środa, 10 czerwca 2020

Ucieczka

Uciekłam na chwilę od świata. Taki był zamiar, pierwotna myśl.. Czy się udało? Nie jestem o tym przekonana... Jechałam w nocy. Przed domem Matyldy zaparkowałam bladym świtem. Czekała na mnie, mimo, że nie uprzedziłam jej o przyjeździe.
- Chodź Maleńka. Pokój już przewietrzyłam, pościel zmienię na noc- witała mnie zbliżając się do auta.
- Ja...- próbowałam wytłumaczyć ten nagły przyjazd.
- Nic nie mów. Powiesz jak będziesz gotowa- uśmiechnęła się, zabierając mi z ręki walizkę.
- Dziękuję- szepnęłam i ruszyłam za nią w stronę domu.
Mój pokój u Matyldy przynosił ukojenie samym wystrojem
Siedzę z kubkiem kawy na tarasie, otulona ciepłym kocem. Jest czerwiec, ale poranki są chłodne. Patrzę w dal, na szczyty. Moje ukochane góry okryła lekka, tajemnicza mgła. Słońce próbuje zawładnąć dniem. Moje życie ostatnimi czasy drastycznie przyspieszało, aż znalazłam się pod murem. Targają mną emocje i uczucia, których do tej pory nie znałam. Są dla mnie nowe. Tylko na tym tarasie czuję się teraz bezpieczna. Próbuję nie myśleć o tym co zostawiłam tam, w oddali. Biorę łyk kawy z mlekiem. Jest słodka. Matylda zawsze dodawała odrobinę karmelu i syropu malinowego. Nie wiem w jakich proporcjach, ale uwielbiałam ten smak. Przenosił mnie w świat zapomnienia.

- Jak się czujesz?- ciepły głos Matyldy wyrywa mnie z letargu.
- Matylda- wracam z zamyślenia.- Nie wiem jak się czuję. Dziwnie.
- Dziwnie?
- Tak. Nie ogarniam tego wszystkiego.
- Jak to?
- Wiesz, cała ta śpiączka, powrót do codzienności.
- A Młody?
- Najchętniej nie odstępowałby mnie na krok.
- Dziwisz się?
- Nie. Wiem, że cholernie to wszystko przeżył. I tak jestem pełna podziwu, że jest taki spokojny.
- To na pewno zostawi w nim ślad.
- Wiem. Staram się łagodzić te skutki, ale czasami jeszcze budzi się w nocy, przychodzi do mnie i przytula się mocno.
- Boi się o ciebie. Dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje.
- Wiem. Oglądałam zdjęcia i filmiki, kiedy przychodził do mnie do szpitala, masował mi ręce i nogi. Całował moje kolana, dłonie, policzki. Czasami zasypiał przy mnie, na skraju łóżka i "Z" zabierał go do domu na rękach- po moim policzku toczy się łza.
- To był trudny czas dla nas wszystkich, a dla twojego syna najtrudniejszy. Gdzie on teraz jest?
- Jest z Kasią. Sam powiedział, że mam jechać do cioci Matyldy na weekend i odpocząć. Gniewasz się, że przyjechałam bez zapowiedzi?
- Oszalałaś? To wasz dom. Ten pokój jest wasz i nikt inny tu nie śpi.
- Moja kochana- oparłam głowę o jej kochane ramię.
- Oj Maleńka. Serce też potrzebuje się wyciszyć- głaska mnie po policzku.
- Matylda ja ci wszystko opowiem, ale...
- Nie, jeszcze nie teraz- przerywa mi spokojnie.- Niech to w tobie urośnie. Chodź na śniadanie i ruszaj na szlak.
- A co masz dobrego?
- Chleb, co go Jagoda wczoraj piekła na liściu chrzanowym i ser biały.
- A miód masz?
- Mam.
- A akacjowy masz?
- Mam. Chodź dziecko, bo sił musisz nabrać.

Po śniadaniu i zmianie obuwia, wychodzę do miasteczka. W rynku kupuję kawałek sera i świeże mleko. Lubiła kupować mleko w rynku od pana Heńka, bo nie uznawał plastikowych butelek, a ze szklanej smakowało wspaniale. Idę dobrze znaną mi uliczką.
- Ej! Miastowa!- słyszę za plecami rozbawiony głos.
- Witaj Michaś.
- Maleńka moja- ściska mnie, lekko unosząc w powietrzu.
- Nie tak mocno- mówię szybko, z przerażeniem myśląc o plecach.
- Przepraszam, zapomniałem. Co ty tu robisz?
- Idę na spacer, na moją ukochaną polanę.
- Sama?
- Nie, mam ser i mleko.
- To chodź po chleb do Jagody i idziemy razem.
- A nie masz dzisiaj dyżuru?
- Nie. A samej cię nie puszczę po tym wszystkim.
- Jesteście wszyscy przewrażliwieni- pokazuję mu język, odwracam się demonstracyjnie i ruszam w kierunku domu Jagody, bo bochenek świeżego chleba.

Mijamy miasteczko i pastwisko. Przechodzimy przez niewielki zagajnik, idziemy wzdłuż rzeki... Jestem wdzięczna Michałowi, że nie pyta. Wiem, że czeka, aż sama zacznę mówić. Nie jestem pewna czy to już ten czas. A może tego właśnie mi potrzeba?










(przypominam, że jest to fikcja literacka, a wszelka zbieżność osób, wydarzeń i miejsc jest przypadkowa!)

13 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie opowiadanie. Masz dziewczyno talent :) Z przyjemnością się czytało tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super lektura do porannej kawy :) jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się jak piszesz :) Bardzo fajnie ! Ja bym się jednak bała tak publikować w necie, bo nie raz się słyszy o kradzieży tekstów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako fragment świetne, dobrze napisane. Naprawdę powinnaś posklejać te kawałki w całość i gdzieś wysłać, nie śledzę, ale niektóre czytałam. Nie jestem pewna czy to jakiś "zorganizowany" literacko pomysł, czy na razie tylko scenki, ale bardzo dobrze piszesz, warto się pokusić o więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo interesujący przepis na kawę. Z syropem malinowym nie próbowałam, ale może być smacznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miło się czytało. Kiedyś miałam taką półkę z kwiatami, bardzo ładnie to wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię Twoje opowiadania 😊 masz świetny styl pisania 😊 i przyznam, że jak czytam ostatnie zdanie, to mam takie poczucie "o nie!" i co dalej? 😍

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam z przyjemnością, zwłaszcza o kawie z dodatkiem karmelu - sama taką lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na Twoją książkę. Będą jedna z pierwszych czytelniczek :) Działaj, wydawaj. Warto, abyś wyszła z szuflady ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zawsze przeczytałam z zaciekawieniem i przyjemnością :) i jak zawsze czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznam, że z tych fragmentów co dotąd czytałam zapowiada się ciekawa całość, trzeba by było wszystko zebrać razem. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Krótko, ale bogato i głęboko. Lubię właśnie takie opowiadania. Możesz mi je opowiadać częściej <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Przypadkiem natrafiłam na ten fragment opowiadania. Muszę poczytać resztę.

    OdpowiedzUsuń