piątek, 25 września 2015

Matka i jej pseudo kobiece rozterki...

Szminka, kredka, tusz do rzęs, puder, róż, lakier do paznokci... Wszystko to ustawione na mojej toaletce czeka sobie na lepsze dni... Olejek do kąpieli stoi w łazienkowej szafce- nie pamiętam kiedy go używałam... Wogóle nie pamiętam kiedy ostatnio leżałam sobie w wannie pełnej gorącej wody, z kremowa pianą na wierzchu, z pachnącym olejkiem i tlącymi się delikatnie świeczkami ustawionymi na półce... Kurcze, ja nie pamiętam kiedy ostatni raz poszłam załatwiać swoje potrzeby w toalecie sama! A przepraszam, skłamałam- poszłam do toalety sama wczoraj... ale już po kilku sekundach usłyszałam tupot małych stópek i pukanie, czy też raczej dobijanie się do drzwi małymi raczkami... i tak oto moja ukochana jednoosobowa widownia dumna z siebie wkroczyła do łazienki, czterema krokami pokonując odległość od progu do stopnia i sadowiąc się na nim wygodnie, raczyła obdarzyć mnie spojrzeniem i stwierdzeniem: "Kabukabu kabujabu kabu?", co w wolnym tłumaczeniu znaczy:"Już jestem, co tak patrzysz zdziwiona?". I tak oto moja chwila samotności szybko przestała nią być...

Otwieram szafę i ze smutkiem przesuwam kolejne wieszaki. Białe nie, bo przecież nie spiorę z nich resztek, które jak nic się zaraz na nich znajdą. Sukienki nie, bo przecież nie wygodne i krępują zbyt wiele ruchów, do których oczywiście nie zostały stworzone! Spódnice? To samo co sukienki... Bluzki, koszule, koszulki- temat rzeka... Ta za mała- po ciąży zostało kilka kilogramów, ta nie dopina się w pewnym miejscu- piersi niestety nie zmalały, wręcz odwrotnie, co doprowadza mnie do szewskiej pasji, bo w Polsce nie ma ładnych biustonoszy na większe "bliźniaki", przez co muszę nosić te do karmienia, bo jako jedyne wyglądają estetycznie, a bluzki dla biuściastych w tym kraju to po prostu worki...Jedwab, satyna, tiul odpadają z wiadomych przyczyn. Zasuwam szafę, otwieram półkę i z westchnieniem sięgam po szerokie dżinsy i bawełniany podkoszulek. O bawełno- królowo mej szafy od drugiej połowy 8 miesiąca ciąży, niech błogosławią cię wszystkie kobiety, wszystkich narodów świata!!!

Buty? Moje ukochane szpilki- śliczne, z delikatnej skórki, na smukłej wysokiej szpilce schowane do pudełka, otulone paskami gąbeczki, ukryte przed mym tęsknym wzrokiem na dnie szafy. Koturny? Też ukryte. Co mi zostało? Wiosną i jesienią trampki, adidasy, półbuty i kalosze. Latem sandały + trampki, a zimą krótkie kozaki na płaskiej podeszwie. Obcasy zdecydowanie się tu nie sprawdzają niestety... 

No to się pożaliłam... Wiem, marudzę i powinnam się wziąć za siebie. Biorę się- był basen 3,4x w tygodniu, była siłownia 3x w tygodniu, i dieta- wszystko to łącznie przez rok nie dało rezultatów większych niż te 5 kg, które odbiło się podłym efektem- sami wiecie jakim :/ Czy potrafię siebie taką zaakceptować? Oczywiście, że nie! Przestałam już patrzeć w lustro, poza tym na toaletce, dzięki któremu robię czasami pseudo makijaż... Czy dalej próbuję? Oczywiście! Ale bez efektów i chyba już w nie nie wierzę... Czasami tylko przychodzi taka chwila, kiedy jest ciężko i sobie przez chwilkę popłaczę, ale szybko ocieram te kilka kropel, wstaję i kończę składanie całej sterty spodenek, bluzeczek, skarpetek itd. Lubię moje życie, kocham je nawet, gdyby jeszcze ciało chciało się dostosować... Może kiedyś... ;) Na razie wystarczą te małe błyszczące oczy i "słowa" "Kabukabu kabujabu, kabu mama! MA-MA? MAM-MA! MAMA!!! :D"

piątek, 18 września 2015

Warsztaty "Mamo, to Ja"

Mamusie, Tatusiowie rusza kolejna edycja bezpłatnych warsztatów dla młodych rodziców oraz tych spodziewających się dziecka organizowanych przez miesięcznik "Mamo, to Ja"!!! I to aż w 20 miastach Polski!!!

