niedziela, 23 grudnia 2018

Podaruj na Święta. Boże Narodzenie 2018

Grudzień to taki czas, kiedy internet zalewają artykuły o tym, co najlepiej kupić na mikołajki, pod choinkę, dla Dziecka, Mamy, Taty, przyjaciółki, brata, siostry, a nawet dla teściowej, Zobaczycie posty-tasiemce z milionem zdjęć i słów zachwytu. Przeczytacie posty z garściami złotych porad o etykiecie przy stole i podczas świątecznego obiadu,o tym, jak dopasować poszczególne dania i w jakiej kolejności je serwować. Do tego wskazówki jak dyskretnie się ulotnić, czy wreszcie jak zrzucić kilogramy, które rosły wprost proporcjonalnie do kolejnej porcji sałatki cioci i serniczka Babci.
Uśmiechajcie się do siebie
I wiecie co? To wszystko jest nieważne! Ważne, żeby być szczęśliwym i dzielić to szczęście z tymi, których się kocha i którzy kochają nas. Krzywo zawiązana wstążka czy naderwany papier otulający prezent nie mają znaczenia. I nieistotne czy w środku będzie prezent za 10, 50, 200 zł, czy jeszcze droższy. Jakie ma to znaczenie, kiedy dostaniecie go w gniewie, atmosferze zawiści czy wśród sypiących się uszczypliwości?
Zróbcie razem kompozycje, które ozdobią Wasz dom
Jeśli otaczacie się kochanymi osobami, nie będzie liczyła się Wasza waga. Czy będziecie mieć niedowagę, czy nadwagę, oni i tak zaproponują dokładkę ulubionego smakołyku, bo będą chcieli sprawić Wam przyjemność. Co najwyżej po stołowym posiedzeniu wyciągną Was na spacer.

I wiesz co? Nie ważne czy kupisz te cholerne pierogi w markecie, czy będziesz lepić je w nocy. Kup je i po prostu się wyśpij. Twój uśmiech, bo wypoczniesz, będzie dla najbliższych dużo ważniejszy. Co im po domowych pierogach, choćby były najsmaczniejsze we wszechświecie, kiedy Ty będziesz zasypiać nad wigilijną kolacją, albo będą irytować Cię zupełnie nieistotne drobiazgi, jak już po raz 10, mimo upomnień, rozlana herbata? Wyśpij się, odpocznij, odpiecz marketowe pierogi.
Cieszcie się z rzeczy prostych, małych, ale wiele znaczących!
Życzę Wam, aby Wasze Święta były prawdziwe, szczere i tak po prostu... dobre! Niech ten czas wypełni spokój, cisza i miłość. Dla wierzących, niech serce wypełni pokój, a Nowonarodzone Dzieciątko darzy łaskami. Wszystkiego dobrego Kochani!

sobota, 24 listopada 2018

Przymyka oczy ze szczęścia

Dźwięk telefonu rozległ się nagle w ciszy pokoju.
- Hej. Jesteś już pod blokiem?
- Jestem w bloku. Który to był numer mieszkania?
- 9, chodź czekam na ciebie- otworzyłam drzwi i stanęłam w progu.
- Cześć Żaba- uśmiechnął się.
- Cześć. Chodź, bo chłodno, a ja jeszcze w szlafroku- zamknęłam za nim drzwi. Kawy chcesz? Nastawiać wodę?
- Zrób.
- To chodź do kuchni.
Usiadłam na kuchennym blacie i uśmiechnęłam się do niego. Podszedł do mnie i tak po prostu mnie przytulił.
- To dzieje się na prawdę?
- Żaba, moja...- pocałował mnie.
Był czuły, delikatny. Otworzyłam oczy żeby sprawdzić czy jego są zamknięte. Były. Tuliłam policzek do jego policzka, delikatnie przesuwałam dłoń po jego ramieniu. Był już tak blisko, bliżej się nie dało.
- Cholerny czajnik- uśmiechnęłam się, a on tylko sięgnął ręką, żeby wyłączyć palnik.
Objęłam go nogami. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej łapczywe. Objął mnie mocno. Oddechy robiły się jakby cięższe. Oboje, wreszcie razem... Wziął mnie na ręce, zaniósł do pokoju i położył na niezaścielonym łóżku....

Tuliłam twarz do jego piersi, on obejmował mnie ramieniem. Rozmawialiśmy. Bawił się kosmykiem moich włosów.
- Dlaczego tak długo czekałeś?
- Nie wiedziałem jak zareagujesz, kiedy cię pocałuję.
- Tyle czasu zmarnowałeś.
- Chciałem już dawno, ale...
- Nie trać nigdy więcej czasu. Wykorzystaj go ze mną.
- Mała- spojrzał na mnie i pocałował mnie we włosy. Jesteś moja i już cię nie wypuszczę.
Nasz pierwszy wspólny poranek- nigdy go nie zapomnimy...
Chciałam tak trwać cały dzień, ale poranek umknął nam i naszym zegarkom... Zebraliśmy leniwie nasze rzeczy i pojechaliśmy na patrol. Oboje wiedzieliśmy, że od dziś już nigdy nie będzie tak jak wcześniej. Niby banalne stwierdzenie, a takie prawdziwe. 

