czwartek, 30 sierpnia 2018

MILZU! Płatki śniadaniowe inne niż wszystkie

 Truskawki to idealny dodatek do MILZU!
Płatki śniadaniowe MILZU! poznałam w łodzi na śniadaniu podczas konferencji SeeBloggers. Ucieszyłam się, że to nie klasyczne płatki kukurydziane, ale żytnie ze wspaniałymi dodatkami, jak żurawina, miód czy rokitnik. MILZU! zafundowało nam pyszne śniadanie z ogromną ilością zdrowych dodatków w postaci świeżych owoców. Mogliśmy zaszaleć :) Wtedy też dość długo rozmawiałam o nich z Mārtiņš'em, który z pasją opowiadał mi o wszystkich rodzajach płatków. Dostałam od Niego płatki dla mnie (BIO z dodatkiem owsa), dla Piotrusia (kółeczka z dodatkiem kakao) i dla Po prostu TATY (z dodatkiem rokitnika). Opowiedział mi o firmie i idei, która jej przyświeca.
Kubeczek MILZU! na każda pogodę!
A więc po kolei. MILZU! to rodzinna łotewska firma, produkująca od września 2014 r. zdrowe, bogate w błonnik płatki śniadaniowe. Są to płatki pełnoziarniste z naturalnych surowców oczywiście z Łotwy. W odróżnieniu od najbardziej popularnych płatów kukurydzianych, MILZU! to płatki zbożowe z pszenicy i żyta. Warto zaznaczyć, że MILZU! jest obecnie największym producentem pełnoziarnistych płatków w kręgu państw nadbałtyckich. Misją MILZU! jest inspirowanie dzieci i dorosłych w zdrowym odżywianiu. 
Sami zobaczcie, że płatki śniadaniowe nie muszą być nudne i można z nich tworzyć pełnowartościowe posiłki i smaczne desery.
 Potrzeba Ci więcej słodyczy? Dodaj miodu :)
 Przekąska idealna- MILZU! i owoce
 Lubicie schrupać coś zdrowego w plenerze?
MILZU! to płatki wykonane z pełnoziarnistej mąki żytniej. Zawierają błonnik i witaminy, ale nie znajdziecie w nich środków barwiących, tylko naturalne składniki! Firma podzieliła je na 3 grupy: dla Dzieci, dla dorosłych i BIO.
Dzieci mogą wybierać pomiędzy: Umysł, Siła, Radość, Zwinność. Piotruś posmakował w MILZU! Siła. Są idealne również do pochrupania w trakcie oglądania bajki. To krążki z pełnoziarnistej mąki żytniej z dodatkiem pełnoziarnistej mąki owsianej – bogatej w błonnik i beta-glukany, działające dobroczynnie dla mikroflory jelitowej i odpowiadające za szybki rozkład cholesterol. Zawierają nierozpuszczalny i rozpuszczalny błonnik niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu, witaminy z grupy B (B1, B2, B5, B6 itd.), które odgrywają ważną rolę w procesach metabolicznych, uwalnianiu energii, a także stabilizują funkcjonowanie układu nerwowego. Zawierają witaminę E, która jako przeciwutleniacz działa na poziomie komórek w organizmie i kontroluje ilość selenu. W płatkach tych znajdziecie składniki mineralne takie jak fosfor, wapń, magnez, żelazo, cynk, miedź. Wszystkie pełnią ważną rolę w organizmie i dodatkowo służą jako przeciwutleniacze. Kakao dodano w małych ilościach.  