poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Plaster miodu z pszczółkami. Gra zręcznościowa PlanToys

Przyszła wiosna. Inna niż zwykle, ale piękna w swej dzikości, bezkompromisowości i rozpuście. Światem włada obecnie pandemia koronawirusa i choroba covid-19. Wiele instytucji jest zamkniętych, w tym placówki edukacyjne. Na nas Rodziców, spadła rola nauczycieli, wychowawców, trenerów... A przecież nieliczni z nas jest pedagogami... Z pomocą przychodzą wydawnictwa i zabawki edukacyjne. My zdecydowanie stawiamy na te drewniane. Po raz kolejny prezentujemy Wam cudeńko od PlanToys.
Plaster miodu z pszczółkami

Kilka danych:
Nazwa: Plaster miodu z pszczółkami
Nazwa oryginału: Beehives
Numer artykułu: 4125
Importer: Smartoys Sp. z o.o. sp. k.
Materiał: drewno, materiał, łączniki (klej)
Rok produkcji: 2019
Kraj produkcji: Tajlandia
Wiek: od 3 lat
Cena producenta:89 zł
 

Zawartość zestawu:
- 6 różnokolorowych, 5-bocznych komórek, które można układać w różne formy (plaster miodu),
- 6 różnokolorowych pszczółek (w kolorach komórek)
- szczypce.

Gra polega na umieszczeniu wszystkich pszczółek w komórkach, które tworzą plaster miodu. Pszczółkę należy  chwycić specjalnymi szczypczykami, tak aby nie zrobić pszczółkom krzywdy, po czym delikatnie ułożyć w otworze. Kolorowe pszczółki muszą znaleźć się w odpowiednich kolorach komórek w plastrze miodu. Nie można złapać pszczółki za skrzydełka, ani ściskać zbyt mocno (wtedy wyślizguje się ze szczypiec). Dodatkowo po włożeniu pszczółki w komórkę, trzeba bardzo delikatnie wysunąć szczypce, tak, by pszczółka w komórce została i z niej nie wypadła.



Gra ma ogromne walory, wspierające rozwój Malucha, małą motorykę, koordynację ręka - oko. Dziecko podczas zabawy pracuje nad koncentracją i cierpliwością. Dodatkowo rozwijane są umiejętności społeczne. Przy okazji możemy przekazać Dziecku ogromną dawkę wiedzy o pszczołach oraz o tym jak ważną rolę pełnią na świecie.

Jeśli chodzi o wykonanie gry, oceniam je bardzo wysoko. Wszystko jest starannie dopracowane. Nie znajdziemy tam powierzchni, które mogłyby zranić gracza. Skrzydełka są solidnie przytwierdzone- tak, próbowałam je wyrwać i nie udało się. Należy pamiętać, że pszczółki są dość niewielkie, więc podczas zabawy powinniśmy być przy Dziecku. Szczypce nie są ostro zakończone, niemniej jednak są dość długie, więc na nie również trzeba uważać. Myślę, że trzy latka to zbyt wcześnie i raczej poczekałabym do 4 urodzin. Wszystko jednak zależy od Dziecka, a to Rodzice znają je najlepiej. Mój 6latek bawi się wyśmienicie.

POLECAMY!!!