Warsztaty będą podzielone na 2 bloki: Będę Mamą oraz Jestem Mamą

JESTEM MAMĄ
godz. 11:00-14:30
- Żywienie dzieci po 1. roku życia
- Pierwsza pomoc w pigułce- zakrztuszenia i resuscytacja
- Zdrowy brzuszek. Zdrowy maluszek
- Rytuały w życiu mamy i maluszka

BĘDĘ MAMĄ
godz. 17:00-20:30
- Żywienie niemowląt
- Pierwsza pomoc w pigułce- zakrztuszenia i resuscytacja
- Podstawy pielęgnacji skóry noworodka
- Rytuały w życiu mamy i maluszka
- Pielęgnacja ciała kobiety w ciąży. Profilaktyka rozstępów

Organizatorzy jak zawsze gwarantują dla wszystkich uczestników upominki! Dodatkowo dla najaktywniejszych uczestników przewidziano wspaniałe nagrody, m.in.: zestaw kosmetyków Ziaja, Palmer's, Johnson's® Baby, pieluszki Dada, silikonowa butelka Nuby z łyżeczką do karmienia, kocyk Minky od Enfamil, zestaw od Tomme Tippee (szerokie łyżeczki do jedzenia oraz bidon niekapek).

Dla Rodziców, którzy przybędą na spotkanie z dziećmi przygotowany będzie minikącik zabaw oraz kącik higieniczny z przewijakami, mokrymi chusteczkami oraz pieluszkami. Oczywiście mamy karmiące piersią znajda tez kącik dla spokojnego nakarmienia Maleństwa.


W niedługim czasie po warsztatach będziecie mogli znaleźć fotorelację na stronie projektu, a zdjęcia będą wspaniałą pamiątką!

Atmosfera na warsztatach jest wspaniała. Wszyscy sa mili,serdeczni i bardzo pomocni. Będzie możliwość poznać i porozmawiać z innymi Mamami i Tatusiami (kilku ich zawsze przybywa),          a także ze specjalistami!

Kochane Mamy i kochani Tatusiowie! Spotkajmy się na tych wspaniałych warsztatach! Czy potrzeba jeszcze większej zachęty? Chyba nie! Zapraszam! Rejestrujcie się i DO ZOBACZENIA NA WARSZTATACH!!!

Tu macie link do zapisów:


#warsztatyMTJ

czwartek, 17 września 2015

Blogosfera CANPOL BABIES

Kochani bardzo chciałabym się zaangażować w akcję Canpol Babies o nazwie "Blogosfera".

Co Canpol mówi sam o sobie? Są liderem na polskim rynku akcesoriów dla niemowląt. Od 25 lat są w ponad 50 krajach, dostarczając produkty pomocnie przy karmieniu, opiece, pielęgnacji, zabawie i bezpieczeństwie najmłodszych. W firmie pracują mamy, które tworzą dla innych mam i ich pociech. Firma nieustannie się rozwija, dbając o bezpieczeństwo oraz starając się sprostać zmieniającym się potrzebom klientów.
Dodatkowo firma zapewnia, że wszystkie produkty Canpol babies wykonane są z odpowiednio dobranych, bezpiecznych surowców i SĄ WOLNE od BPA (związku chemicznego o nazwie bisfenol, występującego w poliwęglanowych (PC) butelkach używanych do karmienia niemowląt.
Zarówno firma, jak i marka od lat jest nagradzana przez prestiżowe instytucje i miesięczniki biznesowe oraz magazyny dla rodziców. Która z nas nie miała w rękach choćby raz miesięczników "Dziecko", "Twój Maluszek",  "Mam Dziecko" czy "Mamo, to ja"?