Praktycznie taki sam skład mają MILZU! Siła, ale są w kształcie łódeczek.
MILZU! Radość to płatki w kształcie "ziareniek"
z dodatkiem oryginalnego miodu z Łotwy. MILZU! Zwinność różnią się od nich kształtem. "Doprawiono" je odrobiną cynamonu.
Zakochaliśmy się w płatkach MILZU!
Dorośli moją zasmakować w żytnich płatkach z żurawiną, z rokitnikiem zwyczajnym, z miodem i z kakao. Ja zdecydowanie postawiłam na rokitnik zwyczajny. Wykonane z pełnoziarnistej mąki żytniej z dodatkiem pełnoziarnistej mąki owsianej. W płatkach znajdziecie witaminy B i E, które nie są dodawane sztucznie, ale pozostają w ziarnach podczas procesu produkcji płatków. Zawierają składniki mineralne, takie jak fosfor, wapń, magnez, żelazo, cynk i miedź. Są idealne dla wegetarian i wegan. Co dla mnie ważne są z dodatkiem oryginalnego suszonego i zmielonego rokitnika zwyczajnego z Łotwy. Są bez środków barwiących, substancji typu E ani genetycznie modyfikowanych organizmów szkodliwych dla zdrowia.
 Rokitnik to idealny dodatek. Brawo MILZU! za pomysł!
 Na naszym śniadaniu nie może zabraknąć płatków MILZU!
Wersja BIO? Proszę bardzo. Do wyboru macie zwykłe żytnie, z miodem uzyskiwanym na Łotwie (Park Narodowy Gauja), miodowe kółeczka lub kulki kakaowe. Ja postawiłam na prostotę, bez dodatków i po raz kolejny nie zawiodłam się. Wykonane są z żytniej mąki BIO, pozyskane w biologicznie certyfikowanych gospodarstwach, z dodatkiem owsa BIO i szczypta soli. Zawierają witaminy B i E. Nie znajdziecie w nich żadnych sztucznych E, barwników czy produktów modyfikowanych genetycznie. To idealne płatki dla wegan. A i jeszcze dobra rada: przechowujcie je w suchym i chłodnym miejscu, wtedy dłużej będą smaczne i chrupiące.
 Deser z płatkami MILZU!
 MILZU! zwiększają możliwości twórcze w kuchni
 Codzienna porcja zdrowia
 Chętnie zjadam MILZU! ze świeżymi owocami
 Popołudniowa zdrowa przekąska
 MILZU! jako dodatek do lodów sprawdza się idealnie
 Przerwa w pracy? MILZU! na posterunku!
 Deser po niedzielnym obiedzie? Zaskocz gości dodatkiem z MILZU! z rokitnikiem
 MILZU! znajdziecie na półkach ze zdrowa żywnością
 SMACZNEGO!