środa, 22 kwietnia 2020

Złoty Jar. Miejsce z duszą

Pierwszy raz zobaczyłam to miejsce, pędząc służbowym autem po wyboistej drodze na doroczne spotkanie archeologów. Minęłyśmy z koleżanką kamieniołom, jechałyśmy krętą leśną drogą, minęłyśmy bramę i jako jedyna w całej grupie miałam zasięg (najprawdopodobniej mój telefon wyłapał czeski nadajnik). Za tą bramą ukazał nam się piękny budynek- stuletnia willa. A po otwarciu drzwi pojawił się zachwyt...
Pensjonat Złoty Jar
Gdzie szukać tego miejsca? W samym sercu Gór Złotych, w Kotlinie Kłodzkiej, tuż przy granicy polsko- czeskiej, w środku jaru, otoczone lasem. Jak już miniecie Rynek w Złotym Stoku, ruszcie w las dość wąską dróżką. I przeniesiecie się w inny świat. A tak na poważnie wystarczy, że w nawigację wbijecie: Złoty Stok, ul. Złota 24. 😋
Miejsce i otaczająca go przyroda zachwyca
Właściciel? To miejsce tworzą wspaniali ludzie. Osobiście nie poznałam wszystkich, ale każda z osób, która była wtedy w pensjonacie, była bardzo pozytywna. Kto zatem tym zarządza? Małgosia Szumska i Maciek Dziczkowski. Gosia jest pisarką, aktorką, a także przewodniczką i dziedziczką rodzinnej kopalni złota. A Maciek to korpoludek, który uciekł w góry, kocha tatuaże, motocykle i mangę. Jest też Ela Szumska- Mama Gosi, właścicielka Kopalni Złota, która jest wszędzie, wszędzie Jej pełno i nie da się Jej nie kochać.

Zawsze wybieram miejsce pod oknem
Oczywiście wybrałyśmy łóżka na werandzie

Pokoje? Różne. Znajdziecie tam tzw. jedynki, dwójki, trójki, wieloosobowe i apartamenty. Także możecie pojechać na samotny wypad, romantyczny weekend, rodzinne wakacje lub koleżeński wyjazd. Świetne miejsce na imprezy okolicznościowe i konferencje.

Kuchnia? Akurat trafiłam na moment, kiedy zatrudnili nowego kucharza. I wiecie co? Ma cudowne poczucie smaku. Dania są smaczne i dodatkowo wyglądają bajecznie. Nigdy w życiu nie zjadłam tylu pierogów (pomijając najlepsze na świecie pierogi mojej Prababci, których nikt nie przebije). 
Pysznie i pięknie na talerzu
Obsługa? Kłaniam się nisko, za to co dla mnie zrobiliście. Byłam bardzo chora, a Wy wymienialiście puste filiżanki, na pełne herbaty i kawy. Dolewaliście wody i soku. Spełnialiście nasze życzenia i byliście bardzo pomocni. Obsługa, która nie tylko słucha, ale wsłuchuje się w potrzeby gości, to prawdziwy skarb. Uśmiechnięci nawet w biegu. Brawo za fantastyczny dobór ekipy!
Przyłapana na dopieszczaniu prezentacji w Złotym Jarze
Co mnie zaskoczyło? Cisza. Cudowna cisza. Zamilkły wszystkie telefony, poza moim 😎 Tu możecie wsłuchać się w siebie, usłyszeć drugą osobę, zachłysnąć się przyrodą. Zaskoczyła mnie- bardzo pozytywnie- sauna. Tak, to nie pomyłka. Wystarczy godzinkę wcześniej poprosić obsługę o włączenie sauny i możecie wygrzać wszystkie gnatki. Uratowało mi to życie.

Polecam Wam to miejsce! Polecam Wam tych ludzi! Jak już będzie można, pojedźcie tam i sami doświadczcie Złotego Jaru! Bardzo tęsknię za tym miejscem i chcę JUŻ tam wrócić!!!





PS. Dla Waszej spokojności... W obiekcie jest wi-fi 😂

sobota, 18 kwietnia 2020

Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków 2020

W 1983 r. Komitet Wykonawczy Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków (ICOMOS) ustanowił, a UNESCO wpisało do rejestru ważnych imprez o znaczeniu światowym Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków, który obchodzimy właśnie 18 kwietnia.

W tym roku, trudno było świętować bez spotkania z Przyjaciółmi, bez wspólnego wyjazdu w teren... A przecież zabytki mają szczególne znaczenie dla dziedzictwa kulturowego i każdemu z nas powinno zależeć na ich ochronie.
 
