O co chodzi z tym malowaniem?
Wieś Zalipie znana jest ze zwyczaju malowania chat. Zwyczaj ozdabiania wiejskich izb kwiecistymi malunkami wywodzi się z końca XIX wieku. Zaczęło się od dekorowania wnętrza chałup kwiatami wykonanymi z bibułki, wycinankami i jakże efektownymi pająkami (ozdoba ze słomy wisząca u powały), później pojawiły się malowane na ścianach kwiaty. Z biegiem czasu malowidła zaczęto wykonywać także na zewnętrznych ścianach budynków, studniach, płotach, a nawet donicach czy psich budach.
Kobiety ozdabiały na początku domy dostępnymi materiałami- "pędzelkami" z brzozowych witek i "farbami"- wapnem, sadzą, glinkami. Kolorowe kwiaty pojawiły się później, wraz ze wzrostem popularności kolorowych farb i pędzelków. Obecnie najczęściej używa się do ozdabiania farb akrylowych.
Warto podkreślić, że Zalipie nie było jedyna wsią, w której rozwinął się ten nurt, a występował także w innych wsiach Powiśla Dąbrowskiego (w widłach Wisły i Dunajca po prawej jego stronie). W Zalipiu znajduje się zmienna liczba malowanych domów, zazwyczaj ok. 20-30. Wyjaśnienia wymaga natomiast samo określenie "malowany dom". Czasami jest to tylko kilka kwiatów przy oknie lub drzwiach, czasami tylko donice w gospodarstwie, niekiedy kilka kwiatów na budynku gospodarczym. est ono zatem bardzo mylące. Aby być precyzyjnym, należałoby mówić o ok 20-30 punktach we wsi, gdzie znajdziemy malowane kwiaty.
Zabytki. Od nich właśnie polecam rozpocząć wizytę w Zalipiu. Obiekty wpisane do rejestru zabytków nieruchomych województwa małopolskiego to Zagroda Felicji Curyłowej nr 135: dom, stajnia, stodoła, studnia. Zagroda znajduje się na małopolskim Szlaku architektury drewnianej w Województwie Małopolskim. Zagroda Felicji Curyłowej jest filią tarnowskiego Muzeum Etnograficznego.
Felicję Curyłową, którą uważa się za
propagatorkę sztuki zdobienia domów, zaproszono do malowania wnętrz statku
Batory oraz restauracji Wierzynek w Krakowie.
Z inicjatywy Muzeum Okręgowego w Tarnowie każdego roku organizowany jest konkurs „Malowana Chata”. Odbywa się w weekend po święcie Bożego Ciała. Jego celem jest utrzymanie i rozwój tradycji zdobienia domów i budynków gospodarczych malowidłami z charakterystycznymi motywami kwiatowymi.
Każda malarka w Zalipiu ma swój indywidualny styl, ulubione kwiaty i kolory. Dalej można spotkać jednokolorowe malunki (białe na ciemnych ścianach, czy brązowe, które są prawie niewidoczne zza płotu). Trzeba podkreślić, że Zalipie nie jest skansenem, ludzie tu normalnie żyją, pracują, a malunki pojawiają się według ich indywidualnych potrzeb. To nie jest teren "otwarty". Jeśli przez gospodarstwem jest informacja z zaproszeniem, wtedy śmiało można wejść, porozmawiać, zrobić zdjęcia. Jeśli takiej tabliczki nie ma, wypada zapytać o możliwość zrobienia zdjęcia.
Warto również zajrzeć do kościoła pw. św. Józefa Oblubieńca i kaplicy św. Błażeja w Zalipiu. Zalipiańskie malunki znajdziemy tu na ścianach, obrusach, na wyposażeniu (np. na chrzcielnicy, świecznikach, ramach obrazów czy na różańcu), a także na szatach liturgicznych. My trafiliśmy akurat na ślub, więc podziwialiśmy tylko z wejścia i nie zrobiliśmy zdjęć. Niestety ze względu na upał i zmęczenie dzieci nie mogliśmy zaczekać do końca ceremonii, czego bardzo żałujemy.
Czy polecamy?
Jeśli miałabym tam pojechać tylko w celu odwiedzenia Zalipia, to... nie warto. Jeśli jesteś blisko, zajedź do Zalipia. Zaparkuj (bezpłatnie!) na przeciwko Zagrody Felicji Curyłowej, zjedz pyszne lody w budce obok parkingu, idź do Zagrody i po kupieniu biletu posłuchaj historii, które z pasja opowiadają przewodniczki. Kup pamiątkę. Weź aktualna mapę z zaznaczonymi punktami, gdzie można szukać malunków w Zalipiu. W dalszą drogę polecam ruszyć autem lub rowerem. Osobiście polecam wybranie się do Zalipia tuz po konkursie "Malowana Chata". Z nastawieniem, ze jest to punkt podróży, a nie jej cel, nie pojawi się rozczarowanie, a mile zaskoczenie.My wrócimy, ale tylko będąc przejazdem w okolicy.
Takie miejsca mają swój niepowtarzalny urok, musimy kiedyś tam pojechać
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę tam pojechać, nasycić oczy wzorami i kolorami kropka Bardzo mi się tam podoba i tęsknię do takich właśnie czasów .... nawet żeby to miały być tylko 4 domy .Muszę to zobaczyć!
OdpowiedzUsuńTe pomalowane chaty są cudne!
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam, byłam przekonana, że to skansen, ale mnie zaskoczyłaś, że tam ludzie mieszkają. Piękne te malunki, jak będę w okolicy na pewno będę chciała zobaczyć na żywo :)
OdpowiedzUsuńSłyszqm o Zalipiu już dawno temu i raz byliśmy juz bardzo blisko tego miejsca ale niestety nie udało nam się zajechać. Fajna relacja. Może kiedyś będąc znowu w poszukiwaniu zajedziemy bo słyszałem wiele opinii że specjalnie tam się nie ipapca jechać :)
OdpowiedzUsuńBylam w tej wsi 2 lara temu i mnie zachwyciła. Przeszliśmy ja całą na nogach. Tylko szkoda ze tych domów które trwają w zalipiańskiej tradycji jest coraz mniej. Ale warto je zobaczyć.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę tam pojechać, nasycić oczy wzorami i kolorami , widać, że naprawdę piękne miejsce
OdpowiedzUsuńW takim razie może zajrzę tam kiedyś przy okazji.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to było tam, ale zwiedzałam kiedyś wieś, w której chatki również były tradycyjnie malowane. Osobiście pewnie nie czułabym się dobrze, mieszkając w takim miejscu, ale fajnie, że niektórzy pielęgnują tradycje i pokazują, jak wyglądało (i jak widać nadal wygląda) życie na wsi :)
OdpowiedzUsuńPiękne są te malowane domy, super mają klimat i taki pozytywny odbiór
OdpowiedzUsuńAleż piękne miejsce. Jedno z tych, które chciałabym kiedyś odwiedzić!
OdpowiedzUsuńMyślę, że gdy nadarzy się okazja nie przejdę obojętnie również obok tego miejsca.
OdpowiedzUsuńO wow jestem pod wrażeniem jak cudnie budynki wyglądaja umalowane ale studnia ma w sobie coś wyjątkowego
OdpowiedzUsuńMieszkam dość blisko tego miejsca i nigdy go nie odwiedziłam.
OdpowiedzUsuń