wtorek, 2 maja 2017

Żółty Słoń- pyszna jakość w Kielcach

Do tej restauracji chciałam pójść od jakiegoś już czasu. Żółty Słoń stał się już dość popularny. Kiedy tylko trafiła się okazja, postanowiłam zabrać Męża na randkę. Zobaczcie czego spróbowaliśmy.

Przed wejściem oczywiście Żółty Słoń ;)

Adres i wygląd
Zagnańska 49 w Kielcach. Możesz dojść pieszo, podjechać blisko autobusem miejskim lub dojechać autem, ale z parkingiem ciut gorzej. My poszliśmy pieszo, ponieważ chcieliśmy napić się drinka, a wyznajemy zasadę PIŁEŚ- NIE JEDŹ!!! 
Połączenie "surowizny" cegieł i betonu z nowoczesnymi dużymi taflami szkła to strzał w 10! Pomijając fakt, że cegły bardzo mi się podobają, wnętrze zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Do tego ładnie nakryte stoliki i zieleń, która nie jest z plastiku. 
 Subtelnie wyeksponowana nazwa bez zbędnych dodatków

 O tym, że mniej znaczy więcej przekonuje elegancja nakrycia



CO DOBREGO
Sama karta zachwyciła nas wyborem dań. Cieszy, że szef kuchni postawił na kilka dań, zamiast tysiąca. To pozwala skupić się na tych kilku pozycjach, przez co są dopracowane i po prostu smaczne.

Zaczęliśmy od kawy, bo dzień był deszczowy. Podana w dobrze wyważonych filiżankach przyjemnie nas pobudziła. Plus za serweteczkę na spodku, która zaoszczędziła nam dźwięku stukotu ceramiki!
 Estetyka podania kawy sama w sobie sprawia przyjemność

Postanowiliśmy przetestowań tzw. ofertę lunchową oraz kilka innych dań. Tak więc nasze zamówienie było spore i dość nietypowe.
Przystawki. Mąż zasmakował w boczniakach z młodym szpinakiem i szczypiorkiem. Były smaczne, idealnie przyrządzone, nieprzesmażone, przez co jędrne. Szpinak świeży, chrupiący. Zniknęły z talerza bardzo szybko.
 Boczniaki z patelni

Ja dostałam pyszną zupę pieczarkową (1 pozycja lunchowa). Porcja solidna, pieczarki pokrojone w paseczki, dobrze doprawiona. Troszkę za dużo pietruszki. Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby podawanie jej oddzielnie, tak aby klient sam decydował o jej ilości w miseczce. Zupa smaczna, domowa- co w tym przypadku jest zdecydowanie zaletą. 
 Pieczarkowa iście domowa

 Poprosiliśmy o drinka. Zdaliśmy się na kelnera, który zaproponował nam Yellow Elephant ;) Co w środku? Wódka, likier amaretto, sok pomarańczowy, sok ananasowy. Pyszne połączenie zwieńczone gwiazdką z karamboli. Fantastycznie pobudza apetyt.
 Żółty Słoń w Żółtym Słoniu

Risotto na mleku kokosowym z warzywami w tempurze. Doskonale zbilansowany smak i miękkość ryżu. Warzywa ułożone i skomponowane w ciekawy sposób, miękkie, ale nadal chrupiące. Wspaniale podane. Niestety minus za tempurę, która była mdła, zupełnie niedoprawiona. Szefie, to trzeba poprawić, bo niszczy tak pyszne risotto! 
 Przed spróbowaniem musiałam najpierw podziwiać!

 Żal było niszczyć tą konstrukcję

 Zupa krem z białych warzyw z musem z dyni. Zniknęła szybciej niż się spodziewaliśmy. Pyszna, idealnie doprawiona. Konsystencja gładkiego, lekkiego kremu.
 Dyniowy mus niczym podpis szefa kuchni

Danie główne z lunchu. Tym razem ryba w panierce z frytkami i kiszoną kapustą. Smacznie, domowo, duża porcja. Tylko znów tyle natki pietruszki... Rozumiem, że chcecie Waszym klientom dostarczać dużo witamin ;)
Klasycznie fish&chips

Policzki wołowe w białym sosie chrzanowym, kartacze, gorąca sałatka z buraczków. GENIALNE!!! Policzki cudownie przyrządzone, delikatne, miękkie, rozpływające się w ustach. Sos chrzanowy podkreślił tylko nasze zachwyty. Kartacze i buraczki pyszne. Danie polecam tak smakoszom, jak i niedowiarkom oraz szanownej "Loży Szyderców", która w smak policzków uwierzyć nie może. Powtórzę się, ale jedyne co mogę o tym daniu napisać to: GENIALNE!!!
 Danie godne najwytrawniejszych podniebień

Beza z kremem z rokitnika, orzechami nerkowca i sosem z jagód. Cóż słodycz przełamana kremem i sosem. Cudowna kruchość z zewnątrz i miękkość wewnątrz. Jakże dostojnie prezentowała się na talerzu. Zdecydowanie podbiła me serce i podniebienie. Nie zastanawiajcie się nad deserem- bierzcie w ciemno! Patrząc na zdjęcie, wspominam jej smak i mam ochotę na kolejną, a po niej na następną i... może jeszcze jedną ;) 
Jej wysokość BEZA

Deser, do którego poczułam miętę 

I tu kłania się robienie notatek, ponieważ nazwy tego deseru nie pamiętam ^_^ Pozycja z menu lunchowego. Cudowny krem z kawową nutą i delikatne, puszyste ciasto. Pyszne, a i napatrzeć się nie mogłam.
 Wykwintna róża, która zachwyca smakiem i wyglądem


Wnętrze pełne smaku

Gruszka gotowana w malinach, sorbet z dyni Hokkaido, karmelowe ciasteczka. Smak i elegancja deseru? Proszę bardzo- to właśnie ta pozycja. Estetyka podania, pierwsza klasa. Smak... cóż... delikatny i wyraźny zarazem. maleńkie ciasteczka są uroczą ozdobą całości. Sorbet z dyni Hokkaido zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. 
 Gruszka zawsze elegancka


  Ten sorbet Was zaskoczy

Co mnie zaskoczyło? Nieszablonowe podejście do jedzenia, niestandardowe połączenia smaków i elegancja nawet prostych dań. Do tego zastawa fantastycznie wpisująca się klimat miejsca i estetykę dań. WYBORNIE!

Zachwyciła mnie obsługa! Kelner, który umilał nam pobyt w restauracji... Cóż- czystą przyjemnością były rozmówki z Panem! Znajomość karty oraz składników w potrawach opanowana do perfekcji- inni powinni brać z Pana przykład. Stworzył Pan dla nas przemiłą atmosferę i wielokrotnie wywołał uśmiech. Uwagi przekazywane kuchni na bieżąco! Wow! Szacunek! Dziękujemy.

Minusy? Jeden maleńki- przejrzyjcie zastawę. Odpryski na tak pięknych talerzach psuły odrobinę wrażenie, jakie robiły podane na nich pyszności. ;)

Czy polecam? SERDECZNIE I Z CAŁEGO SERCA!!! Ceny nie powalają na kolana i na prawdę można raz na jakiś czas pozwolić sobie na taka pyszną porcję luksusu. Estetyka miejsca zaskakuje, podobnie jak kuchnia. Ale żeby się przekonać musicie sami przetestować. WARTO!

2 komentarze: