poniedziałek, 21 maja 2018

Wiosna w mych oczach

Moje zimowe biegi skończyły się zapaleniem płuc. Michał zaglądał do mnie codziennie. Matylda powiedziała mi o moim gorączkowym majaczeniu, o tym, że mówiłam do Z., którego przecież tu nie było. Było mi głupio. Co musiał myśleć o mnie Michał? Chorowałam prawie miesiąc, od tygodnia Matylda niczym dziecku, pozwalała na 15-minutowe werandowanie na tarasie.
Róże pokryły się łzami wiosennego deszczu
- Dzień dobry. Jak się dzisiaj czujesz?- jego uśmiech codziennie sprawiał, że i ja się uśmiechałam.
- Cześć Michał. Co się tak szczerzysz?
- Aj, bo mam 3 dni wolnego i porywam Cię stąd.
- A Matylda o tym wie?
- A wie i przyklasnęła memu pomysłowi- przysiadł na brzegu łóżka.
- A to ciekawe, bo jeszcze przy śniadaniu mówiła, że może po niedzieli pozwoli mi na krótki spacer.
- No i jak? Rozmówiłeś się z nią?- Matylda miała cudowne wyczucie czasu. Czasami myślałam, że stoi pod drzwiami i wyczekuje.
- A co wy knujecie za moimi plecami?
- Wychodzisz dziś z Michałkiem na spacer. Jutro też. A pojutrze to on cię porywa, gdzie tam już sobie umówicie- postawiła na stoliku tacę z przekąskami.- Teraz się ogarnij, bo po herbacie pora na spacer- posłałam jej tylko rozgniewane spojrzenie.
- A więc co to za niecny plan?
- Zobaczysz- mrugnął tylko okiem i podrzucił drewna do kominka.

Po herbacie z konfiturą malinową poszliśmy na spacer. W miasteczku czuć było już wiosnę. Śnieg zupełnie stopniał. Na łąkach za miasteczkiem zakwitły już krokusy. pod drzewami rozciągały się fioletowe dywaniki przylaszczek. Cudowny widok. Wciągnęłam powietrze głęboko do płuc. Jakie to przyjemne móc znów cieszyć się moimi ukochanymi widokami.
- Powiedz mi co zaplanowałeś.
- Boisz się, że cię gdzieś wywiozę?
- Nie, ale przecież praktycznie się nie znamy.
- To poznajmy się. Mamy całe dwa dni.
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać. Usiądziemy- wskazałam ławeczkę pod drzewem, przy pastwisku.
- Źle się poczułaś? Słabo ci?- zmartwił się.
- Nie, jest dobrze. Chcę nacieszyć się widokiem, kiedy wrócimy większość krokusów przekwitnie.
- Tak, to prawda. Patrycja?
- Tak?
- Co ty w sobie masz dziewczyno? Jesteś wiedźmą czy co?
- No ładnie. Wiesz, że zbyt miłe to nie było?- uśmiechnęłam się.
- Uwielbiam ten uśmiech i doskonale o tym wiesz- chwycił moją twarz w dłonie.- Uwielbiam ten blask, wiosnę w Twoich oczach.

Nie broniłam się przed tym pocałunkiem. Cieszyłam się smakiem jego ust, każdym muśnięciem jego warg. Dłonią gładziłam jego brodę i włosy. Na dosłownie sekundę otwierałam oczy, zupełnie jakbym chciała się upewnić, że to nie sen, że on na prawdę tam jest. Wtuleni w siebie siedzieliśmy chwilę na ławeczce i podziwialiśmy krokusowe pastwisko. Wracaliśmy do pensjonatu, trzymając się za ręce. Michał zdecydowanie się ożywił. Uśmiechał się cały czas. Zdradził też cel naszej wycieczki. Mieliśmy pojechać do Lublina- mojego kochanego Lublina...
W Lublinie nawet deszcz nie przeszkadza...
Było ciemno, kiedy wyjeżdżaliśmy. Podróż minęła nam na rozmowach. Słuchał mnie wyjątkowo uważnie. Czasami, kiedy na chwilę milkłam, zerka na mnie z niepokojem.
- Coś się stało?
- Nie, dlaczego?
- Tak nagle zamilkłaś.
- Za dużo gadam. W sumie w większości to ja gadam, aż mi głupio.
- Przestań. Lubię Twój głos. Lubię jak opowiadasz. Cieszę się, że zdecydowałaś się ze mną pojechać.
- Żartujesz? Przecież to mój kochany Lublin. Nie byłam tam 5 lat. Cholernie długo, jak na miejsce, które się tak kocha, co?
- Troszkę. Tym bardziej cieszę się z tej podróży.
- Dziękuję Michał- tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.

