niedziela, 27 września 2020

Las w słoiku

Nie jestem idealną matką i oczywiście pozwalam Synowi na oglądanie bajek i granie na Xboxie. Nie może pozostawać w tyle za kolegami z grupy i uczestniczyć aktywnie w rozmowach. Staram się jednak, żeby z Synem spędzać wolny czas kreatywnie. Wymyślam różne zabawy, gry, często podpatruję je w internecie. Od jakiegoś czasu chcieliśmy mieć swój "Las w słoiku", jednak ceny w kwiaciarniach odrobinę mnie przerażały. Ucieszył mnie więc pakiet od Growitbox. Na stronie jest kilka opcji do wyboru, nam spodobał się zestaw z bluszczem i palmą. Kurier przyniósł nam go kilka dni od złożenia zamówienia. Paczka była bardzo dobrze zabezpieczona, nic nie było uszkodzone.
Skład naszego zestawu.
Co znaleźliśmy w zestawie:
- słój
- pokrywka
- drenaż
- kamienie
- piasek
- aktywny węgiel
- gotowe podłoże
- wybrane rośliny
- mech 
- instrukcja.

Instrukcję potraktowaliśmy jako wskazówki, nie trzymaliśmy się jej ściśle. Jak więc powstała nasza kompozycja? Zaczęliśmy od przygotowania naszego miejsca pracy. Na podłodze rozłożyliśmy ceratę, bo łatwo ją umyć i nic więcej się nie pobrudzi. Założyliśmy też rękawiczki. 

Etapy naszej pracy wyglądały następująco:
1. Umyliśmy i wysuszyliśmy słój.
2. Na spód słoja wysypaliśmy drenaż. W naszym zestawie był to keramzyt, czyli lekkie kruszywo z gliny. Wygląda jak małe kuleczki.

 Warstwa drenażu wylądowała na dnie słoja.
3. Na drenaż wysypaliśmy cienką warstwę ziemi. Dokładnie ją ubiliśmy.
4. Żeby nasz słój wyglądał barwnie na ziemię wysypaliśmy jasny piasek.

 Jasny piasek ma ubogacić kompozycję.
5. Na piasku Piotruś rozsypał aktywny wegiel.

 Zobaczcie jakie skupienie. Dla Dzieci takie zajęcie to ważna sprawa!
6. Ostatnią warstwą była pozostała część czarnej ziemi. Mocno całość ubiliśmy.

 Podłoże dla naszych roślinek.
7. Przyszła kolej na najmilszą część, czyli na sadzenie roślin. Stworzyliśmy naszą kompozycję. Obok palmy wsadziliśmy bluszcz, a na przodzie umieściliśmy mech, który wyjątkowo spodobał się Piotrusiowi.
8. Między roślinkami rozłożyliśmy białe kamyki.
9. Starannie ułożyliśmy bluszcz wokół palmy i na białych kamyczkach. 
10. Podlaliśmy nasz las niewielką ilością wody i zamknęliśmy słój.

Posprzątaliśmy nasze miejsce pracy i zanieśliśmy nasz słój do pokoju Piotrusia. Jako, że nie powinien być ustawiony w miejscu, gdzie nie będzie narażony na bezpośrednie działanie  promieni słonecznych, nie mogliśmy go postawić na parapecie. Będzie więc umilał naukę, bo stanął na biurku. 

Kompozycję zrosiliśmy wodą.
Zamknięty słój z naszym mini lasem.
Teraz czeka nas obserwowanie naszego "lasu". Ten mini ekosystem będzie się stabilizował. Jeśli na słoju pojawi się para lub krople wody, będzie to oznaczało, ze w środku jest jej nadmiar i  musimy lekko uchylić pokrywę. Kompozycja nie wymaga szczególnego dbania oraz częstego podlewania. Nikła jest więc szansa zniszczenia jej przez zapomnienie o podlaniu.  Obiecujemy co jakiś czas pokazywać jak ma się nasz "Las w słoiku".

Zielona kompozycja umili naukę.
Piotruś bardzo zadowolony z efektu końcowego!
Polecamy!

środa, 16 września 2020

Wihajster, czyli przewodnik po słowach pożyczonych

Czy Wy, kiedy nie możecie przypomnieć sobie nazwy jakiegoś przedmiotu nazywacie go "roboczo" wihajstrem? Czy zastanowiło Was skąd ta "nazwa"? Czy wiecie ile słów zapożyczyliśmy z innych języków? Są obecne w naszym życiu i stały się tak powszechne, że nie zwracamy już na to uwagi. A może chcielibyście zgłębić sekrety pochodzenia taki słów jak: warsztat, indyk, keks, piłka czy pomidor? Dzięki nowej książce od Wydawnictwa Znak przeżyjecie ciekawą przygodę z językiem polskim.