Dlatego też chciałabym podjąć współpracę z tak znacząca firmą. Zapisałam się już do Blogosfery. Chciałabym w niej testować produkty, dodawać o nich opinie i oczywiście we współpracy z Canpol'em zorganizować dla Was konkursy, gdzie moglibyście wygrać coś dla Was i Waszych Pociech. Chciałabym aby były to konkursy kreatywne, bo w takich trzeba się wykazać, a nie tylko kliknąć "Lubię to!". Warto doceniać ludzi z pomysłem, wykazujących zaangażowanie, a nie ufać ślepemu losowi. Oczywiście zawsze znalazłby się ktoś niezadowolony, ale takich sytuacji niestety nie da się uniknąć... Myślę, że to całkiem dobry plan. Pytanie czy uda się go zrealizować? Tu decyzja należy już do Redakcji Blogosfery, której link macie poniżej ;)

środa, 16 września 2015

Randkowanie po ślubie

Randkowanie.... hmmm... Ktoś mi kiedyś powiedział, że na randki chodzą młodzi ludzie przed zaręczynami, ślubem. Ale dlaczego tak ma być? Skąd to ograniczenie? Czy sakramentalne "TAK" to jest tożsame z rezygnacją z tych przyjemności? Ja i mój Mąż nie zgadzamy się z tym! Niby dlaczego mielibyśmy się zgadzać?

Dziś mój Mąż zabrał mnie na randkę... Spacerowaliśmy- ja kuśtykałam podpierając się kulami, a On dzielnie mnie asekurował, jeśli zachodziła taka potrzeba. Zjedliśmy pyszności, które uwielbiamy. Wypiliśmy pyszną aromatyczną kawę- On czarną, ja ze śmietanką i pyszną pianką... Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, patrzyliśmy czule na siebie... Było miło. Czuliśmy się tak swobodnie w swoim towarzystwie- taka cudowna lekkość bytu... Trzymaliśmy się za ręce... 

Lubię te nasze małżeńskie randki. Dają nam poczucie wolności, lekkości, ciepła i ciągłego zakochania, które nie znika- oby było z nami jak najdłużej! Ta lekkość sytuacji jest nam bardzo potrzebna. Codzienne trudności, kłopoty, przyzwyczajenia, rutyna znikają na te kilka godzin i liczymy się tylko my dwoje. Znika praca, współpracownicy i szefostwo... znikają ludzie dookoła... Oczywiście w tzw. drodze powrotnej zrobiliśmy zakupy, kupiliśmy prezent dla mojego chrześniaka, bodziaki dla Młodego i kilka innych drobiazgów, ale to szczegóły, które były zupełnie nieistotne... Polecam każdemu małżeństwu, raz w miesiącu, albo raz na dwa miesiące wygospodarować kilka godzin tylko dla Was dwojga, bo na prawdę warto przypomnieć sobie te ulotne chwile, kiedy się poznawaliście i byliście tak cudownie zakochani- mam nadzieję, że ten stan nadal trwa!

I choć w telefonie ustawione są wibracje, bo przecież mogą dzwonić ze żłobka (to jedyne połączenie, które w tym czasie postanowiliśmy odbierać), wiemy, że to nasza randka...Na ten krótki czas jesteśmy tylko MY!!!

Podróże Dwóch Włóczykijów ~ Two Gadabouts' Journeys: Wyniki konkursu "Najzabawniejsza Fotka z Wakacji" ...

Kochani udało mi się zdobyć wyróżnienie w konkursie na najzabawniejszą fotkę z wakacji!!! Jestem bardzo szczęśliwa i dumna, tym bardziej, że konkurencja była ogromna! Pozostałym laureatom serdecznie gratuluję!!!



Polecam Wam serdecznie blog wspaniałych podróżników!!!







Podróże Dwóch Włóczykijów ~ Two Gadabouts' Journeys: Wyniki konkursu "Najzabawniejsza Fotka z Wakacji" ...: Please do not copy our work - photos and texts.  We wish you a nice virtual tour on our blog. Oto post, na który czekaliśc...

wtorek, 8 września 2015

Podusiowy Elmo od Dekoracje dla domu

Otrzymaliśmy cudowną podusię, którą zdobyliśmy w konkursie Dekoracje-dla-domu. I tak oto zagościł w naszym domu Elmo :D Cudownie mięciutka podusia od razu zdobyła serce mojego Królewicza- przejął paczkę od listonosza i pobiegł do swojego kącika z zabawkami. Rozsiadł się wygodnie i walczył z kopertą. Z moja pomocą dostał się do środka i z uśmiechem na twarzy zamachał mi przed oczami czerwoną uśmiechniętą podusią. 