Dzień mijał szybciej niż byśmy chcieli. Każde miejsce stawało się wyjątkowe. Tam, gdzie byliśmy sami, każdą chwilę wykorzystywaliśmy, aby się przytulić. Nasze dłonie tak po prostu się odnajdywały, palce splatały. Kiedy robiłam zdjęcia, stawał za mną i całował moje włosy, kark. Stał za mną za każdym razem i tak delikatnie mnie przytulał. Pojechaliśmy do naszego ulubionego siedliska. Kilka starych domów i rzeka tuż za płotami.
- Uwielbiam to miejsce. Mogłabym tu zamieszkać- wzięłam głęboki oddech i przymknęłam oczy.
- Gdzie dokładnie?
- Choćby w tamtym opuszczonym domu- wskazałam palcem drewniany domek z okiennicami.
- I co byś tu wieczorami robiła, co?
- Czekałabym na Ciebie z obiadem, wieczorem pilibyśmy wino przy kominku. A latem otwierałabym rano te szalenie piękne okiennice.
- Żaba?
- Tak?
- Wiesz, że chcę tylko ciebie? Przy tobie tak po prostu się uśmiecham. Musimy to jakoś zorganizować. Nie chcę więcej bałaganu w moim życiu.
- To nie będzie łatwe.
- Wiem, ale może warto spróbować?- pocałowałam go czule.

Szliśmy przez las obok siebie, zamyśleni. Chwycił moją dłoń. Lubiłam to jego ciepło. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Otworzył mi drzwi auta. 
- Chodź tu do mnie- chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Pocałował.
Las i rzeka za naszym ulubionym siedliskiem. Cudowne miejsce!
Jechaliśmy do "fabryki" i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Rozmawialiśmy o drobiazgach i o poważnych rzeczach. Chwilami milczeliśmy. Trzymał mnie za rękę. Czułam, że chcę tego już zawsze. Na miejscu zrobił mi kawę. Byliśmy tylko dla siebie, mimo iż nasi koledzy co chwila wchodzili do pokoju, a drzwi były otwarte. Nie obchodziło nas czy dostrzegą zmianę w naszym zachowaniu, odczytają uśmiechy i wymowne spojrzenia. 
Nazajutrz przywiózł mi moje ulubione latte z karmelem... a była wolna sobota i w grafiku oboje mieliśmy wpisane "W". Przysunął fotele do stolika. Rozsiedliśmy się wygodnie. Trzymał mnie za rękę, a ja biorąc łyk kawy, przymknęłam oczy ze szczęścia...
Uśmiech nie schodził mi z twarzy...
C.D.N.

niedziela, 18 listopada 2018

Świąteczne kartki zróbcie sami

Do Bożego Narodzenia jeszcze dość daleko, ale to chyba najlepszy czas na prace plastyczne i zrobienie kartek, które wyślecie do Rodziny i Przyjaciół. Takie kartki na pewno sprawią im więcej radości niż te kupione z wydrukowanymi już życzeniami. Te będą wyjątkowe i na pewno niepowtarzalne.
Pokażemy Wam jakie zrobiliśmy w tym roku, a raczej część z nich. Wystarczy wygospodarować odrobinę czasu i sami zobaczycie ile radości da Wam wspólne tworzenie. Bawcie się!










piątek, 16 listopada 2018

Historia pewnego słonia ogrodowego

Każde Dziecko wie, że słoń to duuuuże zwierze. Każdy (no, prawie każdy 😉) dorosły wie lub choćby przypuszcza, że słoń jest największym współcześnie żyjącym ssakiem lądowym. Jak zwierz ten wygląda wiemy z filmów przyrodniczych, wypadów do zoo, a ci, którzy mają więcej szczęści i pieniążków- z wyjazdu na safari. Widzimy więc kolosa na potężnych nogach niczym kolumny, z ogromnymi uszami przypominającymi wachlarze i trąbą, która pełni wiele funkcji. Wiemy też, że są słonie afrykańskie i indyjskie. I tyle w skrócie o olbrzymach. A znacie trzeci gatunek słonia? To słoń ogrodowy i możecie przyjrzeć się mu lepiej dzięki książeczce Ramony Bădescu "Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem".
Pomelo to najmniejszy słoń świata
Tytuł: Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem
Tytuł oryginału: Pomelo est bien sous son pissenlit
Autor: Ramona Bădescu
Ilustrator: Benjamin Chaud
Wydawnictwo: Zakamarki
Rok wydania: 2012
Format: 15x20 cm
Ilość stron: 92
Druk: kolor
Okładka: twarda
Wydanie: I
Cena z okładki: 29,99 zł
Wiek: 3-103+
Każdy ma miejsce, gdzie czuje się najlepiej
Trzeba przyznać, że różowy słoń od początku wzbudza ciekawość. Jakie to stworzenie, co mu się przytrafia i co robi ze swoją długaśną trąbą? A posiadanie takiej trąby to nie lada wyzwanie... Pomelo ma z nią wiele kłopotów- co chwila ją przydeptuje np. podczas tańca, trąba potrafi ugrzęznąć między kamieniami. Za nic w świecie nie chce się ułożyć jak należy czy to jako szalik, czy jako turban. Ale postadanie trąby ma też swoje zalety- ułatwia ćwiczenia akrobatyczne na krzaku dorodnych pomidorów, puszczanie baniek mydlanych, czytanie przed snem, a nawet podjadanie pysznych poziomek.
Chociaż z trąbą są kłopoty, można dzięki niej psocić
Książeczka o słoniu Pomelo pokazuje Dziecku, że nawet słoń może się bać (i to z błahych powodów), pomaga uświadomić możliwości, kiedy zmienimy na pozytywne nastawienie do świata. Słonik uczy Dziecko dokonywania właściwych wyborów i podejmowania odpowiedzialnych decyzji. Co ważne, wszystkie te cenne wskazówki, napisane są prostym językiem, a więc nawet trzylatek zrozumie przesłanie książeczki. Zabawna treść wzmocniona jest kolorowymi, dużymi ilustracjami (równie zabawnymi co tekst). 
Pomelo boi się wielu rzeczy
Ale lubi też błahostki, które dają mu wiele radości
Zdecydowanie plusami tej niepozornej książeczki są twarda okładka i sztywne kartki. Dzięki temu, spokojnie możemy sięgać po nią z Dzieckiem tak często, jak tylko będziemy chcieli. Mnie Pomelo rozbawił i rozczulił. Były momenty, ze gdybym mogła, przytuliłabym tego różowego słonika. Wasze Dziecko, na pewno skorzysta, poznając Pomelo, a Wy będziecie zachwyceni treścią i ilustracjami.
Czasami każdy z nas boi się, że jest nie w tej bajce co trzeba...
POLECAMY!!!