Kochaj to co robisz, a da Ci to radość (archeolog w terenie)
Jak co roku chcę podziękować tym, którzy dalej walczą o nasze wspólne dziedzictwo, o zabytki. Dziękuję tym, którzy współpracują ze służbami ochrony zabytków. Dziękuję moim nauczycielom oraz tym, którzy nieświadomie pokazują, jak należy dbać o zabytki, jak je chronić, jak zwalczać działania i ludzi, który im szkodzą lub je niszczą... 

Dziękuję mojej Rodzinie oraz moim Przyjaciołom i Znajomym. Takim przez duże "R", "P" i "Z". Za to, że mnie wspieracie i wierzycie we mnie. Za to, że jak tylko możecie pomagacie mi wytrwać, zwłaszcza w tych bardzo trudnych chwilach. DZIĘKUJĘ!!!
Czasami trzeba zawalczyć na najwyższym szczeblu
Dziękuję moim Policjantom, za to, że złapaliście bakcyla i walczycie o zabytki razem ze mną. Za to, że wyszukujecie w necie handlarzy zabytkami, poszukiwaczy i tych, którzy niszczą zabytki. Dziękuję, że pytacie i przyznajecie się do niewiedzy w tym zakresie, by po chwili poprosić o radę i naukę. Dziękuję, że każde moje zgłoszenie traktujecie poważnie i kiedy trzeba, razem  jedziemy odebrać to, co wyrwano nielegalnie ziemi... DZIĘKI CHŁOPAKI!!!

Życzę sobie i koleżankom i kolegom "po fachu", aby nigdy nie zgasła w nas pasja. Życzę nam sił i odwagi, a także by nie opuszczało nas poczucie humoru. Życzę nam, aby zawsze nasza praca sprawiała nam radość i dawała satysfakcję. A tak na koniec, życzę nam, aby wreszcie nas godziwie za tą służbę wynagradzano. Ponieważ nasza praca, to coś więcej, to służba, która trwa w każdym naszym działaniu.
Sukcesy bardzo podnoszą morale... Krzemionki na liście UNESCO!!! BRAWO MY!

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Emocje. Gra planszowa

Zamknięcie z powodu pandemii wywołuje w nas dorosłych skrajne emocje. Czasami trudno nam je zrozumieć. Co dopiero ma powiedzieć Dziecko, które często nie umie ich jeszcze nazwać? Nie wie jak sobie z nimi poradzić. Z pomocą przychodzi gra planszowa "Emocje"  od Wydawnictwa Kukuryku.
Emocje. Gra planszowa
Kilka danych technicznych:
Tytuł: Emocje
Autor: Julia Pogorzelska
Ilustracje: Anna Cywińska
Grafika: studio KUKURYKU
Rok wydania: 2018
Wydawca: Kukuryku
Format: 24,9 x 22,6 x 4,8 cm
Wiek: 7+
Liczba graczy: 2-4
Cena wydawcy: 42,99 zł
  Zawartość pudełka
Zestaw zawiera:
• 112 kart z zadaniami
• 16 okrągłych tafelków
• dużą puzzlową planszę
• dużą kostkę i 4 pionki
• instrukcję