Podusia jest mięciutka, starannie, estetycznie wykonana. Nie zawiera elementów, które dziecko mogłoby oderwać i połknąć lub gdzieś sobie włożyć, więc jest świetna dla maluszków. Jest to polarowy Elmo, idealny do przytulania. 

Piotruś zakochany od pierwszego spojrzenia w  Elmowe oczy, obdarzył go uściskami i buziakami, po czym dziarskim krokiem zaniósł go do swojego łóżeczka.Od tego czasu jest ona tam każdej nocy. Niekiedy Młody wyciąga swego podusiowego przyjaciela i bawi się z nim (i na nim) w swoim kąciku zabaw. Radości nie ma końca... Dziękujemy zatem serdecznie!!!







Podusia znalazła na stałe swoje miejsce w łóżeczku Piotrusia 




Śpi Mu się na niej zdecydowanie dobrze!


i są to na pewno magiczne"sezamkowe" sny... ;)

Często jest też "towarzyszem" zabaw i wygłupów:



DZIĘKUJEMY I POLECAMY!!!!

Kotek od Myszy dwie


Dotarło do nas ostatnio kilka wygranych upominków. Pora się więc nimi pochwalić :)


Na pierwszy rzut pójdzie prześliczny, milutki kotek od Myszy dwie, który zdobyliśmy pisząc wierszyk z życzeniami dla Bartusia u Art Petronella . Oto nasze życzenia:




W dniu Twych narodzin Bartoszku mały
Dla Mamy oszalał zupełnie świat cały
I gdy Cię wzięła w swoje ramiona
Znikł ból a Ona była zadowolona
Minął już rok, dni pięknych tyle
Warte do zapamiętania, magiczne chwile
Chcemy więc Tobie z serca całego
życzyć słoneczka i życia kolorowego
Byś był szczęśliwy, zdrowy, radosny
Latem, jesienią, zimą i wiosną
Niech wiosna cieszy Cię pięknym kwiatem
Lato przyniesie muszelki ze złotym piaskiem
Jesienią w sadzie jabłka zbiera jeż, niechaj da Ci jedno też
A gdy przyjdzie sroga zima, niechaj bałwan miotłę trzyma
Niechaj Cię porwą piękne przygody
Na łonie naszej polskiej przyrody
I niech z Tobą zawsze, wszędzie
Ciepłe ludzie słowo będzie
Rośnij duży, na chwałę Rodzicom
Niechaj się wszyscy Tobą zachwycą
Gdy stawiać będziesz kolejne kroki
Pamiętaj, że masz ich zawsze przy boku
Ucz się , zdobywaj wiedzę o życiu
O ludziach, zwierzętach, jedzeniu i piciu
Baw się klockami i zbuduj zamek
Stwórz piękne dzieła ze swych układanek
Szanuj Rodziców i ludzi dorosłych
Zacznij już teraz od swych latek młodych
Zdobądź przyjaciół i wiernych druhów
Którym wyszepczesz sekrety na ucho
Dbaj o swe życie, bądź zawsze sobą
Miłą, radosną, dobrą osobą
Niech Twe serduszko wypełnia miłość
Z nią nigdy, przenigdy nie zginiesz
I tak na co dzień, poproszę Skarbie
Kochaj i szanuj Tate i Mamę
Oni Ci serce dadzą na doni
Więc zawsze proszę, pamiętaj o Nich
Oni Ci gwiazdkę dadzą, uchylą nieba
Przybędą z pomocą kiedy potrzeba
Więc przytul mocno Rodziców kochanych
Bo jesteś największym Skarbem dla nich
Niech uśmiech zawsze na Twych ustach gości
Życzymy Ci samych wielkich radości!
Bądź szczęśliwy, masy prezentów
Bo przecież to Twoje podwójne święto!