wtorek, 13 listopada 2018

Ryba dla Rybki

Tyle słyszymy, że ryby są zdrowe i powinny znaleźć stałe miejsce w codziennej diecie. Ale ostatnio pojawiły się też newsy, że w tej rybie znaleźli toksyny a w innej robaki. Jak to ogarnąć zwłaszcza w diecie Dziecka?
W połączeniu z razowym makaronem mamy samo zdrowie na talerzu
Dlaczego powinno się podawać ryby Dzieciom? Mięso ryb jest źródłem łatwo przyswajalnego i pełnowartościowego białka. Nie martwcie się o tłuszcz, ponieważ w  rybie jest go tyle co mięsie powszechnie używanym (chuda ryba- tyle co w piersi z kurczaka, tłusta- wieprzowina), ale tu dla odmiany dostarczycie Dziecku tłuszcze wielonasycone, a co istotne, między innymi cenne kwasy omega-3! Czym są te kwasy? Jak już napisałam "dobrymi tłuszczami". Są pomocne w wzmacnianiu odporności i łagodzą rozwijające się infekcje. Dzięki omega-3 możemy zapobiegać powstawaniu takich chorób jak miażdżyca i nadciśnienie, które uznane zostały za choroby cywilizacyjne. Spożywanie kwasów omega-3 wspiera również prawidłowe widzenie, ponieważ wchodzą one w skład membran komórek w układzie nerwowym oka. Wybierając mięso tzw. tłustych ryb, dajecie Maluchowi dodatkową porcję witamin A i D. Wciskacie Dziecku łyżeczkę tranu, a Ono po raz kolejny się krzywi i pluje? A wiesz, że otrzymuje się do z wątroby ryb? Jest istotna dla rozwoju Dzieci, ponieważ jej brak sprzyja rozwojowi krzywicy. W każdej porcji ryb Twoja Pociecha dostaje również witaminę B i minerały (wapń, żelazo, cynk, fosfor, selen oraz jod- w przypadku ryb morskich).
Z taką wersją ryby powinniście jeszcze zaczekać 😉
Kiedy wprowadzić ryby do diety Dzieci? Zależy czy karmisz piersią czy mlekiem modyfikowanym. W pierwszym przypadku możesz wprowadzić ryby w siódmym miesiącu, a w drugim miesiąc wcześniej. Zacznij od niewielkiej porcji (zaleca się ok 10 g), najlepiej jako dodatek do zupki. Powoli zwiększaj porcję, a po skończeniu dziesiątego miesiąca Twoja Pociecha może zjeść na obiad drugie danie z rybą w roli głównej. Kiedy Dziecko skończy rok, powinna ona pojawiać się na Jego talerzu przynajmniej 2 razy w tygodniu.
Smażona z "makaronem" z marchewki z ziołami w pergaminie
Jak przygotować rybę dla Malucha? Najlepiej bez tłuszczu. Idealna będzie ryba przygotowana na parze, pieczona w pergaminie lub duszona z warzywami. Unikaj smażenia ryby i panierowania- taką podawaj dopiero po 3 urodzinach, a i tego unikaj. Na pewno nie podawaj ryb z puszki, z głębokiego oleju, marynowanych (np. w occie), wędzonych i solonych- są przetworzone, mogą zawierać substancje takie jak konserwanty czy przyprawy nieodpowiednie dla Dzieci. Możesz korzystać z ryb mrożonych, ponieważ zachowują one wszystkie wartości- oczywiście, o ile są właściwie przygotowane! Do zupy najlepiej ich całkowicie nie rozmrażać, bo mogą się rozpadać. Nie podawaj gotowych paluszków czy burgerów rybnych- najlepiej też z nich zrezygnuj.
Popularny zestaw obiadowy z frytkami i rybą w panierce lepiej zastąpić zdrowszą wersją
A więc pora ruszyć do sklepu. Jak wybrać świeżą rybę? Jest kilka podstawowych cech świeżej ryby- wypukłe oczy, czerwone skrzela, jędrne mięso (nie może zapadać się po naciśnięciu), a skóra musi być sprężysta i błyszcząca. Pamiętaj, że ryba nie może się lepić, leżeć w lepkiej mazi, a już na pewno nie może śmierdzieć! Warto kupować mniejsze okazy, ponieważ- zwłaszcza w przypadku ryb morskich- podczas dorastania, gromadzą one w organizmie również substancje szkodliwe, takie jak metale ciężkie. Uważaj na ryby bałtyckie, ponieważ te wody są bardzo zanieczyszczone i ryby z Bałtyku powinny być spożywane bardzo rzadko i w niewielkich ilościach.
Możesz podawać Dziecku i chude, i tłuste ryby. Z tłustych ryb spróbujcie łososia, halibuta, śledzia, szprotki, sardynki, makrelę. Z chudych warto aby na talerzu zagościły pstrągi, szczupaki, mintaje, dorsze i morszczuki.

SMACZNEGO!

piątek, 9 listopada 2018

Dieta Dziecka to decyzja Rodziców

To co jest dobre dla dorosłych niekoniecznie jest dobre dla Dziecka, które po pierwszych urodzinach powoli przechodzi na tzw. dorosłą dietę. Zwłaszcza, że my dorośli często pozwalamy sobie na mniejsze lub większe grzeszki, a nawet niezłe grzechy. A nasze Pociechy powinny jeść najlepsze produkty. I to my decydujemy o tym co trafi na ich talerze. Jak więc to ugryźć?
Golonka to niezbyt dobra propozycja na obiad dla Maluszka
Krowie czy modyfikowane?
Mleko krowie było kiedyś normą, nikt nie bał się go podawać nawet bardzo małym Dzieciom. Obecnie pediatrzy przekonują, że podawanie go Maluchom może wywoływać u Nich bóle brzuszka. Odpowiedzią na to była natychmiastowa reakcja firm produkujących mieszanki mleczne- stworzyły one specjalne mleka dla juniorów. A więc co wybrać? Czy będziesz "złą maDką" jeśli Twoje Dziecko będzie piło krowie mleko? Oczywiście, że nie, jeśli Mu nie szkodzi. Mój Synek pluł mm i przy każdej kolejnej próbie kończyło się wrzaskiem, pluciem, płaczem. Swoją drogą, gdyby ktoś wezwał wtedy Policję, na pewno trafilibyśmy na listę rodzin, które należy obserwować, bo Młody darł się tak, jakby Go ze skóry obdzierali. Wypróbowałam wszystkie dostępne na rynku- na szczęście na warsztatach dla rodziców, można dostać próbki. ;) I tak oto zostaliśmy przy mleku krowim i pijemy je codziennie. Sprawdźcie i dopiero wtedy podejmijcie decyzję. I nie dajcie się zwariować.

Słoiczek czy domowy obiad?
Wiadomo, że Maluszek zje i słoiczkowy, i przygotowany przez Was obiad. Przygotowując obiad dla Dziecka musisz zadbać o jakość produktów- muszą być najlepsze. Świeże owoce i warzywa, chude mięso, zioła zamiast gotowych mieszanek przypraw i oczywiście minimalna ilość soli. Musisz też pamiętać, żeby dobrze dobierać ilość produktów w posiłku. Z tyłu głowy, czy też raczej na szafce, piramidę żywnościową. 
Może więc warto zdecydować się na posiłki ze słoiczków? Przygotowane są z najlepszych produktów, skład jest przebadany i dobrze zbilansowany. Są też bardzo wygodne- zwłaszcza podczas dłuższych wyjść czy wyjazdów. Decydując się na słoiczki, wybieraj te najlepsze. Pamiętaj też, żeby dostosować je do wieku Dziecka- na początek przeciery, później te z gródkami, a kolejne z większymi kawałkami, tak, żeby Pociecha nauczyła się gryźć.
Bawcie się jedzeniem, sprawdźcie co lubicie najbardziej
Białe czy ciemne?
Oczywiście chodzi mi o pieczywo. Jest potrzebne w diecie Dziecka, ponieważ jest bogate w węglowodany (aby była siła na psoty), witaminy z grupy B oraz sole mineralne, takie jak: cynk, magnez czy żelazo. Białe pieczywo jest lekkostrawne, ale w ciemniejszym jest więcej błonnika i witamin, a co za tym idzie jest zdrowsze. Najlepszym rozwiązaniem jest mieszanie obu rodzajów, niech Maluch posmakuje różnych rodzajów, również tych z dodatkami np. ziaren. 
Czego unikać? Tych bułek i chleba z konserwantami. Jak je poznać? Mają długą datę przydatności do spożycia. Dobrze jest też zwrócić uwagę na słodkości. Kontroluj ilość rogalików, chałek, drożdżówek.

Odwieczna walka, czyli masło kontra margaryna
W maśle znajduje się cholesterol, który Najmłodszym potrzebny jest do właściwej budowy układu nerwowego. Dlatego Niemowlętom warto podawać właśnie masło. Po drugich urodzinach warto powoli zastępować je olejami roślinnymi lub margaryną wysokiej jakości, która zawiera dobroczynne kwasy omega- 3 i omega-6. Dodatkowo w Polsce margaryny wzbogacone są o witaminy A i D. Zwróć uwagę, aby w składzie margaryny nie było olejów częściowo uwodornionych, bo tą są szkodliwe tłuszcze trans, które przysporzyły margarynie złej sławy.

Jakie jogurty?
Wahasz się czy możesz podać Dziecku jogurt owocowy? Możesz, bo jak by nie było jest bogatym źródłem białka. Musisz jednak pamiętać, że wiele z nich jest dosładzanych i barwionych. I nie wyobrażaj sobie, że w jednym kubeczku znajdziesz garść owoców. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest kupienie jogurtu naturalnego. Wtedy będziesz mieć 100% pewność odnośnie dodatków- ich ilości i jakości.

Płatki śniadaniowe? Może kaszki?
Kaszki są dobre dla Maluchów. Roczne Dziecko może już spokojnie dostać płatki śniadaniowe lub domowe musli (wtedy będziesz mieć pewność co do składu i w mieszance znajdą się tylko ulubione przysmaki). Pamiętaj też aby wybierać te z jak najmniejszą ilością cukru. Warto aby były wzbogacone o witaminy i minerały.
Miód i owoce to dobry dodatek do płatków. My uwielbiamy płatki MILZU!

niedziela, 4 listopada 2018

Sielsko Anielsko

Żurek był gorący i taki smaczny. Rozgrzewał każdy milimetr mojego ciała. W Sielsko Anielsko zawsze pachniało smakami mojego dzieciństwa. Lubiłam tu przychodzić. To było zdecydowanie jedno z moich ulubionych miejsc.
- Cześć Mała- Michał pochylił się nade mną i pocałował mnie we włosy.
- Hej- uśmiechnęłam się. Przepraszam, że nie zaczekałam z jedzeniem na Ciebie, ale ten zapach...
- Spokojnie. Zaraz zamówię coś dla siebie.
- Bierz żurek, bo jest na prawdę świetny. A kawa? Mmmmm... Robią tu niebiańską.
- Dzięki za podpowiedź Mała.
Jedliśmy i rozmawialiśmy o planach na popołudnie. Chciałam koniecznie odwiedzić miasteczko i mój wydział na uczelni. Kawa oczywiście była pyszna. Delektowałam się jej smakiem, odwlekając naszą rozmowę. Oboje czuliśmy, że nie będzie łatwa.
- Musimy porozmawiać.
- Wiem. Czekam na tą rozmowę od wczoraj. Odważysz się wreszcie?
- Michaś...
- Nie karz mnie tą ciszą. Nie będę mówił, że nic do ciebie nie czuję, bo to ściema. Szaleję za tobą i nic tego nie zmieni Mała.
- Michał, ale ja...- przyłożył mi palec do ust.
- Chodźmy na spacer. Nie chcę o tym rozmawiać tutaj. Załóż  płaszcz, a ja ureguluję rachunek- wstał i podszedł do baru.
Zaniemówiłam na chwilę. Miałam wrażenie, że doskonale wie, co chce mu powiedzieć. Czułam się źle z całą tą sytuacją. Jednocześnie wiedziałam, że nie ma odwrotu.

Szliśmy chwilę w milczeniu. Zaczęliśmy rozmawiać o pięknie lubelskich zabytków, o studenckich czasach. Przed wizytą na uczelni weszliśmy jeszcze do Starego Ogrodu.
- Dużo wspomnień, co?
- Tak. Spędziłam tu 5 lat. Różnie bywało, ale człowiek wypiera z pamięci złe wspomnienia, a pielęgnuje tylko te dobre.
- Tak chyba jest lepiej, co?
- Zdecydowanie.
- Usiądźmy tu, na ławce- zaproponował.
- Michał, muszę ci coś powiedzieć.
- Pocałował cię, prawda?- spojrzał na mnie takim spokojnym wzrokiem.
- Tak- szepnęłam spuszczając głowę.
- Opowiedz mi o waszej znajomości. Proszę.
- Chcesz tego posłuchać?- zdziwiłam się.
- Tak. Opowiedz od początku.
- Widzisz, to taka dziwna znajomość- ukrył moje dłonie w swoich dodając mi otuchy. Tak na prawdę poznaliśmy się w Warszawie wiele lat temu, ale wtedy każde z nas miało inne priorytety, inne zapatrywania, więc nie zwróciliśmy na siebie uwagi, praktycznie żadnej. Ja byłam licealistką, on służył w BORze. I tak minęło 10 lat. Oboje żyliśmy własnym życiem, on założył rodzinę. Ponowie spotkaliśmy się podczas tej międzynarodowej akcji, kiedy ja wystawiałam im ekspertyzy specjalistyczne i szkoliłam z zakresu ochrony zabytków. Zaiskrzyło. Po ponad roku pocałował mnie po raz pierwszy i jakoś samo się potoczyło. Resztę tej historii już znasz.
- A jego rodzina? Co z nimi?
- Michał, myślałam o tym na prawdę długo. Jego małżeństwo od dawna już nie istnieje, a dziewczynki są na tyle duże, że zrozumieją. Od dawna widzą, że w związku ich rodziców są tylko kłótnie i niekończące się pretensje.
- Czyli z nami koniec?
- Michał... ja...
- Kochasz go prawda?
- Nie wiem- szepnęłam. Mam mętlik w głowie. Wiem tylko, że gdyby postanowił być ze mną, pewnie chciałabym spróbować. Ale teraz jestem z Tobą.
- Tak na prawdę to chyba byłaś do wczoraj. Teraz siedzisz tu ze mną, a jesteś z nim.
- Jestem tu z tobą- uśmiechnęłam się, żeby uwiarygodnić kłamstwo. 