Co mnie bardzo cieszy, to niewielkie pudełko, wypełnione po brzegi elementami gry. Kolory są żywe, radosne, dobrze skomponowane. Jak rozpocząć grę? Przede wszystkim musicie sami ułożyć sobie planszę, którą tworzy 8 dużych puzzli. Znajdziecie na niej ścieżkę wiodącą do zwycięstwa. Drogę wyznaczają różne pola:
1. niebieskie (nie trzeba nic robić);
2. zielone z "?" (ciągniesz kartę z pytaniem);
3. buzie na kolorowym tle (ciągniesz kartę z kupki w danym kolorze: czerwonym, pomarańczowym, fioletowym lub niebieskim).
Czasami możesz trafić na drabinkę, która przeniesie Cię dalej lub będziesz musiał się cofnąć.
Puzzlowa plansza pozwala w części tworzyć grę
Dzięki grze "Emocje" pomagamy Dziecku nazwać i wyrazić to, co czuje. Gra była konsultowana z psychologiem- Olgą Mroczek. Na kartach znajdują się opisy uczyć, emocji, zdarzeń z nimi związanych. Język tych opisów jest prosty, tak by Dzieci mogły je zrozumieć. Teoretycznie gra przeznaczona jest dla graczy powyżej 7 roku życia, ale mój 6latek doskonale sobie poradził. Możesz pomóc Dziecku dodatkowo opisując to, co mówią karty. Dozwolone jest zadawanie dodatkowych pytań i pomoc.
Na kartach znajdują się pytania oraz zadania

Gra planszowa "Emocje" sprawiła, że spędziliśmy bardzo ciekawie czas, znajdując odpowiedź na wiele pytań. Pomogła mi zrozumieć niektóre zachowania mojego Synka. Zagraliśmy trzykrotnie we trójkę, a i tak nie wyczerpaliśmy wszystkich kart. Jutro będziemy grać w taki sposób, że każdy będzie odpowiadał na pytanie lub wykonywał zadanie z karty, która pociągnie dowolny gracz. To będzie ciekawa rozgrywka...

Żetony emocji pomagają nazwać uczucia
Każdy może wybrać kolor pionka
Gra zyskała tytuł "Zabawka roku 2019"

Przypominam Wam, że kupując "Emocje", wspieracie polską firmę! POLECAMY!!!
"Emocje" wydaje Kukuryku

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Nie będę bić braw!

W ostatnim czasie internet obiegł apel aby we wtorek wyjść na balkon i klaskać w podziękowaniu pracownikom polskiej służby zdrowia. A ja klaskać nie będę. I proszę bardzo, linczujcie mnie ile tylko chcecie. Ale nie będę ulegać tym głupim akcjom! Tak, dobrze czytacie, głupim. Dlaczego? Przeczytajcie zatem co myślę to tym szale...