Jeśli chodzi o kotka... Jest po prostu śliczny!!! Wybraliśmy motyw ze słonikiem i niebieskim minky z tyłu. Wykonanie bardzo estetyczne i solidne. Materiały dobrej jakości- miło przytulić do nich twarz ;) Kotek jest mięciutki. Po bokach znajdują się "meteczki", które oczywiście mój Synek uwielbia- są kolorowe o ciekawej fakturze, dobrej jakości, z postaciami z bajek :) Całość była pięknie zapakowana, z dużą ilością kokardek, więc Synek miał ogromną radość z rozpakowywania przesyłki. Ku mojemu zdziwieniu uporał się z nią dość szybko, zbyt szybko :P Młody jak widać, zadowolony. Cały czas biega teraz z kotkiem i daje mu buziaki. Zdecydowanie POLECAMY Myszy dwie!!!!




Dziękujemy też Myszy dwie za "Kawałek Chorwacji"- Wy wiecie o co chodzi :D I tak oto nasza kolekcja powiększyła się o kolejny kawałek świata... Nie dość, ze chciało się Wam przywieść te drobiazgi, to jeszcze dostaliśmy je w ślicznym woreczku, z piękną kokardą... Dziękujemy!!!







DZIĘKUJEMY ZA CIEKAWY KONKURS, MIŁĄ ZABAWĘ I PRZEPIĘKNĄ NAGRODĘ!!! 





 Kotek przyjechał do nas ślicznie zapakowany:





Piotruś musiał, aż przepić temat... tyle wstążeczek do rozsupłania...






 Z dumą pokazywał kolejne rozsupłane kokardki :)





 JEST!!! Wreszcie kocurek uwolniony!


Mamusiu wyciągnę "moniusia" i dam mu buziaka




 Jakie on ma miłe uszka...




Oto i kotek w całek okazałości:




I boczki kotka z meteczkami. I wiadomo, że od Myszy dwie :D







Coś specjalnie dla nas... magiczny woreczek z kawałkiem świata... Dziękujemy!!!



środa, 2 września 2015

Dino- czapka dla dino- maniaka

Postanowiłam przygotować się na nadchodząca jesień i takie oto nakrycie głowy dla mego Pierworodnego się stworzyło... Jako, że Młody jest dino-maniakiem, aplikacja taka musiała się na czapeczce znaleźć... Synek polubiła czapeczkę, ponieważ przynosi ją co chwila i  domaga się założenia na głowę ;) 








 Synkowi tak spodobała się czapka, że chce ją cały czas zakładać... ^_^

 




Mój mały Przystojniak w swojej nowej czapeczce... jesienne kieleckie wiatry już Mu nie straszne!





TUTAJ znajdziecie dino-czapeczkę :)

wtorek, 1 września 2015

Kiedy gaśnie nasze światło...

Dawno mnie nie było... wiele czynników złożyło się na tą sytuację...Była moja operacja i ogólne kłopoty ze zdrowiem, była postępująca w zawrotnym tempie choroba Babci przykutej od prawie trzech lat do łóżka i w końcu 28.08.2015 r., rano dostaliśmy telefon...

Śmierć to dla nas temat tabu- o niej się nie mówi, o niej się nie pisze. Należy ją przeżywać w ciszy, skupieniu i powadze... Ale dlaczego? Dlaczego mamy o niej nie rozmawiać, dlaczego nie wolno się wykrzyczeć? Ja chciałam mieć wtedy worek treningowy pod ręką i walić w niego do utraty tchu...      i krzyczeć ile sił w płucach... Krzyczeć, krzyczeć,krzyczeć... Wykrzyczeć cały ten ból... Może właśnie dlatego powstaje ten tekst? Może to moja próba wykrzyczenia tego potwornego bólu? 