wtorek, 28 sierpnia 2018

100 Lat Polskiego Lotnictwa Wojskowego

TYLE SAMO STARTÓW CO LĄDOWAŃ! Czego więcej można życzyć pilotom z okazji ich święta? Aby maszyny nie zawodziły, przyrządy nie wariowały, a człowiek się nie mylił. Aby pogoda sprzyjała lotom, akrobacjom i spełnianiu się w pasji.
Zegary oznajmiły, że czas świętować

O historii tego święta już pisałam i możecie poczytać o nim TUTAJ Ostatni weekend sierpnia planuję bardzo starannie i niezmiennie pod znakiem Międzynarodowych Pokazów Lotniczych AirSHOW w Radomiu. W tym roku plany nagle musiały ulec zmianie i mogłam cieszyć serce i oczy jedynie połowę sobotnich pokazów i całą niedzielę. Ponownie spotkałam się z Przyjaciółmi, ale i poznałam wielu wspaniałych ludzi. Podziwiałam, podziwiałam, podziwiałam. Były wspaniałe maszyny i genialni piloci. Był po prostu AirSHOW, a teraz są zdjęcia, wspomnienia i nowe numery telefonów. I mimo iż tegoroczne pokazy upłynęły przede wszystkim pod znakiem deszczu i błota, to i tak była moc. Cieszył każdy pokaz i każda akrobacja. Lotnicy z 22 państw: Austrii, Belgii, Chorwacji, Czech, Finlandii, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Jordanii, Litwy, Łotwy, Niemiec, Pakistanu, Rumunii, Szwajcarii, Turcji, Ukrainy, Wielkiej Brytanii, Włoch, USA, NATO i oczywiście z Polski pokazali sztukę pilotażu na najwyższym poziomie. Ponad 110 statków powietrznych i takie gwiazdy jak: „Biało-Czerwone Iskry” i „Orlik Aerobatic Team”, „Frecce Tricolori” z Włoch, „Patrulla Aguila” z Hiszpanii, łotewskie „Baltic Bees”, chorwackie „Wings of Storm”. Samolot wczesnego ostrzegania i kierowania AWACS, który wykonał niski przelot. 
Z uśmiechem na twarzy rozpoczęłam wizytę w Radomiu
Były też minusy. Organizatorzy kompletnie nie przygotowali się na ciągłe opady. Pomijam fakt zawieszenia czasowego i odwołania kilku pokazów, czy też ograniczeń w akrobacjach, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze. Ludzie grzęźli w błocie idąc oglądać wystawę statyczną, kupić pamiątki lub coś do jedzenia czy chcąc skorzystać z toalety. Nie było się też gdzie schronić. Stoiska w strefie gastronomicznej, jeśli już posiadały namioty lub parasole, wystarczały dla garstki z tego ogromnego tłumu. Nie przewidziano też możliwości wyjścia i powrotu na pokazy, jeśli ktoś musiał opuścić teren lotniska, choćby po to aby się przebrać. Wystarczyło przystawić jakąkolwiek pieczątkę, że ktoś opuszcza lotnisko, tak, aby po zmianie ubrania na suche mógł spokojnie wrócić i dalej oglądać pokazy. Ja przewidziałam taką potrzebę i miałam ze sobą 2 zmiany suchych ubrań, a dzięki uprzejmości wystawców, mogłam przebrać się w dość komfortowych warunkach. Do poprawy drodzy Organizatorzy!!!
Moje ukochane "śmigiełka"
Z AirSHOW, jak zawsze, przywiozłam pamiątki: historyczne gry planszowe, książki, przepiękne albumy, w tym, przepiękny album od Polski Zbrojnej, plakaty, gadżety z tej edycji pokazów i zestaw nagród od Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej za zdobycie rekordowej ilości punktów w teście dla kontrolerów ruchu lotniczego- 17 na 21 możliwych. Pan, który reprezentował Agencję ze zdziwieniem stwierdził: "Czy pani wie, że pobiła pani rekord tegorocznych pokazów? Za taki wynik będzie specjalna nagroda, a nawet zestaw nagród." Jak zapowiedział, tak uczynił i dostałam całą torbę upominków i zaproszenie na październikowy nabór. Dla mnie był to duży sukces, tym bardziej, że z taką matematyką ostatni raz do czynienia miałam prawie 15 lat temu. 
Choć w tym roku zdjęć dużo mniej, a większość rozmazana przez deszcz, zapraszam Was na kilka fotograficznych wspomnień. Miłego oglądania.
Piloci chcieli pokazać wszystko, na ile pozwoliły warunki
Skoro Tygrysy, to musi być też ich maskotka
Narady i pogaduszki, często opowieści w różnych językach
Mimo deszczu na pokazach zjawiły się tłumy
Wystawa statyczna była urozmaicona
Zachwycający widok
Każdy z nas zna ten wiersz
Odejmowało mowę wszystkim
Jedna z najpiękniejszych ciężarówek jakie widziałam
Nie tylko Panowie byli zachwyceni
Przy tym olbrzymie rozbrzmiewała skoczna, radosna muzyka
Najbardziej obfotografowany kask AirSHOW 2018 ;)
Takie cudeńka tez mogliśmy podziwiać
I znów tygrysie paski...
Wystawa statyczna robiła wrażenie
Takiego misia nawet ja bym przygarnęła
Mimo deszczu Piloci pokazali swój talent
Rozejście
AWACS
Formacja w akcji
Wylądowali i zaraz sobie pomachamy ^_^
Symbol tegorocznego AirSHOW... Wypadałoby pomyśleć o strefie "handlowej"
Najsłodszy upominek od ekipy ze Słowacji ^_^