Od kiedy zaczęło się to szaleństwo, najczęściej słyszymy kilka słów: wirus/koronawirus, kwarantanna, bohater. I nagle wszyscy są bohaterami. Bohaterami są pracownicy służby zdrowia, pracownicy marketów, mundurowi, nawet sprzątaczki. A już największymi są pielęgniarki i lekarze. Ale wiecie co? Moim zdaniem to nie są bohaterzy. Robią to, co do nich należy, to są ich obowiązki! Oczywiście, sytuacja jest nietypowa, ale tak lekarze, jak i mundurowi, przysięgali SŁUŻYĆ! SŁUŻYĆ LUDZIOM I OJCZYŹNIE!!! Pracują i za tą pracę dostają pieniądze- nie małe dodajmy. Pracują w zawodzie, który świadomie wybrali. A wybór ten niesie za sobą konkretne konsekwencje. A teraz ich obowiązkiem jest zająć się chorymi z COVID-19☢️ Ale żeby zaraz to oklaskiwać? Ciężko pracują, ale dostają za to wynagrodzenie i całkiem niezłe dania z różnych restauracji.  Historie o lekarzach biorących w łapę są wyssane z palca? To się nie dzieje? Oni są tam z powołania? Mają misję by pomagać ludziom? No pewnie!  Nie będę klaskać dla ludzi, przez których minimum 2 razy w roku muszę chodzić na rehabilitację. Nie będę klaskać dla ludzi, którzy na państwowym sprzęcie przyjmują prywatnie i każą sobie płacić za to krocie. Nie będę klaskać tym, którzy sfałszowali moją dokumentację medyczną po porodzie. Nie będę klaskać tym, którzy po najtrudniejszych momentach w moim życiu, stwierdzili, że jestem młoda i to żadna strata. Nie będę klaskać tym, którzy oczekiwali wprost tzw. koperty. Nie będę klaskać tym, którzy źle zrobili mi znieczulenie, aż dostałam drgawek na stole operacyjnym. Nie będę klaskać tym, którzy wyznaczają sobie limit 10 "numerków" i kiedy po pracy pojawiam się w przychodni z 39 stopniami gorączki nie chcą mnie przyjąć. Nie będę klaskać tym, którzy zlecili mi badania, a nie chcieli wypisać zlecenia do laboratorium, żebym nie musiała dodatkowo za nie płacić. Nie będę klaskać tym, którzy kiedy przyszłam po pomoc mieli mnie w dupie, bo chciałam, żeby przyjęli mnie na NFZ...
Tak, mam w domu maseczki i moje Dziecko wie, jak są cenne!
A pamiętacie o farmaceutach? Zrobiliście zbiórkę dla farmaceutów? A może dostarczyliście im zapas maseczek, przyłbic czy rękawiczek? Po cholerę idziesz do apteki skoro nie musisz? Serio kłócisz się z farmaceutą, twierdząc, że nie zna on składu leków. Zachowujesz odstęp stojąc w kolejce przed apteką? Dlaczego zbieracie się w grupki 70+ zamiast siedzieć w domu? Akurat teraz musisz zanieść do apteki przeterminowane leki? Teraz musisz kupić krem z nagietkiem lub witaminę C lub coś na kaca? Trzeba było nie pić wczoraj. Na pewno musisz kłócić się, że apap to nie paracetamol? Teraz potrzebny Ci szampon wzmacniający czy suplementy wspomagające odchudzanie? Może pora rozpocząć dietę CUD- Czas Unieść Dupę? A ludzie przychodzą po podpaski, po antyperspirant, zapytać czy jest nowy numer gazetki aptecznej, po prezerwatywy... Chociaż w tym przypadku to może i dobrze, bo tacy bezmyślni ludzie może nie spłodzą potomstwa... Teraz musisz przyjść do apteki i zapytać czy są jakieś promocje? Teraz musisz drzeć się na farmaceutę, żeby "ruszał się, bo ty tu czekasz, a wirus szaleje"? Zapytałeś która to już godzina w pracy? Zapytałeś ile osób odpadła, bo np. opiekuje się dziećmi, a zmniejszony skład stara się sprostać Twoim zachciankom? Zapytałeś czy mieli przerwę lub kiedy jedli ciepły obiad? Wykupiłeś dla farmaceuty obiad w tajskiej knajpie? Albo chociaż pizzę im zamówiłeś. Po cholerę dzwonisz, a kiedy odbiorą, na początek drzesz ryja, że długo nie odbierają, a później pytasz czy apteka otwarta? Skoro odebrali, to oczywiste, że otwarta, zapytaj w jakich godzinach! Jesteś idiotą jeśli myślisz, że dostaniesz lek na receptę bez recepty, bo panuje koronawirus. Jeśli nie musisz wykupić niezbędnych leków, czyli takich, które pozwalają Ci utrzymać chorobę w ryzach, to siedź na dupie! Ewentualnie klaszcz na balkonie dla farmaceutów! Czy nie ratują życia? Ratują! Robią leki recepturowe, sprzedają gotowe medykamenty. I serio po 12 godzinach mają prawo usiąść i pomyśleć: "Mam to w dupie". Jedyne co zauważysz, lub nie, to fakt, że dziś "ten facet z apteki ma różowe rękawiczki". A wiesz dlaczego? Dlatego, że skończyły się zielone, a ty przychodzisz znów po 2 tabletki na ból głowy, bo dzięki temu zaliczysz spacer. A może zapytaj czy rękawiczek jest na tyle, by jutro mogli tą aptekę otworzyć. Zapytaj kiedy ostatnio widział rodzinę, bo śpi od tygodnia w motelu, bo boi się wracać do domu, żeby najbliższych nieświadomie nie zarazić. Zapytałeś czy ma internet, żeby zobaczyć ukochane Dziecko on-line? Nie usłyszysz cichego szeptu Dziecka modlącego się przed snem: "I Aniołku Stróżu chroń mojego Tatusia, bo mam jednego i bardzo się o niego martwię, bo jest koronawirus. Niech Tatuś wraca sxybko do domu. Kocham Cię Tatusiu"...