Nie wiem, czy Michał wierzył w moje słowa. Było mi lżej, kiedy mu to wszystko opowiedziałam. Zwiedziliśmy jeszcze kilka miejsc, które tak bardzo znów chciałam zobaczyć. Mętlik w mojej głowie narastał. Czy Z na prawdę odejdzie wreszcie od żony? Czy będzie w stanie zaryzykować, być ze mną? A może nie warto tak szaleć i powinnam zostać z Michałem, z nim próbować tworzyć szczęśliwy związek? Jaką decyzję podjąć? Jak się zachować?
- Lubię ciepło twoich dłoni- złapałam go za rękę. Wracamy razem do domu Matyldy?
- Tak Mała, razem- uśmiechnął się, a w jego oczach zobaczyłam spokój...
Do serca pasuje tylko jeden klucz...

czwartek, 1 listopada 2018

Jeśli kochasz, pozwól odejść

Człowiek to bardzo skomplikowane stworzenie. Nie potrafi docenić tego co ma, dopóki tego nie straci. I kocha najbardziej tych, którzy są dla niego nieosiągalni.

Tak już jest, że zaczyna potrzebować światła, tylko wtedy, kiedy przygasa. Zaczyna tęsknić za słońcem, gdy zaczyna padać, za oknem szaro, ponuro, prószy śnieg...
Człowiek to taka dziwna istota, która jest w stanie pojąć, że kocha, tylko wtedy kiedy pozwala odejść
ukochanej istocie. Rozumie, że miał wszystko, dokładnie wtedy, kiedy wszystko straci i zda sobie sprawę z tego, że tej straty nie da się odzyskać.
Siada taki przy stole, gapi się na dno kieliszka, mając nadzieję, że pewnego dnia ziści się sen, który śnią co noc. Ale sny przychodzą doń bardzo powoli powoli, a odchodzą wraz ze świtem, niebywale szybko... I tylko rolety sprawiają, że w sypialni nadal panuje noc... Więc leży i gapi się w ciemności w sufit. A w sercu nadal pustka, której nie potrafi wypełnić. W tym naszym świecie z miłością jest jak ze snem- przychodzi powoli, a odchodzi tak szybko. Widzisz miłość, która jest snem, ale zdajesz sobie sprawę, że nigdy jej nie dotkniesz i w takiej postaci nie będziesz jej miał, bo kochałeś ją zbyt mocno i zabrnąłeś w tym uwielbieniu zbyt głęboko...

I przychodzi taki dzień, kiedy pojmujesz, że jesteś tylko słabą istotą, że wszystko czego dotykasz, z pewnością umrze... A ta miłość jest w Tobie... siedzi tak głęboko i nie chce odejść. Widzisz ją zawsze, gdy tylko zamykasz oczy... I w tym momencie zdajesz sobie sprawę z potęgi miłości. Wiesz, że ją kochasz, tylko gdy pozwolisz jej odejść... Pozwól jej odejść, bo to właśnie jest miłość...
Choć światło się wypala, w sercu nie zgaśnie nigdy

poniedziałek, 29 października 2018

MANHATTAN- zbuduj swoje drapacze chmur

MANHATTAN poleca się do grania ;)
Tytuł: Manhattan
Autor: Andreas Seyfarth
Ilustracje: Jacqui Davis, Monika Mucha
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ok. 45 min
Wiek: 10+
Wydawca: FoxGames
Cena: ok. 100zł

Pora na recenzję gry, która z pozoru wyglądała na prostą, ale podchodziłam do niej kilka razy. Początki gry sięgają 1994 roku. W skrócie? Budujesz miasto i walczysz o to, aby Twoje budynki były najwyższe.
Plansza gry MANHATTAN jest przepiękna
Wygląd i wykonanie
Manhattan to kolejna pięknie wydana gra od FoxGames. Rozłożona na stole wygląda świetnie. Gra składa się z zaledwie kilku elementów: planszy, klocka gracza rozpoczynającego turę, klocków budynków/ kondygnacji i kart. Wszystkie ułożono w wygodnej wyprasce, która pozwala utrzymać porządek. Plansza przyciąga wzrok, gracz nie może doczekać się rozpoczęcia rywalizacji. Plastikowe elementy są barwne oraz solidnie wykonane. Pięknie załamuje się w nich światło, co zdecydowanie czyni grę bardziej atrakcyjną z każdą kolejną kondygnacją budynku. I tu pojawia się pierwszy minus. Kondygnacje są słabo zaznaczone. Pojedyncze elementy pozwalają się dobrze orientować, czy człon jest jedno-, dwu-, trzy- czy czteropiętrowy. W przypadku budowy, a zwłaszcza nadbudowy nie jest to już takie oczywiste, a wręcz czasami trzeba wieżę rozkładać celem policzenia kondygnacji. Na dłuższą metę można się jednak przyzwyczaić i przestaje to być większym problemem. 
Karty są, podobnie jak plansza, bardzo ładnie ilustrowane. Tytuł i pudełko wręcz krzyczą zachęcająco "Zagraj we mnie! Buduj wieżowiec!"

