czwartek, 28 września 2017

NOC

Przyszła kiedy słońce zachodziło za drzewa
Otuliła mnie swoimi ciepłymi ramionami
Poczułam się mocna w niej
Uwierzyłam
W co?
W siebie, w ludzi i...
Nie wiesz? Ona wiedziała!
Rozumiała choć nie mówiłam ani słowa
To w niej schowałam mój wstyd
To ona pochłonęła słone krople mych łez
Dławiła się nimi
Podziwiała czerwień mych ust
Tonęła w błękicie mych oczu
A później błądziła w ich zieleni
Śmiała się z moich dowcipów
Choć ja sama wiem że nie śmieszą
I nagle zaszeleściła przerażona
Porankiem
I uciekła
I już jej przy mnie nie ma
A ja nie mam siły aby czekać
Do kolejnego zachodu słońca
I już nie zobaczę mojej kochanej
                                                   nocy.....

Czasami ziarenek grochu jest za dużo
 dla jednej księżniczki

poniedziałek, 25 września 2017

BEZ LĘKU

Życie nie pozwala
Przekreślić się zupełnie.

Karmi nadzieją postacie ludzkie
Nawet te najbardziej woskowe.

Tam, gdzie unoszą się ręce
Tam, gdzie uchylają się powieki
Tam, gdzie usta szepczą
Prośby lub skargi...
Tam własnie jest życie.

Nie wolno się lekać
Strach zabija duszę.
Przejdź po mnie i przeze mnie.
Nie ulegnę mu.

Są przecież takie dni.
Jest nadzieja tak wielka, że aż boli
Jest zwątpienie, które korzysta
Z najmniejszego wyczerpania.
Chce przyjść i zabić nadzieję.

I Ty wiesz, że TYLKO z Tobą...
Bez lęku przejdę przez życie...



[Temu, który podał mi swa pomocną dłoń, 

kiedy spadałam w ciemną otchłań samotności]

Dziękuję! Wiesz, że nie lubię róż i tulipanów...



środa, 20 września 2017

Mamo, to ja

Mamo, to ja! Twój szkrab mały
Przez Ciebie i Tatę tak uwielbiany
Karmisz mnie piersią- długo, wytrwale
Choć społeczeństwo nie wspiera Cię wcale
Kupujesz mi super modne ciuchy
Gdy stłukę kolano dodajesz otuchy
Mamo, to ja, mały konstruktor
Układam klocki bez żadnej instrukcji
Mamusiu ja, Twoje słoneczko
Na spacerku cieszę się ucieczką
Jestem niczym cyrkowiec, akrobata
Serce Ci staje gdy Tata uczy mnie latać
Mamo, to ja, Twój łakomczuszek
Karmisz mnie dobrze i dbasz o mój brzuszek
Mówisz, że jestem gwiazdką w Twoim świecie
Pokażę Ci talent taneczny na salonowym parkiecie
Mamusiu, mój wierny słuchaczu
Wysłuchasz gugania, śpiewu i płaczu
Mamusiu dziękuję za wszystko
Za mleko, jedzenie, spacer i ognisko
Pamiętaj, że kocham Cię zawsze, każdego ranka
W ciągu dnia, wieczorem, bawiąc się szklanką
Chodźmy na spacer, piłką się bawić
Poznać okolicę, zamek w piaskownicy postawić
Pozwalasz mi się zdrowo rozwijać
Choć czasem zmyślam i z prawdą się mijam
Mamo, to ja, Twój synek mały
Do szaleństwa w Tobie zakochany
Kocham Twój głos, gdy słodko śpiewasz
Twoje zmarszczone czoło, gdy się na mnie gniewasz
Twój uśmiech szczery i serca bicie
Będę Twym księciem przez całe życie
Mamusiu kochana, toń w mych oczu błękicie
Kocham Cię bardzo, bo dałaś mi życie
Fot. Monika Kozera. Piknik kieleckich Mam, Pałacyk Zielińskiego w Kielcach

sobota, 16 września 2017

stworzona

Stworzył mnie dla Ciebie On
Natchnął ducha
Narysował duszę
Powołał ją do istnienia
Cisnął tchnienie w moje serce
Unormował rwący się oddech
Ulepił kobiece kształty
Pędzlem miłości dorysował szczegóły
Oczy co swego koloru nie znają
Rzęsy co co swym calunem je okryły
Usta co czerwienią nigdy nie pałały
Dłonie co w samotności się ogrzewały
Serce co kryło się w ciszy
Cichą świadomość istnienia
Nie krzyczała nigdy w swym bólu
Dusza choć mroczna- piękną się stała