A może zaklaszczmy wszystkim Rodzicom i opiekunom, którzy pracują zdalnie, bo placówki są zamknięte i zostali z Dziećmi w domu? Klaszczmy, bo oni wszyscy niedługo doświadczą rozstroju nerwowego. W ciągu dnia edukacja domowa- a przecież to nie są pedagodzy, nie są do tego w żaden sposób przygotowani. I nie chrzańcie mi, że jak Rodzic chce, to da radę. Polski, matematykę, plastykę, religię, geografię czy historię jestem w stanie ogarnąć. Ale rytmika? Angielski? Zajęcia logopedyczne? Czy jestem w stanie pokazać Dziecku prawidłowo wykonywane ćwiczenie? A w międzyczasie trzeba ogarniać dom, ugotować obiad, zrobić pranie... A kiedy już Pociecha wtulona w poduszkę, śni o wakacjach, które najpewniej się nie odbędą... O nie! NIE MA SPANIA!!! Teraz należy zdalnie wykonać wszystkie obowiązki z pracy. Jak jest ze mną? Nie pracuję zdalnie, ponieważ nie mam odpowiedniego sprzętu, jak choćby drukarki, żeby pracować zdalnie. Mam natomiast przedszkolaka i razem z epidemią przyszła do nas edukacja domowa. Niestety okazało się, że przedszkole nie udźwignęło realizacji programu, a teraz ochoczo publikuje szereg zadań, które należy z Dzieckiem zrobić. A poza tymi zadaniami trzeba nadrobić zaległości... BRAWO!

Krzyczycie na Policjantów. Jakim prawem nakładają na Was mandaty? Jakim prawem Was upominają? Jakim prawem tak intensywnie patrolują ulice? Dla Waszego dobra!!! I powiem Wam szczerze, że kary powinny być wyższe, bo spacer czy "robienie formy" nie są teraz niezbędne! BRAWO Niebiescy! Jestem z Wami całym sercem! 

Czy ktoś wyjdzie bić brawo dla tych wszystkich, którzy grzecznie siedzą na 4 literach ? Tych, którzy już prawie miesiąc wychodzą tylko po podstawowe produkty żywnościowe? Tych, którzy nie chodzą do sklepu 5 razy dziennie po 1 kajzerkę? Czy ktoś będzie bił brawa dla tych wszystkich Dzieci, które od tylu dni nie widzą przyjaciół z przedszkola czy szkoły? Czy ktoś będzie bił brawa dla Dzieci, które od tylu dni i zapewne przez kolejne tygodnie nie zobaczą ukochanych Dziadków w obawie przed zarażeniem ich tym cholernym wirusem?

Polacy-klaszczący naród. Klaszczcie, tak jak w samolotach... Ale tam ludzie klaszczą PO UDANYM lądowaniu, a nie po starcie!

Klaszczcie! Ja nie będę bić braw!!!