Zasady
Manhattan to prosta gra typu familijnego. Zasady możesz poznać i przedstawić w 5 minut. Nie ogranicza się jedynie do mechanicznego przestawiania pionków czy zrzucania kart.
Grafika zachwyca
Wybierasz 6 lub 4 klocki– w zależności od liczby graczy, swojego koloru. Dostępne są fragmenty jedno-, dwu-, trzy- i czterokondygnacyjne (ma to znaczenie przy nadbudowywaniu). Każdy otrzymuje po 4 karty – na każdej widnieje miejsce, w którym możemy wybudować fragment wieżowca w jednej z 6 dzielnic Manhattanu. Możesz postawić w danym miejscu swój wieżowiec tylko wtedy, gdy miejsce jest puste. Możesz nadbudować inny wieżowiec, jeśli po dostawieniu swojego elementu na wierzch stosu będziesz mieć w tym budynku co najmniej tyle samo kondygnacji, ile jego dotychczasowy właściciel. Po wybudowaniu dociągamy kartę tak, by mieć zawsze 4 na ręku. Kiedy gracze pozbędą się wybranych klocków, następuje punktowanie, które jest dokładanie opisane w instrukcji. Pora na zmianę pierwszego gracza i powtarzamy te same czynności co w rozegranej już turze (i tak 4 lub 6 rund).

Do wyboru mamy 4 kolory, a klocki są 1-, 2-, 3- i 4-kondygnacyjne
Jak potoczy się gra, zależy od graczy. Może to być spokojne "zasiedlanie" kolejnych dzielnic, a może to być zażarta walka o dominację w dzielnicach. Poza opracowaną strategią, warto dostosowywać się do zaistniałej sytuacji na bieżąco, czasem nawet odpuścić. Wszystko zależy od taktyki innych graczy i od dociąganych kart. ryzyko, to dociągane losowo karty, ale wybieramy budynki (na nową rundę) znając 4 karty w ręku, wiec możemy uknuć jakiś przebiegły plan zdominowania dzielnicy przeciwnika.
Przejmuj budynki i dzielnice innych graczy
W Manhattanie dużo zależy od nas samych- wybór klocków, dzielnicy, gdzie będziemy budować. Musimy jednak cały czas pamiętać, że nie znamy kart przeciwnika. A i karty mogą nam dojść niezbyt korzystne. Tu pojawia się pytanie: co w sytuacji, gdy nie mogę dołożyć żadnego fragmentu? O takiej sytuacji instrukcja milczy, więc możemy podjąć decyzję  np. o wymianie kart.
Dociągane karty to element losowości w grze MANHATTAN
Gra na dwa
Kiedy próbowaliśmy rozgrywki dwuosobowej, na początek zderzyliśmy się z przysłowiową ścianą. Instrukcję potraktowano po łebkach, nie wyjaśniając dokładnie jak ma działać zabawa dwoma kolorami. Każdy dostaje dwa kolory klocków. Moim zdaniem bardziej odczuwalna staje się losowość. Na planszy dzieje się nieco mniej, niż przy 3 czy 4 graczach teoretycznie można odpowiadać na swoje ruchy. Gorzej jeśli jednej osobie dojdą idealnie karty a drugiej niezbyt. Wyniki mogą znacznie się wtedy "rozjechać". W dwuosobowej grze zakrycie wieżowca przeciwnika to duży zysk, a dla niego wielka strata.
Dla mnie minusem było kolorystyczne rozdwojenie  jaźni. Męczyło mnie pilnowanie dwóch kolorów i sprawdzanie czy mam przewagę w dzielnicy czy nie. Dlatego postanowiliśmy troszkę zmienić zasady i tak grało się nam dużo łatwiej. Kto powiedział, że zasad nie można modyfikować? Zwłaszcza kiedy dzięki temu gra będzie przyjemniejsza? 
Po zmianie zasad dla gry we dwoje, stała się ona bardzo przyjemna
Ocena
Manhattan wygląda świetnie, jest bardzo dobrze wykonany. Ma proste zasady, które łatwo wytłumaczyć innym, a partie są dynamiczne, przesycone interakcją i wciągające. Zabawie nie brak emocji. 
Polecam Wam Manhattan w wariantach trzy- i czteroosobowym, jako fajną grę rodzinną. Wersja na 2 graczy nie przypadła mi do gustu, mam wrażenie jakby nieco na siłę została "udziwniona". Ogólnie bawiłam się dobrze. Biorąc pod uwagę wiek gry, uważam że w ogóle się nie zestarzała. Idealnie nadaje się na prezent dla kogoś początkującego, ale i dla  starych wyg ;) Idealna dla lubiących negatywną interakcję w lekkich grach i fanów ładnych planszówek!

Wybierz postać, dociągnij karty i buduj
Kolorystyka Manhattanu zachwyca
Dziękuję FoxGames, za przekazanie gry MANHATTAN do recenzji.

poniedziałek, 22 października 2018

Antybiotyki. O czym pamiętać.

Antybiotyki to zdecydowanie najskuteczniejsza broń przeciw szkodliwym bakteriom. Trzeba jednak pamiętać, że najsilniejsza. I właśnie dlatego powinno się je stosować tylko wtedy, kiedy są konieczne. O włączeniu antybiotyków do kuracji decyduje lekarz! Nie wolno ich przyjmować bez wyraźnego wskazania.