Nie zdążyłam się z Babcią pożegnać... Kochałam Ją, wszyscy zawsze mówili, że jestem Jej lustrzanym odbiciem, że mamy identyczne charaktery... Uwielbiała te chwile, kiedy w maju czekałam na ławce przed domem, wypatrując aż pojawi się na zakręcie zarys wozu zaprzęgniętego w piękną klacz. Dziadkowie musieli być na moich urodzinach, a Babcia przywoziła mi piękne, świeże, pierwsze majowe konwalie- ogromny  bukiet. Uwielbiałam to- chodziła po lesie godzinami, by zebrać dla mnie taką ilość, zwłaszcza, że w połowie maja jest ich jeszcze niewiele. Uwielbiałam chodzić z Nią po lesie- pokazywała mi swoje sekretne miejsca, gdzie rosną grzyby- zawsze były we wskazanym przez Nią miejscu, zawsze! Pokazała gdzie rosną największe jagody i najsłodsze poziomki. Nauczyła szydełkować i cerować. Spacerowała, słuchała, tłumaczyła, nie oceniała- nigdy... Wytłumaczyła czym należy się w życiu kierować. Nauczyła mnie śpiewać i zawsze wierzyła, że będę archeologiem. Zdradziła jak wypieka się macę- mój przysmak, wspomnienie dzieciństwa. Pokazała jak czyścić srebra i kryształy, jak dbać o kwiaty i jak obszywać chusteczki. Nauczyła historii, patriotyzmu i miłości do Ojczyzny- Babcia była w AK, pseudonim Kalina. Dawała najsmaczniejsze kawałki chleba z ciepłym mlekiem i domowym masłem- ten zapach świeżego, ciepłego chleba, który sama wypiekała... To była taka kochana, dobra i radosna kobieta... a później zmarł Dziadzio i zaczęły się choroby- Babcia nie potrafiła żyć bez Niego, kochali się nad życie! Choroby postępowały, wylew, paraliż... prawie trzy lata w łóżku i ten koszmarny telefon... i ta cholerna niemoc, którą poczułam. Siedziałam, patrzyłam na moją zoperowaną niedawno nogę, na dwie kule oparte o stół i myślałam: "Niech to szlag! Dlaczego już teraz? Dlaczego? I te cholerne kule! Jak ja pojadę na pogrzeb, skoro ledwo chodzę?" I narastała we mnie złość i gniew, a po chwili tak wieka bezsilność... i wtedy popłynęły pierwsze łzy... Szybko spakowałam siebie i Młodego, Mama zgarnęła swoje rzeczy            i pojechaliśmy. Mąż został w domu, nie wiadomo było czy dostanie urlop, kiedy pogrzeb itd. Jechaliśmy, Młody oglądał widoki za oknem, aż zasnął, a ja na przemian z Mamą opowiadałyśmy sobie o Babci. To była chyba pierwsza próba oswojenia się z faktem, że odeszła... Pogrzeb był          w piątek, mój Mąż dostał wolne, więc miałam wsparcie... Nie mogłam zapanować nad łzami, płakałam, płakałam, płakałam... i w pewnym momencie było mi już wszystko jedno czy ludzie patrzą jak ledwo stoję za trumną o kulach, czy pociągam nosem, czy moje oczy są zapuchnięte- było mi to tak bardzo obojętne. Chciałam tylko płakać. Chciałam choćby na kilka minut cofnąć czas do tej chwili kiedy siadała obok na ławce i razem śpiewałyśmy, albo kiedy schodziła z wozu z naręczem konwalii- zawsze tak pięknie ułożonych, tak cudnie pachnących. Wiedziałam, że już nigdy Jej nie ucałuję, nie przytulę, nie posłucham jak opowiada... nigdy... 

Mój Piotruń był wyjątkowo spokojny, jakby wyczuwał, że to takie chwile, kiedy nie można krzyknąć "ku-ku" i śmiać się w głos. W nocy płakał i wołał mnie przez sen- teraz rozumiem, że On też to przeżywał na swój maleńki sposób, ale postanowiłam, że musi poznać też te trudne uczucia. Wiem, jest jeszcze maleńki, ale nie chcę zabierać Go tylko na radosne imprezy. Śmierć to też element naszego życia- za wczesny, za szybki, za głupi i zbyt niezrozumiały, ale jednak jest i nie da się go pominąć... 

Teraz wracam powoli do świata... zaczęłam właśnie rehabilitację, szykują się nowe projekty, postaram się nadrobić zaległości- również na blogu. Czy zrozumiem, ochłonę, pogodzę się z tym? NIGDY! Ale jak mawiają, czas leczy rany i otula mgłą złe wspomnienia, więc kiedyś ukoi i moje...