sobota, 4 kwietnia 2020

Nasze początki

Pamiętasz, jak bardzo byłam wtedy zła? Drobniutka dziewczyna z blond włosami do kolan i Ty- potężnie zbudowany oficer Biura Ochrony Rządu w pełnym ekwipunku. Jakaż ja byłam wtedy "odważna". W dupie miałam kim jesteś. Wkurzona, że oblałeś mnie kawą, na którą wydałam połowę pieniędzy, które miałam przeznaczone na ten dzień, zaczęłam na Ciebie wrzeszczeć. Ludzie mijali nas przerażeni, a Ty z bezczelnym uśmiechem stałeś obok.
- Jaka ty ładna jesteś dziewczyno- powiedziałeś, kiedy łapałam oddech.
- Co?- nie dowierzałam.
- No ładna jesteś. Cholernie ładna.
- Kpisz? Cała jestem w tej pieprzonej kawie. Nawet nie mam się w co przebrać.
- Dać ci mundur?
- Żartujesz sobie ze mnie? Ty bezczelny prostaku. Nie dość, że leziesz jak krowa na łące, wylewasz na mnie moją własną kawę, to jeszcze teraz tak mnie traktujesz?
- Serio mówię. Właśnie schodzę ze służby, mam czysty mundur i bez emblematów, mogę ci dać.
- Nie będę miała jak oddać.
- Trudno. Ważne, że cię w nim zobaczę- znów ten uśmiech.
- No nie, ty wciąż sobie ze mnie kpisz.
- Nie kpię. Ale jak tak będziesz stać przemoczona, to się przeziębisz- chłodno dziś.
- Akurat, bo cię to interesuje osiłku jeden.
- Z jestem.
- Patrycja- podałam ci rękę. A tak w ogóle to kim ty jesteś? Policjantem chyba nie.
- Chodź tu do kawiarni. Ja stawiam- wskazałeś najbliższą i na pewno nie najtańszą kawiarnię.
- Oszalałeś? Na to miejsce mnie nie stać.
- Mówię przecież, że ja stawiam. Chodź już.
Weszliśmy do kawiarni, która była jeszcze pusta. Uderzyło we mnie cudowne ciepło i zapach kawy. Odruchowo z uśmiechem przyjęłam ten cudowny zapach. Wskazałeś najbardziej oddalony stolik, za dużym filarem. Wyciągnąłeś z torby koszulkę i bluzę. Czarne.
- Tam jest łazienka. Idź i zdejmij mokre ciuchy i załóż te.
- Serio nie będę miała jak oddać.
- Serio są twoje. Z mlekiem, jak widzę?
- Co z mlekiem?
- Kawa.
- Latte z miętą i karmelem.
- I cukier do tego?
- Tak, 3 brązowe.
- Żartujesz?
- Jestem śmiertelnie poważna.
- Idź się przebrać.
Duża przestronna łazienka tylko potwierdziła moje przypuszczenie, że to nie była najtańsza kawiarnia. Zdjęłam mokre ciuchy i założyłam Twoje. Oczywiście były za duże, ale przynajmniej suche. Dobrze, że spodnie miały tylko niewielkie plamki, bo w Twoich wyglądałabym komicznie. Wcisnęłam koszulkę w dżinsy i założyłam bluzę.
- Ładnie pachnie- powiedziałam siadając przy stoliku.
- Kawa?
- Nie, twoja woda kolońska.
- Dzięki. Ładnie wyglądasz.
- Taaa, mega kobieco, co?
- Gdybyś była tylko w mojej koszulce.
- Świnia, wychodzę- wstałam odsuwając szybko krzesło.
- Przestań, żartuję. Co się tak denerwujesz?
- Cholera jasna. Siedzę z obcym facetem, w jego koszulce i bluzie i piję kawę. No super!
- Siadaj Mała. Już nie będę. Spróbuj czy kawa jest dobrze przygotowana.
- Żartujesz? W takiej kawiarni kawa nie może źle smakować- rozejrzałam się po wnętrzu.
- I jak?
- Ładnie tu.
- O kawę pytam- uśmiechnąłeś się.
- Pyszna. Mogłabym pić taką codziennie.
- To zapraszam cię tu każdego dnia.
- Co ty, nie jestem z Warszawy. Przyjechałam tu na kilka dni.
- Co załatwiasz w Stolicy?
- Spełniam marzenia- puściłam ci oczko i upiłam kolejny łyk tej wybornej kawy.

