sprawdził czy nasze nie są podrobione
Historia
Jak podają dokumenty archiwalne papiernia w Dusznikach istniała przed 1562 rokiem. Podczas powodzi w 1601 r. budynek uległ zniszczeniu. Wzniesiony przez Gregora Kretschmera obiekt został ukończony w 1605. Co ważne wykorzystano ocalałe z powodzi elementy. 101 lat później papiernię przejął ród Hellerów, który rozwijał i unowocześniał produkcję. Wytwarzano tu doskonałej jakości papier, a wytwórnia posiadała monopol na dostarczanie papieru do wrocławskich urzędów.
Bogate zdobienia i Pożegnanie Józefa z żoną Putyfara
Przedsiębiorstwo rozwijało się, powstał obszerny budynek suszarni i ozdobny pawilon wejściowy. Okres świetności dusznickiej wytwórni trwał do końca XVIII wieku.
W 1822 r. papiernię odsprzedano rodzinie Wiehrów, która zarządzała nią do 1939 roku. Na początku XX wieku właściciele zdecydowali się na przeprowadzenie pewnych inwestycji. Było to jedyne miejsce na Śląsku, gdzie nadal prowadzono produkcję papieru czerpanego. Ostatni właściciel, Carl Wiehr, przekazał papiernię miastu na cele publiczne z życzeniem przekształcenia na muzeum techniki.
Obiekt stał kilka lat bez opieki, niszczał, zaciekały dachy, a resztki urządzeń rozkradziono i zniszczono. W latach 50. rozważano nawet wyburzenie papierni. W latach 1962-1966 prowadzono remont zabezpieczający, podczas którego wymieniono gonty na całym dachu, założono nowe odeskowanie.
Piękne wnętrze i domalowane "okna"
Otwarcia części Muzeum Papiernictwa dokonał 26 lipca 1968 r. minister leśnictwa i przemysłu drzewnego Roman Gesing.
Muzeum w Dusznikach-Zdroju powstało dzięki wysiłkom papierników polskich oraz miłośników zabytków. Zgromadzone tu są eksponaty dawnej techniki papierniczej i przetwórstwa papierniczego. Odtworzono niezachowane urządzenia i wznowiono ręczny proces wytwarzania papieru w celach pokazowych. 
Powstały działy merytoryczne: Historii Papiernictwa, Papiernictwa Współczesnego, Oświatowy i Biblioteka.
W nocy 22/23 lipca 1998 r. Muzeum Papiernictwa poniosło ogromne straty w czasie kilkugodzinnej powodzi. Na szczęście udało się odzyskać dawny blask.

Wystawa o historii wytwarzania papieru

Święto Papieru
 Organizowane cyklicznie w ostatni lipcowy weekend. Warto podkreślić, że udział w Święcie Papieru oraz zwiedzanie w tym czasie Muzeum Papiernictwa są bezpłatne. Oferta aktywnego uczestnictwa w Święcie Papieru jest wyjątkowo atrakcyjna. Można czerpać i ozdobić papier, zbadać jego właściwości, drukować. Podczas festynu na licznych stoiskach: artystycznych, rzemieślniczych i handlowych, znaleźć można liczne ciekawe lokalne produkty.
W Muzeum Papiernictwa nadal czerpie się papier
Podczas warsztatu można stworzyć własną piękną kartkę
Czy warto?
Tak, zdecydowanie warto odwiedzić Muzeum Papiernictwa w Dusznikach- Zdroju. To wyjątkowe, unikalne miejsce. Sam obiekt, będący pomnikiem historii, jest przepiękny, a znajdujące się w nim wystawy- bogate, uporządkowane i bardzo ciekawe. Dzięki audioprzewodnikom można zwiedzać w swoim tempie. 
Jeśli chcielibyście wziąć udział w warsztatach, warto wcześniej zarezerwować termin. My tego nie zrobiliśmy i nie mogliśmy skorzystać z oferty warsztatów, bo było na nie wielu chętnych.
Po obejrzeniu wystaw wewnątrz budynku, polecam udać się do ogrodu i obejrzeć zewnętrzną wystawę ogromnych maszyn. 
Wejdźcie również do sklepiku muzealnego. Znajdziecie tu ciekawe wydawnictwa, piękne notatniki, papeterię, kartki czerpanego papieru, ozdobne kartki okolicznościowe, magnesy i inne drobiazgi oraz piękne koszulki- my kupiliśmy dla całej rodzinki.
My chętnie wrócimy do Muzeum Papiernictwa, kiedy Agnieszka będzie starsza, aby mogła skorzystać i Ona z tego pięknego miejsca. Wtedy też całą rodziną pójdziemy na warsztaty i stworzymy sami piękne kartki.

POLECAMY!

Warto zwrócić uwagę na detale już przy wejściu do Muzeum Papiernictwa

Wciąż działające maszyny- w Dusznikach- Zdroju wciąż czerpie się papier

Zabytkowy kamienny portal zdecydowanie wyróżnia się w sali wystawowej

Muzeum Papiernictwa odwiedziliśmy z moimi Rodzicami. Agunia w objęciach ukochanej Babci Joli.

środa, 17 sierpnia 2022

Zalipie, czyli (nie)malowana wieś

Zalipie to wieś w Polsce położona w województwie małopolskim, w powiecie dąbrowskim, w gminie Olesno. Odwiedzający ta miejscowość dzielą się na zachwyconych i rozczarowanych. Na drogowskazach bowiem znajdują się informacje o "malowanej wsi", co zdecydowanie jest mylące. Co ma więc w sobie miejsce, które ostatnimi laty odwiedzają tłumy, w tym wycieczki zagraniczne? Czy faktycznie to "malowana wieś" czy jedynie chwyt marketingowy? Co właściwie jest w Zalipiu pomalowane? Czego się spodziewać? Kiedy najlepiej pojechać? Jak zorganizować sobie czas w Zalipiu? I wreszcie, jak nasze wrażenia? Zapraszam Was na letni spacer.
 