sobota, 25 sierpnia 2018

Kaplica Św. Anny w Pińczowie

Pińczów to malownicze miasteczko w województwie świętokrzyskim, na południe od Kielc. Jego rozwój rozpoczął się od kamieniołomu, który istniał tam w XII wieku. W I poł. XIV w. na miejsce niewielkiego gród obronnego wzniesiono gotycki zamek. Osada początkowo nosiła nazwę Piędziców (1405 – Pandziczow, ok. 1470 – Pyandzyczow, od XVI w.- Pińczów). Nie posiadamy informacji o pierwszych właścicielach Pińczowa, ale w 1424 stał się własnością rodu Oleśnickich, którzy na Górze Zamkowej wybudowali okazałą rezydencję i ufundowali klasztor Paulinów. Prawa miejskie Pińczowowi nadał w 1428 r. król Władysław Jagiełło na zamku w Lublinie.
Okoliczni mieszkańcy zajmowali się wówczas głównie rolnictwem, sadownictwem, uprawą winnej latorośli oraz hodowlą bydła. W I poł. XVI w. dzierżawcą miasta był burgrabia krakowski Jan Tęczyński. W 1546 Pińczów powrócił w ręce rodu Oleśnickich. W XVIII w. Pińczów stał się jednym z głównych ośrodków żydowskich w kraju. Zajdziecie w nim wiele ciekawych miejsc, malowniczych zakątków i wąskich uliczek. Nad miastem góruje Wzgórze Klasztorne, na którym znajduje się Św. Anny. I to o niech chcę dziś Wam opowiedzieć.
To piękne, malownicze miejsce
Kaplica św. Anny wzniesiona została w 1600 r. w stylu manierystycznym według projektu Santi Gucciego. Znajduje się na szczycie wzgórza św. Anny, górującego nad Pińczowem. Ufundował ją margrabia Zygmunt Myszkowski przy pomocy członków pińczowskiego Bractwa św. Anny. Kult tej świętej rozwijał się w Pińczowie już wcześniej, o czym może świadczyć późnogotyckafigura zachowana w miejscowym kościele św. Jana Ewangelisty.
Kaplica choć niewielka, zachwyca
Była to pierwsza w Polsce wolno stojąca kaplica kopułowa o wyłącznie kultowym przeznaczeniu[2]. Wzgórze, na którym wznosi się kaplica, położone jest na północ od centrum miasta, naprzeciw wzgórza zamkowego. W przeszłości kaplica otoczona była umocnieniami i stanowiła część systemu fortyfikacyjnego pińczowskiego zamku. Ślady fortyfikacji zachowały się od strony północnej i wschodniej. Kaplica jest zbudowana z miejscowego kamienia, tzw. pińczaka. Wydobywany od XII w. jest cenionym materiałem budowlanym i rzeźbiarskim. Z tego surowca zbudowana jest ogromna część zabytkowych budynków miasta. Kamień ten był powodem, dla którego pracownię kamieniarską właśnie w Pińczowie miał Santi Gucci.
Wzgórze porastają duże drzewa, kaplica jest niewidoczna z drogi poniżej
W XVIII w. zaniedbana kaplica uległa zniszczeniu. Straciła wówczas większość wyposażenia oraz cztery wieżyczki narożne, które odpadły. W 1783 r. przeznaczono ją do rozbiórki, doczekała jednak renowacji w 1851 r. Kolejna restauracja miała miejsce w 1903 r.
Obok kaplicy znajduje się figura. Kto zgadnie czyja?
Budowla wzniesiona jest na planie kwadratu. Jej wysokość wynosi 13 m. Przykryta jest kopułą z latarnią. Kruchta kaplicy przykryta jest podobną, choć znacznie mniejszą kopułą. W przeszłości budowla posiadała okrągłe okna, obecnie zamurowane z wyjątkiem południowego, które przekształcono. Z wyposażenia wnętrza zachowała się kamienna kropielnica z XVII w. Na ołtarzu umieszczona jest marmurowa tablica fundacyjna. Gzyms pod kopułą ozdobiony jest wiązkami owocowo-kwiatowymi. Z kruchty do kaplicy prowadzi portal ozdobiony główkami aniołków oraz rozetami.
Przynajmniej raz w roku sprawdzamy stan zachowania zabytku
Na wzgórzu, obok kaplicy ulokowane są kamienne figury świętych: św. Pawła, św. Tekli oraz Michała Archanioła. Powstały one w pierwszej połowie XIX w.

Do niedawna w poniedziałki wielkanocne w kaplicy odbywał się pińczowski Emaus – ludowa zabawa z tłuczeniem pisanek. Obecnie kaplica otwarta jest tylko przez kilkanaście dni w roku, w lipcu, kiedy przypada święto patronki kaplicy.
Będąc w pobliżu koniecznie zajrzyjcie na wzgórze
Decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Kielcach z dnia 21 czerwca 1967 roku, pod numerem A.655 Kaplica św. Anny została wpisana do Rejestru Zabytków Nieruchomych.