Polska znajduje się w pierwszej 10 krajów, w których ludzie zażywają najwięcej antybiotyków. Od razu trzeba wyjaśnić, że nie chorujemy częściej, ale antybiotyki są u nas w kraju źle stosowane. Podaje się ich za dużo, w niewłaściwy sposób i w niewłaściwym momencie włączane są do kuracji. Najgorsze, że dotyczy to również Dzieci, co w rezultacie skutkuje tym, że nie nabierają One odporności i po niewielkiej przerwie, choroba znów wraca i atakuje naszą Pociechę.
O włączeniu antybiotyku decyduje lekarz
Decyzja lekarza- słuchaj go!
Jak już wspomniałam, o włączeniu do kuracji antybiotyku, decyduje lekarz. Antybiotyki dostaniesz w aptece tylko posiadając poprawnie wypełnioną receptę. W idealnym świecie lekarz zrobiłby badania, aby określić, który antybiotyk będzie idealny. To badanie to antybiogram. Niestety nie żyjemy w idealnym świecie, a musisz wiedzieć, że na wyniki czeka się od trzech dni do tygodnia, a najczęściej nie ma na to zwyczajnie czasu. Nawet jeśli nie masz zrobionych takich badań, możesz czuć się bezpiecznie. Na podstawie wielu innych czynników można idealnie dobrać antybiotyk. Lekarz zwróci uwagę na objawy i rodzaj infekcji, a także sprawdzi w karcie jak Dziecko reagowało na podawane wcześniej leki oraz jakie choroby już przeszło. Często na początku włącza się leki z penicyliną, bo te sprawdzają się przy większości dziecięcych infekcji.

Zapoznaj się z treścią ulotki...
Jak mantrę słyszysz to na większości reklam medykamentów/leków/suplementów. Przy antybiotyku jest to szczególnie ważne. Podczas wizyty w gabinecie, nie zawsze jest czas na szczegółowe wyjaśnienia- przecież na korytarzu czeka jeszcze małe stadko chorych Maluszków. I właśnie ulotka jest uzupełnieniem każdej wizyty. Z ulotki dowiesz się wielu istotnych szczegółów, jak np.: czy lek podawać przed, po czy w trakcie posiłku, czym popijać leki, czy można je podawać z nabiałem (np. żelazo powinno się przyjmować w odstępie ok 2 godzin od zjedzenia serka czy jogurtu). Warto również zapoznać się ze skutkami ubocznymi. To najmniej "przyjemna" lektura, ale bardzo przyjemna. Spokojnie, te najpoważniejsze, zdarzają się niebywale rzadko. Ale musisz być przygotowana, że mogą wystąpić: biegunka, wymioty, wysypki, pokrzywki, brak apetytu, a także zakażenia grzybicze- na te trzeba uważać szczególnie u dziewczynek! Zawsze, kiedy wystąpi choćby jeden ze skutków ubocznych, jak najszybciej skontaktuj się z Waszym lekarzem. Nie przerywaj leczenia, chyba, że lekarz tak zadecyduje! I tu wchodzimy w kolejną ważną kwestię...

Dokończ kurację!
Jak już napisałam, nawet jeśli wystąpią skutki uboczne, jeśli lekarz nie zmieni antybiotyku, kontynuujesz leczenie tym, który przepisał. Po drugie, nawet jeśli Maluszek czuje się już dobrze, a objawy choroby zupełnie ustąpiły, dokończ leczenie. Tylko w przypadku, kiedy lekarz zaleci przerwanie antybiotykoterapii, możesz zaprzestać podawania leku. Jeśli samowolnie zadecydujesz o przerwaniu kuracji, może się okazać, że bakterie nie zostały jeszcze pokonane, więc choroba wróci niestety ze zdwojoną siłą, bo bakterie zdążą się uodpornić na dany antybiotyk. Mam nadzieję, że teraz już rozumiecie, dlaczego leki trzeba wybrać do końca!

Instrukcja ważna rzecz!
Zawsze jej przestrzegaj! Nie możesz sama zmieniać proporcji. Jeśli zawiesina ma mieć stężenie 1:1, nie możesz dodać więcej wody! I pamiętaj, że zawiesiny rozrabia się z wodą, a nie z soczkami. Dodatkowo pilnuj właściwego przechowywania leków. Jeśli trzeba je trzymać w lodówce, tak je zostawiaj. Jeśli w temperaturze pokojowej, nie chowaj leku do lodówki. Nigdy nie trzymaj leków w pobliżu źródła ciepła, bo najczęściej przechowywanie leków w temperaturze powyżej 25 stopni powoduje, że nadają się tylko do utylizacji. Jeśli już masz takie leki, albo te przeterminowane, wyrzuć je do specjalnego pojemnika w aptece lub w przychodni.

Czas!
Patrz na zegarek, ustaw sobie przypomnienie w telefonie. Antybiotyki należy podawać zawsze o tych samych godzinach. Warto to przekalkulować przed podaniem pierwszej dawki, żeby nie trzeba było budzić Maluszka w środku nocy. Ani Ty, ani Dziecko nie będziecie z tego zadowoleni. Jeśli nie będziesz przestrzegać podawania leków w konkretnych godzinach, mogą one tak nie działać, a bakterie będą się namnażać. Zawsze przed podaniem wstrząśnij buteleczką i poczekaj, aż opadnie powstała przy mieszaniu "pianka". Dopiero wtedy pobierz lek do strzykawki lub wlej na łyżeczkę.

Zdrówka i obyście nie musieli zbyt często przyjmować antybiotyków!!!

Wpis został przygotowany we współpracy z farmaceutą z wieloletnim doświadczeniem.