Nasza rodzinka rozpoczęła zwiedzanie Zalipia od Zagrody Felicji Curyłowej

Pierwsze malunki znaleźliśmy już na stodole przy parkingu

O co chodzi z tym malowaniem?

Wieś Zalipie znana jest ze zwyczaju malowania chat. Zwyczaj ozdabiania wiejskich izb kwiecistymi malunkami wywodzi się z końca XIX wieku. Zaczęło się od dekorowania wnętrza chałup kwiatami wykonanymi z bibułki, wycinankami i jakże efektownymi pająkami (ozdoba ze słomy wisząca u powały), później pojawiły się malowane na ścianach kwiaty. Z biegiem czasu malowidła zaczęto wykonywać także na zewnętrznych ścianach budynków, studniach, płotach, a nawet donicach czy psich budach. 

 Jedno z pięknie pomalowanych gospodarstw w Zalipiu

Spotkaliśmy wiele uli pomalowanych w kwiaty


Malowane są koryta i donice na kwiaty

Studnia, psia buda, ogrodzenie i sam budynek- wszystko pomalowane

Kobiety ozdabiały na początku domy dostępnymi materiałami- "pędzelkami" z brzozowych witek i "farbami"- wapnem, sadzą, glinkami. Kolorowe kwiaty pojawiły się później, wraz ze wzrostem popularności kolorowych farb i pędzelków. Obecnie najczęściej używa się do ozdabiania farb akrylowych.

Warto podkreślić, że Zalipie nie było jedyna wsią, w której rozwinął się ten nurt, a występował także w innych wsiach Powiśla Dąbrowskiego (w widłach Wisły i Dunajca po prawej jego stronie). W Zalipiu znajduje się zmienna liczba malowanych domów, zazwyczaj ok. 20-30. Wyjaśnienia wymaga natomiast samo określenie "malowany dom". Czasami jest to tylko kilka kwiatów przy oknie lub drzwiach, czasami tylko donice w gospodarstwie, niekiedy kilka kwiatów na budynku gospodarczym. est ono zatem bardzo mylące. Aby być precyzyjnym, należałoby mówić o ok 20-30 punktach we wsi, gdzie znajdziemy malowane kwiaty. 









 Studnia w Zagrodzie Felicji Curyłowej w Zalipiu

Zabytki. Od nich właśnie polecam rozpocząć wizytę w Zalipiu. Obiekty wpisane do rejestru zabytków nieruchomych województwa małopolskiego to Zagroda Felicji Curyłowej nr 135: dom, stajnia, stodoła, studnia. Zagroda znajduje się na małopolskim Szlaku architektury drewnianej w Województwie Małopolskim. Zagroda Felicji Curyłowej jest filią tarnowskiego Muzeum Etnograficznego.

Felicję Curyłową, którą uważa się za propagatorkę sztuki zdobienia domów, zaproszono do malowania wnętrz statku Batory oraz restauracji Wierzynek w Krakowie.

Z inicjatywy Muzeum Okręgowego w Tarnowie każdego roku organizowany jest konkurs „Malowana Chata”. Odbywa się w weekend po święcie Bożego Ciała. Jego celem jest utrzymanie i rozwój tradycji zdobienia domów i budynków gospodarczych malowidłami z charakterystycznymi motywami kwiatowymi. 

 



















Każda malarka w Zalipiu ma swój indywidualny styl, ulubione kwiaty i kolory. Dalej można spotkać jednokolorowe malunki (białe na ciemnych ścianach, czy brązowe, które są prawie niewidoczne zza płotu). Trzeba podkreślić, że Zalipie nie jest skansenem, ludzie tu normalnie żyją, pracują, a malunki pojawiają się według ich indywidualnych potrzeb. To nie jest teren "otwarty". Jeśli przez gospodarstwem jest informacja z zaproszeniem, wtedy śmiało można wejść, porozmawiać, zrobić zdjęcia. Jeśli takiej tabliczki nie ma, wypada zapytać o możliwość zrobienia zdjęcia.

Warto również zajrzeć do kościoła pw. św. Józefa Oblubieńca i kaplicy św. Błażeja w Zalipiu. Zalipiańskie malunki znajdziemy tu na ścianach, obrusach, na wyposażeniu (np. na chrzcielnicy, świecznikach, ramach obrazów czy na różańcu), a także na szatach liturgicznych. My trafiliśmy akurat na ślub, więc podziwialiśmy tylko z wejścia i nie zrobiliśmy zdjęć. Niestety ze względu na upał i zmęczenie dzieci nie mogliśmy zaczekać do końca ceremonii, czego bardzo żałujemy.



Czy polecamy?

Jeśli miałabym tam pojechać tylko w celu odwiedzenia Zalipia, to... nie warto. Jeśli jesteś blisko, zajedź do Zalipia. Zaparkuj (bezpłatnie!) na przeciwko Zagrody Felicji Curyłowej, zjedz pyszne lody w budce obok parkingu, idź do Zagrody i po kupieniu biletu posłuchaj historii, które z pasja opowiadają przewodniczki. Kup pamiątkę. Weź aktualna mapę z zaznaczonymi punktami, gdzie można szukać malunków w Zalipiu. W dalszą drogę polecam ruszyć autem lub rowerem. Osobiście polecam wybranie się do Zalipia tuz po konkursie "Malowana Chata". Z nastawieniem, ze jest to punkt podróży, a nie jej cel, nie pojawi się rozczarowanie, a mile zaskoczenie.My wrócimy, ale tylko będąc przejazdem w okolicy.