Wihajster, czyli przewodnik po słowach pożyczonych
 
Kilka danych technicznych:
Tytuł: Wihajster, czyli przewodnik po słowach pożyczonych
Autor: Michał Rusinek
Ilustracje: Joanna Rusinek
Oprawa: twarda
Rok wydania: 2020
Wydawca: Znak emotikon
Liczba stron: 56
Format: 21 x 24 cm
Cena wydawcy: 44,99 zł

Format książki, to jeden z tych, których nie lubią rodzice, ponieważ producenci regałów nie przewidują takich rozmiarów i półki są za duże lub za małe. My robiąc regał na zamówienie, poprosiliśmy o specjalną półkę na "kwadratowe" książki. Przednią okładkę zdobią wizerunki przedstawicieli wielu nacji z różnych kontynentów. W zadziwiający sposób wszyscy są ze sobą połączeni. Z tyłu znajdziemy kilka słów od naszej noblistki, Olgi Tokarczuk. Twarda okładka zdecydowanie wydłuży żywotność książki.

Polski żurek, nie taki polski?
 
Wnętrze to 56 matowych stron. Słowa zapożyczone podzielono na 12 działów: kuchnia, jedzenie, pokój, łazienka, szkoła, podwórko, miasto, wieś, sport, medycyna, warsztat, garderoba. Są one poprzedzone krótkim wstępem. Opowieść o słowach kończy rozdział "Polskie zapożyczenia", czyli kilka przykładów słów, które inne języki zapożyczyły z języka polskiego.

Z książką Michała Rusinka świetnie się bawiliśmy. Czasami strzelaliśmy z którego języka może pochodzić dane słowo. Przydała się znajomość rosyjskiego, dzięki czemu bez problemu rozszyfrowałam, że nasz polski kabanos to zapożyczenie od naszych wschodnich sąsiadów. Wiele słów, ich pochodzenie, mocno mnie zaskoczyły. Piotruś za to zabłysnął przed wychowawczynią w szkole, wyjaśniając i pani i dzieciom, skąd pochodzą takie wyrazy jak: szkoła, tablica, lekcja czy klasa.

Ileż to słów zapożyczyliśmy z łaciny?
 
Polecam książkę dzieciom i ich opiekunom. To wspaniale podana wiedza, w bardzo przystępny i ciekawy sposób. Opowieści o słowach wzbogacone są pięknymi ilustracjami. Myślę, że "Wihajster" byłby pomocny podczas lekcji języka polskiego- świetnie by je urozmaiciła.

POLECAMY!


Najpopularniejsze w tym roku słowo "wirus" pochodzi z łaciny

wtorek, 8 września 2020

Kolorowy portret Polski. Świętokrzyskie

Kiedy zaczęłam pracować w Kielcach nie znałam zupełnie tego miasta ani regionu, którego jest stolicą. Powoli, uliczka po uliczce, miasto po miasteczku, zabytek po zabytku poznawałam Jego szczegóły. I przepadałam. Teraz dokładnie tak samo, powoli, pokazuję Świętokrzyskie mojemu Synkowi. Teraz pomoże mi w tym nowa książka z Wydawnictwa Bellona.


Kilka danych technicznych:
Tytuł: Kolorowy portret Polski. Świętokrzyskie
Seria: Kolorowy portret Polski
Autorzy: Krzysztof Wiśniewski, Barbara Kuropiejska-Przybyszewska
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2018
Wydawca: Bellona
Liczba stron: 96
Format: 23 x 31 cm
Cena wydawcy: 14,90 zł 

Książka dla dzieci „Kolorowy portret Polski – Świętokrzyskie”, przygotowana została przez Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego i Wydawnictwem Bellona. W przystępny sposób przybliża dzieciom historię województwa, najciekawsze miejsca, tradycje, regionalne przysmaki i ciekawostki.


Co ważne, to fakt, że do tej pory seria obejmowała polskie miasta. Województwo świętokrzyskie otwiera nową serię dotyczącą regionów, pozwala dzieciom poznać dany obszar. Całość opatrzona jest obrazkami i dostosowana do potrzeb oraz możliwości młodego odbiorcy. Na kolejnych stronach dzieci poznają miejsca, które warto odwiedzić. Warto zaznaczyć, że jest to tylko niewielki wybór z całego dobrodziejstwa, jakie oferuje Świętokrzyskie. Mali smakosze znajdą w książce kolorowanki z przysmakami lokalnej kuchni. Dzieci, które lubią nietypowe atrakcje, poznają je na rysunkach z oryginalnymi wydarzeniami, które organizuje się tylko w tym regionie. Wielbiciele mody poznają stroje ludowe, których nie trzeba kolorować- można je wyciąć i wykorzystać do zabawy.

Dzieci poznają województwo świętokrzyskie- jego historię, najciekawsze miejsca, tradycje i regionalne specjały. Książka przenosi nas m.in.: do zamków w Chęcinach czy Ujeździe (Krzyżtopór), Królewskiego miasta Sandomierz. Pociechy poznają legendę o powstaniu Kielc. 


Bardzo podoba mi się, że książka zawiera podwójny zbiór rysunków. Chcę zrobić tak, żeby Piotruś pokolorował najpierw zestaw przed zwiedzaniem konkretnych miejsc, a drugi po zwiedzaniu. Mamy zamiar na mapie województwa zaznaczać też miejsca, które odwiedzimy poza tymi pokazanymi w książce.