Rozmawialiśmy dość długo. Po kawie zjedliśmy jeszcze razem śniadanie i wypiliśmy herbatę. Tematy przychodziły same. Często się uśmiechałeś. Nie przerywałeś moich monologów. Musiałam być dość zabawna- dziecko wypowiadające się jak dorosły. A przynajmniej myślące że tak się wypowiada. Miałam jednak wrażenie, że rozumiemy się doskonale, zwłaszcza, kiedy oboje zamilkliśmy na chwilę, wpatrując się w siebie. I rozstaliśmy się na ponad 11 lat...
Tego dnia Warszawa wydawała mi się wyjątkowo przyjazna...

- Dzień dobry- uśmiechnęłam się szeroko, podchodząc do radiowozu nieoznakowanego, którym po mnie przyjechałeś.
- Dzień dobry pani inspektor- odpowiedziałeś z uśmiechem.
- Witam, Patrycja Zalewska- podałam Ci dłoń.
- Aspirant Z.
- Ja nie wiem co to dalej będzie- spojrzałeś zaskoczony. Codziennie dostaję przystojniejszego policjanta, ale dzisiaj to już przesadzili. Ja nie wiem jak to się skończy.
- Jezu, ale mnie pani wystraszyła, a tu tylko żart.
- Spokojnie, nie jestem taka straszna. Jedziemy?
- Jedziemy. Tylko gdzie?
- Może tu?- wskazałam palcem miejsce na mapie.
- Tak jest pani inspektor- ruszyliśmy.
Tego dnia dużo ze sobą rozmawialiśmy. Żadne z nas nie pamiętało, że już kiedyś się spotkaliśmy.Nić porozumienia, jaka wytworzyła się w mgnieniu oka, oboje nas zaskoczyła. Tematom nie było końca, śmieliśmy się  i poruszaliśmy poważne kwestie. Z utęsknieniem wyczekiwałam kolejnego dnia. Przywitałeś mnie uśmiechem. 
- Wezmę pani rzeczy- wyciągnąłeś rękę po plecak i torbę z ubraniami na przebranie. 
- To jeszcze kurtkę tam dorzucę, bo chyba w aucie ciepło?- puściłam Ci oczko.
- Tak, już biorę. Proszę, niech pani wsiada, w końcu mamy połowę listopada- otworzyłeś mi drzwi.
- Dziękuję.
Tego dnia przeszliśmy "na ty"...

Byłeś oddelegowany tylko dla mnie. Każdego dnia mogłam zadzwonić i powiedzieć, że zabieram Cię w teren. Pierwszy raz w życiu cieszyła mnie moja wysoka pozycja. Pracowałam na nią latami, a teraz musiałam zbudować szacunek do mnie na nowej jednostce. Nie było łatwo. Kobieta z bardzo wysokim stopniem, a na dodatek... mój wujek... Większość z was uważała, że osiągnęłam wszystko dzięki niemu, a tylko nieliczni wiedzieli, że nic mu nie zawdzięczam. Ty nie oceniałeś, nie analizowałeś, czekałeś co pokażę i jak będę was traktować. Szybko was do siebie przekonałam. Zobaczyliście, że jestem prawdziwa, szczera i umiem przyznać się do błędów i porażek. Umiałam się uczyć od was- przecież najlepiej znaliście teren, ludzi i każdą dróżkę, nawet te, których nie było na mapach... Z wdzięcznością przyjmowaliście również moją wiedzę.

- No chodź tu do mnie- przyciągnąłeś mnie do siebie i pocałowałeś.
- Z...- szepnęłam.
- Tak?
- Dlaczego czekałeś tak długo?- uśmiechnęłam się, a Ty znów mnie pocałowałeś.
- Chciałem tak już w lesie, ale...
- Ciii- dotknęłam palcem Twoich ust.- Teraz jesteś już tylko mój...


Lubimy wracać do tej kawiarni...


(przypominam, że jest to fikcja literacka, a wszelka zbieżność osób, wydarzeń i miejsc jest przypadkowa!)