I stanęłam przed Tobą
Przepojona tym wszystkim
Nadzieja
Co matką mi była (przez tyle dni)
Rzeczywistością się stała
Taka jaką mnie stworzył
Z delikatnymi rysami czasu
Z zadrapaniami losu
Ale badal piękna
Na swój mało- duży sposób
I nadal chcę
Nadzieję mieć za matkę swą

środa, 13 września 2017

Anioły

Za szybą
Czekają na parapecie okiennym
Pada deszcz
Strużkami spływa
Po ich ciemnych twarzach
I marzną im skrzydła
Zasną na chwilę
Zbudzi mnie strach
Chcę uciec, ale nie wiem gdzie...
Patrzę smutna w dal przez okno
Patrzę w dół- dla mnie to wcale niewysoko!
A na parapecie stoją
CZARNE ANIOŁY
Ze zmarzniętymi skrzydłami
Nie mogą już dłużej czekać
Zbierają się do lotu
Opuszczą mnie na zawsze
Na razie po schodach
Mozolnie będą się wspinać
Może kiedyś nasze losy splotą się znów
Nie wiem kiedy, nie wiem gdzie
Wiem tylko, że nad ich
I nad moją głową
Te same roje gwiazd lśnią
Potykam się nagle
Spadam głową w dół
I zaczynam od nowa
Bo Ty wiesz, i ja wiem, i One wiedzą
Że DARK ANGEL nigdy się nie poddaje...
I trwa
Dla samego piękna trwania


sobota, 9 września 2017

Sercowe zmiany

Kiedy zostałam mamą nie spodziewałam się, co mnie czeka. Wiedziałam, że czeka mnie wiele wyrzeczeń, ustępstw oraz wysiłku. Nie wiedziałam o takiej ogromnej ilości szczęścia i wzruszeń. A więc droga przyszła Mamo, muszę Ci to napisać! Twoje serce już nigdy nie będzie takie samo. Twoje myśli już nigdy nie będą w taki swobodny sposób uciekać w błahych kierunkach. Twoja dusza od teraz będzie ulatywać nie nad złotymi łanami pszenicy, ale nad kolorową pościelą w maleńkim łóżeczku.

Do tej pory uśmiechałaś się widząc dodatek uznaniowy do pensji, bilety na premierę wyczekiwanego spektaklu czy też na widok nowiutkich, wysokich, seksownych, czarnych szpilek 😉 Teraz uśmiechniesz się, kiedy Twoje Dziecko uśmiechnie się przez sen lub kiedy spojrzy na Ciebie tymi wielkimi, słodkimi oczyskami. Uśmiechniesz się, kiedy w chwili "małej- wielkiej" rozpaczy, mimo pomocy oferowanej przez domowników, małe rączki wyciągną się prosząco w Twoim kierunku. Uśmiechniesz się sama do siebie, kiedy usłyszysz pierwsze: "MAMA", "KOCHAM CIĘ" czy "To było pyszne Mamo!". Wzruszy Cię widok umazanej musem buźki, pierwszego nieudolnie narysowanego serduszka (dodam, ze serca przypominać nie będzie!) czy widok Maluszka przytulającego ukochanego misia
Serce Matki zaczyna być innym rytmem, jednoczy się w swej pracy z maleńkim serduszkiem i nigdy więcej nie drgnie tak samo. Pamiętaj Mamo, że czasami warto posłuchać jak biją jednostajnym, spokojnym, dobrym rytmem. Czasami nie warto z kolei słuchać otoczenia, które próbuje ten rytm zaburzyć. Przecież chcesz dla swojego Dziecka jak najlepiej. Nie zrażaj się niepowodzeniami, każdy ma prawo popełniać błędy. Jesteś wspaniałą Mamą i nigdy w to nie wątp! Kochaj swoje Maleństwo i kochaj siebie!

wtorek, 5 września 2017

Choć zwariował świat...