Michał zarezerwował nam pokój w ścisłym centrum. Kiedy zameldowaliśmy się w hotelu, z radością wybiegłam na ulicę. Z uśmiechem rozejrzałam się w koło. Matko, ile tu się zmieniło. Niby to samo miasto, a jakoś tak "znowocześniało" i "zmalało". A może to tylko wrażenie, bo kiedyś było największym miastem jakie znałam.

Tuliłam się do Michała, pokazywałam Mu "moje miejsca" i opowiadałam jak się zmieniły przez lata. Spacerowaliśmy starymi uliczkami, jedliśmy w małych knajpkach, które są tu chyba od zawsze. Wieczorem, kiedy wróciliśmy do hotelu, padłam na łóżko bez życia. 
- Idź pod prysznic, poczujesz się lepiej. Mam jeszcze jedna niespodziankę.
- Jaką? Już sam przyjazd tutaj, to wspaniały prezent.
- Zmykaj do łazienki.
Stojąc pod prysznicem zmywałam z siebie uroki dzisiejszego dnia. Nie spodziewałam się, że przyjazd do Lublina wywoła we mnie tyle emocji. Tyle tu przeżyłam, tyle przebolałam, tyle pokochałam... Tu tak na prawdę dorosłam... Ale to wszystko rozumie się dopiero z perspektywy czasu. Przymknęłam więc oczy i zatopiłam się w przyjemności okalającej mnie ciepłem wody. Stałam tak chwile i starałam się przypominać sobie tylko dobre chwile.
- To co? Kolacja do pokoju i jakiś lekki film?- zaproponowałam wychodząc z łazienki w samym ręczniku.
- Na początek może być, ale później...
- Później idziemy spać, jeśli chcesz jutro zwiedzać dalej- szybko mu przerwałam.
- Cicho! Później zapraszam Cię na spacer 
- Jest ciepło, a ja chciałbym zobaczyć Lublin nocą. Obiecuję, że nie będziemy długo chodzić.
- No niech będzie, ale...
- Cicho!- przyłożył mi palec do ust i pocałował...  

Nocny spacer po Lublinie był strzałem w dziesiątkę. Dawno nie uśmiechałam się do tych starych murów. Przy niektórych kamienicach przystawałam, opierałam się o nie i chłonęłam ich piękno. W blasku latarni znane miejsca wyglądały jakby bardziej magiczne. Przysiadłam na murku "przy farze" i uśmiechnęłam się do Michała.
- Dziękuję ci, że mnie tu zabrałeś.
- Podoba się?
- Czy się podoba? Jest cudownie, cudownie. Dziękuję ci, że mnie namówiłeś na ten spacer i na cały wyjazd- nie przestawałam się uśmiechać.
- Jesteś taka piękna, kiedy się uśmiechasz- pogładził moją twarz dłonią.
- Daj już spokój, bo pomyślę, że się zakochałeś.
- A jeśli nawet? Cóż poczniesz?- pocałował mnie. Tak czule, delikatnie... Przymknęłam oczy i zatopiłam się w tym pocałunku...
- Patrycja?- znany mi tak dobrze, ciepły głos, wyrwał mnie z objęć Michała. Stanęłam na równe nogi.
- Z? Ty tutaj?


c.d.n.

14 komentarzy:

  1. Wciągneła mnie ta historia i czekam na ciąg dalszy :) p.s uwielbiam krokusy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubelszczyzna to nasz dom. Lublin sam w sobie jest cudny, potrafi zachwycać swoimi uliczkami..

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie piszesz i fajnie budujesz napięcie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry Pani w kapeluszu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesujący tekst, a Lublin odwiedziliśmy podczas naszego ostatniego pobytu w Polsce i bardzo nas urzekł. :) Niezwykły klimat, budynki i uliczki rodem z filmu i pyszne jedzenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja się przyznam, że jeszcze nie byłam w Lublinie a mam nawet nie tak daleko.;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Malgisua Ostrowska31 maja 2018 14:51

    Świetnie się to czytało. Czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  8. Seweryna historia na niedzielne południe

    OdpowiedzUsuń
  9. Pozostawiasz nas w napięciu, co będzie dalej :P
    Dobrze się czyta, ale mam drobna uwagę: zarówno przed, jak i po myślniku stawiamy spację.

    OdpowiedzUsuń
  10. W Lublinie zakochałam się w styczniu :) A kiedy będzie dalszy ciąg historii? Bo oczywiście rozumiem, że urwana w takim momencie, ale ciekawa jestem co dalej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lublin wciąż czeka na odkrycie, może w tym roku uda mi się tam zajrzeć na dłużej. :)

    OdpowiedzUsuń