Piję gorąca czekoladę... Za oknem deszcz wystukuje rytm stęsknionego serca... z oczu wraz ze łzami wylewa się tęsknota i smutek... Czasami nawet nie wiem, jak mam żyć... Każdy kolejny dzień bez blasku ognia w kominku, uświadamia mi jak bardzo mi czasami brak oddechu. Nauczyłam się tak wielu rzeczy, zrozumiałam, że ludzie są dla siebie nawzajem, a nie żeby żyć obok siebie... I zaczęłam wymagać od świata jakby więcej. 
Idę z uśmiechem na twarzy. Pokonuję kilometry życia, starając się być w zgodzie z sumieniem. Marszowy krok wszedł mi już w krew.  Odchylam głowę do tyłu, opuszczam parasol. Krople deszczu delikatnie uderzają w moją skórę. Przymykam oczy. Czuję się spełniona.  W domu ciepło i zrozumienie, którego człowiek tak bardzo potrzebuje. W domu czeka uśmiech i ciepło ukochanych ramion.
Priorytety są najważniejsze
Przeglądam kalendarz. Daty i równiutkie linijki... czy ja ich potrzebuję? Czy te wszystkie notatki są potrzebne memu sercu? Obok okna stoi metalowy, siatkowy kosz. kalendarz ląduje w nim z hukiem. Żółte karteczki rozsypują się po pokoju... uśmiecham się do siebie. O proszę, a jednak uporządkowanie życia nie musi być takie trudne. Otwieram nowiutki "kapownik", przekładam wstążkę na dzisiejszą datę i powoli, z namaszczeniem zbliżam pióro do tych szalenie poukładanych linijek. Słyszę delikatne skrobanie stalówki o papier... powoli, wyraźnie, z namaszczeniem zapisuję: "ODDYCHAJ!". Uśmiecham się do siebie. Teraz tylko czekam na telefony żeby móc na nowo zapełnić kartki. Wszystko na spokojnie, tak , żebym mogła oddychać i napić się herbaty... Pora zwolnić, pora cieszyć się życiem, pora znów poczuć energię ludzi, z którymi rozumiem się bez słów!

Zamknęłam serce na zło. Szepczę cicho: "Żegnajcie, znikajcie z moich snów". Nie zapłacze, nie uniosę się do chmur, żeby spaść. Biegnę przed siebie i wiem czego chcę. Koniec ze wspomnieniami, koniec ze szlochem i rozpaczą. Tamte słowa nie są w stanie mnie zranić, nie są w stanie wprawić mnie w zakłopotanie. I wiesz co? Otwieram się na nowe i piękne. Ciężko pracowałam nad sobą. Ciężko pracowałam nad moim sercem. A teraz wiem, że oboje przepracowaliśmy to i możemy wstać i pójść dalej. Ja i moje serce...
Cieszę się każdym oddechem
Biegnę zatem, biegnę... i czuję muśnięcia powietrza. Nabieram je do płuc, czuję, że oddycham, czuję, że żyję... Tak powinno być, tak powinno się to czuć. Cieszy mnie ciepło kubka z kawą i jej aromatyczny zapach. Cieszy mnie słońce uparcie przebijające się zza chmur. Cieszy mnie blask maleńkich, kochanych oczu. Cieszy mnie uścisk małej rączki i szept: "Trzeba ze mną zostać aż zasnę". Nie ma rzeczy, które będą dla mnie nieosiągalne. Czasami dopadnę je wcześniej, inne później. Działam tak, aby znikły ograniczenia- również moje własne! To tylko kwestia wyobraźni... Choć zwariował świat, moje życie jest zależne ode mnie! Szczęście jest we mnie, a w kieszeni niosę słońce... bo nigdy nie przestałam czuć... tak po prostu...
Będę sobą wbrew całemu światu

sobota, 2 września 2017

Wrzesień

Przyszedł nagle, niespodziewanie. Patrzyłam każdego dnia w kalendarz, ale nie docierało do mnie, że lato chyli się ku końcowi. Noce stawały się coraz krótsze, powiewy wiatru chłodniejsze, a pajęczyn było jakby więcej. Rano spacerując po "naszych" kamieniołomach obserwowałam krople rosy pobłyskujące na rozwieszonych wszędzie przez wiatr srebrnych niciach. 
Poszukując własnej drogi
Latem tyle się wydarzyło... Zmienił się mój sposób postrzegania świata i ludzi... Serce radośnie unosiło się w przestworza, po to by wpaść w burzowe chmury i walczyć z deszczem tnącym jak nóż... Były takie chwile, spotkania, przeżycia, że śmiałam się w głos i z tęsknotą zerkałam na zegarek, kiedy trzeba było wracać do rzeczywistości. Szalone noce przy ognisku, biwakowe leniuchowanie i jezioro, w którym była taka ciepła woda. Całonocne rozmowy i mozolne opracowywanie dokumentacji. Radość z pracy na świeżym powietrzu i godziny spędzone w pracowni... Słońce muskające delikatnie najmniejsze fragmenty skóry i deszcz zmywający złudzenia. Taniec w deszczu i suszenie ubrań na płocie. Oglądanie gwiazd i picie kawy na odludziu. Nowi ludzie, nowe przygody i smaki... Nowe doznania i odczucia. Radość i strach tak ogromne, że nieomal serce nie wyskoczyło z piersi...
Oficjalnie przed rozmową z "Sokołami"

Emocji było chyba aż nadto, moje serce nie zawsze sobie z nimi radziło. Czasami skakałam z radości, aby innym razem bezwiednie osuwać się na ziemię i płakać. Moją duszę opanowało zwątpienie, rozpacz tak wielka, że prawie rozdzierała wnętrze, ale i szczęście zalewające mnie swym ciepłem... Były łzy szczęścia i rozpaczliwe drganie ramion podczas niekontrolowanego szlochu... 
W terenie zawsze czuję się szczęśliwa

Nie zawsze wiedziałam co zrobić, jak zareagować czy jak rozwiązać zaistniałą sytuację. Czasami dopiero po spojrzeniu na nią z boku, po wyzbyciu się emocji, mogłam ją racjonalnie ocenić. Ale przecież nie zawsze da się wyzbyć emocji. A świat nie miał najmniejszego zamiaru czekać na moje serce. Nie miał zamiaru dać szansy na odzyskanie równowagi, wewnętrznej harmonii...
Kwiaty od B. wywołały niegasnący uśmiech

Przyszły dni, kiedy chciałam schować się przed światem. Kiedy samolot z Przyjacielem znikał za horyzontem, kiedy brakowało pieniędzy, aby oddychać swobodnie, kiedy wymagania otoczenia były większe niż moje możliwości... Kiedy świat oczekiwał, że klęknę, a ja tylko kucnęłam, aby wyskoczyć jak strzała z cięciwy. Kiedy zabrakło amunicji, a kazali strzelać. Kiedy czasza spadochronu za cholerę nie chciała się otworzyć i pomagała jedynie cicha modlitwa. Kiedy ciszę nocy przerywał płacz... 
Przyszły dni, kiedy uśmiechałam się sama do siebie. Kiedy ten pomarańczowy motyl uparcie siadał mi na dłoni, a Ty żartowałeś: "Natura cię atakuje"... Kiedy słońce zachodziło za horyzont, a jego ostatnie upajające, ciepłe blaski radośnie igrały w naszych oczach. Kiedy siedziałam sama w "moim" miejscu i popijałam kawę, czekając co przyniesie dzień. Kiedy pochylałam się nad kolejnymi materiałami, które wydobyliśmy kilka godzin wcześniej. Kiedy Ihor przynosił kanapki z ogórkiem i księżycówkę. Kiedy w ramionach tuliłam największe Szczęście mego życia. Kiedy słyszałam: "Kocham cię" i wiedziałam, że było to najszczersze z wyznań. Kiedy tonąc w objęciach traciliśmy poczucie czasu i obowiązku.... Kiedy mogłam być po prostu sobą...
Międzynarodowe Pokazy Lotnicze Air Show 2017 w Radomiu
Wakacje, lato przeminęło. Ciepło uleciało z pajęczynami. Cały czas uczę się jak kochać świat. Cały czas próbuję poczuć pełnię smaku uwięzioną w kielichu porannej rosy. Cały czas próbuję nauczyć moje serce, aby przestało tęsknić, wzruszać się, radować jak szalone, próbować zrozumieć... aby przestało czuć... A ono uparcie twierdzi, że ma to głęboko w poważaniu i zupełnie nie korzystając z merytorycznych uwag rozumu i doświadczenia duszy, drze japsko, że świat jest piękny. SZALONE! Jeszcze wiele wycierpi i niejednokrotnie uleci niczym jątka nad strumieniem. Zapewne nie raz popęka, a ja mozolnie będę je sklejać. Wielokrotnie stłucze sobie "sercowe dupsko", ale... wiem, że mam siłę, aby uniosło się z popiołów niczym feniks, rozwiewając złotymi skrzydłami pozostałości po zgliszczach... Bo warto w życiu spłonąć- choćby raz, aby  to szalone serce ogrzało się w blasku tego płomienia...
Pora ruszyć dalej. Uważaj moje serce, to dopiero początek podróży...